Michniewicz mógł być zaskoczony decyzją Kuleszy. Ujawniono kulisy dymisji
redakcja naTemat
23 grudnia 2022, 12:19·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 grudnia 2022, 12:19
Nie milkną echa po zwolnieniu Czesława Michniewicza z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. PZPN do końca trzymał w niepewności kibiców i prawdopodobnie również samego trenera.
Reklama.
Reklama.
Czesław Michniewicz zrealizował cele, które stawiał przed nim PZPN na sezon 2022, ale i tak został zwolniony przez Cezarego Kuleszę i nie będzie w przyszłym roku prowadził Biało-Czerwonych. O takim scenariuszu spekulowano od momentu zakończenia mundialu w Katarze, kiedy do dyskusji o słabym stylu gry dołączyła jeszcze słynna już "afera premiowa".
Kulisy zwolnienia Michniewicza
Nowe światło na okoliczności dymisji Michniewicza rzucił Krzysztof Stanowski, który w programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym na YouTube zdradził kluczowy fakt. – Uważam, że Czesław Michniewicz, jadąc dzisiaj do Warszawy, spodziewał się, że przedłuża umowę – powiedział Stanowski 22 grudnia.
To może oznaczać, że Michniewicz naprawdę nie przejmował się medialną burzą, która rozpętała się wokół niego i całej drużyny. Oficjalna wersja jest taka, że trener odszedł w dobrej atmosferze. – Nikt nie miał uwag ani pretensji. Rozstajemy się w zgodzie – mówił Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN, w rozmowie z Polsat News.
Z kolei Stanowski w "Hejt Parku" próbował jeszcze tłumaczyć decyzję PZPN o zwolnieniu Michniewicza. – Uważam, że on był doskonałym człowiekiem do tego, aby zrzucić za niego odpowiedzialność za aferę premiową. On był z każdej strony uwiązany – przekonywał.
Jego zdaniem Michniewicz nie mógł skrytykować PZPN, Mateusza Morawieckiego czy piłkarzy. – Znaczy mógł, ale od razu byłby zwolniony, więc tego nie robił – argumentował i zaznaczał, że "wychodzenie z założenia, że afera premiowa to jest afera, którą wymyślił i przeprowadził Czesław Michniewicz, jest po prostu absurdem.
Afery wokół reprezentacji Polski
Problem w tym, że atmosfera wokół kadry gęstniała z każdym dniem. Po zamieszaniu z premiami, które miał obiecać premier Mateusz Morawiecki, doszły jeszcze wewnętrzne tarcia w polskiej kadrze. Selekcjonerowi miała się nie podobać m.in. współpraca z Kwiatkowskim.
Niedawno dziennikarz Roman Kołtoń w odcinku swojej "Prawdy futbolu" opowiedział o kulisach zarządu PZPN i o tym, jak na krytyczne słowaMichniewicza zareagował rzecznik związku. "Trener sam prowadził komunikację, nie byłem w stanie zaaranżować żadnego wywiadu" – powiedział działaczom PZPN. Dodajmy, że Kwiatkowski w drużynie jest od lat i przeżył już kilku selekcjonerów.
Do tego dochodzi jeszcze relacja trenera z piłkarzami, która na finiszu miała być już bardzo zła. Część reprezentantów Polski podobno nie wyobrażała sobie dalszej współpracy z Michniewiczem w roli selekcjonera.