Kaja Godek nie ustaje w swoich antyaborcyjnych inicjatywach. Tym razem zebrała pod kolejnym kontrowersyjnym projektem obywatelskim 100 tys. podpisów, co oznacza, że trafi on do Sejmu. Gdyby inicjatywa weszła w życie, wprowadziłaby karę więzienia za samo informowanie na temat aborcji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kaja Godek zebrała 100 tys. podpisów pod projektem "Aborcja to zabójstwo"
Jeśli inicjatywa weszłaby w życie, groziłaby więzieniem za samo informowanie o aborcji
Godek uznała, że złoży podpisy do Sejmu w Święto Świętych Młodzianków Męczenników, by upamiętnić biblijną rzeź niewiniątek
Kaja Godek z nowym projektem anti-choice
Zakończyła się zbiórka podpisów pod kontrowersyjnym projektem obywatelskim Fundacji Życie i Rodzina. Po świętach projekt ma trafić do Sejmu. Co zakłada najnowsza inicjatywa Kai Godek?
Zgodnie z jej założeniami nawet za publiczne propagowanie działań dotyczących możliwości przerwania ciąży, nawoływanie do aborcji, a nawet za informowanie o możliwości zabiegu w przypadkach innych niż wymienione w ustawie grozić będzie do dwóch lat więzienia.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Kaja Godek nie tylko pochwaliła się, że udało im się zebrać 100 tys. podpisów, ale podkreśliła, że nawet data złożenia projektu do Sejmu nie jest przypadkowa, a mocno symboliczna, bo ma swoje podłoże religijne. Godek przy okazji projektu anti-choice postanowiła nawiązać do Biblii. Dokładnie do historii Heroda dokonującego rzezi niewiniątek, czyli wymordowania chłopców do 2 lat.
Aktywistka anti-choice wybrała więc na dzień złożenia projektu 28 grudnia, czyli Święto Świętych Młodzianków Męczenników. Podkreśliła, że chce "upamiętnić rzeź niewiniątek".
"Niezmiernie się cieszymy, że możemy oficjalnie potwierdzić, iż dzięki wsparciu i wysiłkowi tysięcy osób obywatelski projekt "Aborcja to Zabójstwo" trafi do Sejmu!" - napisała w swoich mediach społecznościowych.
"PiS nie będzie chciał sobie ubrudzić rąk"
Aktywistka przekonuje, że jej celem jest ukrócenie praktyk środowisk skupiających się na świadczeniu pomocy w dostępie do środków przerywania ciąży. Kaja Godek ma plan uderzyć w organizacje, jak" Aborcja bez granic", które pomagają Polkom bezpiecznie przerwać ciąże, w klinikach poza krajem. Sama Godek mówi o projekcie, jako o "likwidacji systemowego pomocnictwa w aborcji".
Poseł PiS Piotr Uściński skomentował złożenie projektu, podkreślając, jakie według niego ma szansę na przegłosowanie i wejście w życie. Uznał, że trudno na tym etapie ocenić, czy projekt znajdzie większość w Sejmie.
- Co do zasady nie odrzucamy projektów obywatelskich w pierwszym czytaniu i co do zasady w sprawach światopoglądowych nie obowiązuje dyscyplina partyjna – powiedział. Tradycyjnie inne zdanie na ten temat mają członkowie opozycji. Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej stwierdziła, że PiS nie będzie chciało sobie "ubrudzić rąk" takim projektem.
To już kolejny projekt, który forsuje Kaja Godek po tym, jak w październiku 2020 roku Trybunał Konstytucyjny zaostrzył przepisy, odnośnie prawa do aborcji w Polsce. Ostatni pomysł aktywistki o całkowitym zniesieniu prawa do aborcji, nawet w wyniku gwałtu, Sejm odrzucił.