nt_logo

Ekipa Kai Godek stanie przed sądem. Tym razem nadepnęli na odcisk uczniom z Lublina

Dorota Kuźnik

28 grudnia 2022, 10:42 · 2 minuty czytania
Kaja Godek i jej organizacja nie przestaje zaskakiwać. Ich działania nie spodobały się społeczności szkoły w Lublinie, przed którą zorganizowano jedną z manifestacji. Aktywiści Godek zarzucali nauczycielom, że "popierają genderowanie dzieci". Teraz inicjatorzy pikiety będą musieli odpowiedzieć przed sądem.


Ekipa Kai Godek stanie przed sądem. Tym razem nadepnęli na odcisk uczniom z Lublina

Dorota Kuźnik
28 grudnia 2022, 10:42 • 1 minuta czytania
Kaja Godek i jej organizacja nie przestaje zaskakiwać. Ich działania nie spodobały się społeczności szkoły w Lublinie, przed którą zorganizowano jedną z manifestacji. Aktywiści Godek zarzucali nauczycielom, że "popierają genderowanie dzieci". Teraz inicjatorzy pikiety będą musieli odpowiedzieć przed sądem.
Manifestacja ludzi Godek przed szkołą w Lublinie. Usłyszeli zarzuty Fot. Pawel Wodzynski / East News
  • Grupa osób związanych z Kają Godek zorganizowała pikietę przed liceum im. Hetmana Jana Zamoyskiego
  • Na banerze, który manifestujący rozciągnęli przed szkołą, widniał napis "Nauczyciele z II LO w Lublinie popierają genderowanie dzieci"
  • Manifestacja okazała się nielegalna, przez co jej organizator usłyszał zarzuty i odpowie karnie

Zarzuty, które usłyszał 46-letni współpracownik Kai Godek, są pokłosiem pikiety zorganizowanej w Lublinie. Jak podaje "Dziennik Wschodni" 4 listopada Fundacja Życie i Rodzina przeprowadziła przed lubelskim Liceum im. Jana Hetmana Zamyskiego "akcję informacyjno-edukacyjną o skutkach ulegania homolobby".

Pikieta polegała na rozciągnięciu przed szkołą dwóch banerów, na których widniały napisy: "Nauczyciele z II LO w Lublinie popierają genderowanie dzieci" i "Geje James Rennie i Neil Strachan wielokrotnie gwałcili roczne dziecko". Banery opatrzone były logotypami "Stop dewiacji" oraz fundacji, której przewodzi Kaja Godek.

Uczniowie oburzeni

Sytuacja oburzyła uczniów liceum, którzy w ramach aktu solidarności z transpłciowymi kolegami ze szkoły zorganizowali własną pikietę, tym razem tęczową. Jej celem było wsparcie osób, które dotknęła akcja zorganizowana przez konserwatywny ruch.

Poruszona została jednak cała szkolna społeczność, w tym nauczyciele i samorząd uczniowski, który wydał nawet po fakcie oświadczenie w sprawie.

"Zamoy od zawsze był, jest i będzie miejscem tolerancji. Jesteśmy szkołą z zasadami i niezależnie od rocznika, chcemy kultywować oraz utrzymywać opinie Zamoya jako szkoły kolorowej i otwartej" – czytamy w komunikacie.

Na oburzeniu i gestach wsparcia się jednak nie skończyło. Postanowiono sprawdzić, czy pikieta była legalna. Jak podaje "Dziennik Wschodni" okazało się, że nie. Manifestacja co prawda została zgłoszona, ale miała się odbyć przed budynkiem ratusza, a nie przed ogólniakiem.

Pikieta zgłoszona prokuraturze

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła nauczycielka angielskiego Ewa Leonowicz, o czym informuje gazeta. Ta również cytuje pedagożkę:

– Widziałam dzieci i ich twarze. Widziałam ich przerażenie i strach. Co myśleli sobie członkowie tej pseudofundacji? Odprowadzili rano do szkół i przedszkoli swoje dzieci i przyszli pod naszą szkołę, żeby krzywdzić inne dzieci? – pyta retorycznie nauczycielka.

Sprawa trafiła na policję. Funkcjonariusze mają ją wkrótce przekazać do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. To przed nim stanie organizator pikiety.

– Przesłuchany był 46-letni organizator, który usłyszał zarzut zorganizowania zgromadzenia bez wymaganego zgłoszenia – powiedział gazecie nadkom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy KMP w Lublinie i dodał, że to wykroczenie, za które grozi grzywna lub kara pozbawienia wolności.