Były trener reprezentacji Brazylii Tite napadnięty przez wściekłego kibica na ulicach Rio de Janeiro
Były trener reprezentacji Brazylii Tite napadnięty przez wściekłego kibica na ulicach Rio de Janeiro Fot. Natacha Pisarenko/Associated Press/East News

Były selekcjoner reprezentacji Brazylii Tite został napadnięty w Rio de Janeiro przez wściekłego fana. Ten zerwał z jego szyi złoty łańcuszek, obraził trenera i obarczył winą za klęskę Canarinhos na mundialu w Katarze, a potem uciekł w nieznanym kierunku. Brazylia cały czas mocno przeżywa porażkę w MŚ i szuka nowego selekcjonera, który przywróci blask drużynie narodowej.

REKLAMA
  • Był trener reprezentacji Brazylii został napadnięty na ulicach Rio de Janeiro
  • Agresor obraził trenera i miał żal o klęskę na MŚ. Ale nie zrobił mu krzywdy
  • Canarinhos szukają nowego szkoleniowca, który pozwoli im wstać z kolan
  • Reprezentacja Brazylii przegrała mundial w Katarze w sposób, który wszystkich zadziwił. W fazie grupowej Canarinhos szli jak burza. Pokonali 2:0 Serbów po pięknych bramkach Richarlisona, potem odprawili 1:0 Szwajcarów po świetnym strzale Casemiro, a mając pewny awans do ćwierćfinału, pozwolili sobie nawet na porażkę z Kamerunem 0:1.

    W 1/8 finału Kanarkowi rozbili bezradną Koreę Południową 4:1, grając kapitalną piłkę. I wtedy wszystko się zacięło.

    W walce o półfinał Brazylia zmierzyła się z wicemistrzami świata Chorwatami. Wielki faworyt MŚ miał odprawić Vatrenich bez większych przeszkód, ale nie potrafił się dobrać do skóry ekipie z Bałkanów. Gdy sędzia zarządził dogrywkę, zaczęły się obawy o to, czy wielki faworyt podoła wyrachowanym rywalom. I wtedy z pomocą przyszedł Neymar, który w 105. minucie trafił do bramki rywali. Szczęście było blisko, ale się nie udało.

    W 117. minucie wyrównał Bruno Petković, a potem doszło do konkursu rzutów karnych, w których Chorwaci ograli jednego z głównych faworytów MŚ 4:2. I Brazylia dość niespodziewanie znalazła się za burtą mundialu. – Mój czas się skończył, tak jak zapowiadałem to półtora roku temu. Teraz dotrzymam słowa. Nie możemy z tego robić jakiegoś dramatu, są inni fachowcy, którzy mogą mnie zastąpić - mówił po meczu Tite.

    Selekcjoner, który przejął zespół w 2016 roku, miał odejść po wygraniu MŚ. Ale nie udało mu się wprowadzić drużyny do czwórki i sięgnąć po pierwszy medal od 2002 roku. Przed czterema laty Brazylia nie dała rady Belgii (1:2) w ćwierćfinale, teraz lepsi okazali się Chorwaci.

    A żeby było ciekawiej, turniej wygrali Argentyńczycy, czyli odwieczny rywal Canarinhos. To sprawiło, że w Kraju Kawy kibice są zrozpaczeni i smutni.

    61-letni Tite, a właściwie Adenor Leonardo Bacchi, doświadczył tego na własnej skórze w sobotę. Na ulicy Rio de Janeiro został napadnięty przez nieznanego sprawcę. Ten zerwał z jego szyi złoty łańcuszek, wymownie obraził trenera i obarczył winą za klęskę Canarinhos na mundialu w Katarze. A potem uciekł w nieznanym kierunku, co odnotowały media. Byłemu już selekcjonerowi na szczęście nic złego się nie stało.

    W Brazylii trwa już poszukiwanie szkoleniowca, który poprowadzi zespół podczas Copa America (tutaj też najlepsza była ostatnio Argentyna), a potem w trakcie mundialu w USA, Kanadzie oraz Meksyku w 2026 roku. Faworytami mediów są Carlo Ancelotti oraz Josep Guardiola, ale ich zatrudnienie wydaje się mało prawdopodobne. Obaj wolą pracować w klubach.

    Na pracę długo czeka też Zinedine Zidane i jego też widzą za sterami kadry Brazylijczycy. To o tyle ciekawe, że to Francuz pogrążył Canarinhos w finale MŚ w 1998 roku. Wydaje się, że zespół może przejąć Dorival Junior, który odbudował siłę Clube de Regatas do Flamengo po Portugalczyku Paulo Sousie. A może ktoś inny? Na pewno będzie ciekawie, bo gigant musi wstać z kolan.