Policja rozkopuje teren wokół dawnej Zatoki Sztuki. W czwartek rano na miejscu pojawiła się mała koparka, wcześniej ustawiono tam wojskowy namiot, a okoliczni mieszkańcy widzieli policję m.in. z psem tropiącym. Co wiemy w sprawie i jak może ona łączyć się z zaginięciem Iwony Wieczorek? Zdaniem mediów chodzi m.in. o sprawę tajemniczego policjanta, znajomego "Krystka", z którym miała się spotykać 19-latka.
Reklama.
Reklama.
Prokuratura oficjalnie nie łączy przeszukania terenu dawnej Zatoki Sztuki ze sprawą Iwony Wieczorek, ale do takich informacji dotarli dziennikarze kilku redakcji
W dniu zaginięcia 19-latka bawiła się w Dream Clubie należącym do współwłaściciela późniejszej Zatoki Sztuki
Wieczorek miała bywać w trójmiejskich klubach regularnie, a gdy zaginęła, jej kolega Paweł P. dzwonił do szefa ochrony Dream Clubu, "Bola"
W tle jest m.in. sprawa gwałciciela "Krystka", który werbował do klubu nastolatki
Wieczorek na krótko przed zaginięciem miała się spotykać z policjantem, który kolegował się z "Krystkiem"
– Z uwagi na dobro postępowania nie udzielamy informacji na temat trwających czynności procesowych– mówi nam Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej, pytany w czwartek rano o działania prowadzone w okolicach dawnej Zatoki Sztuki w Sopocie. Teraz miejsce funkcjonuje pod nazwą Nowa Zatoka – to restauracja serwująca owoce morza.
Jej właściciel, któremu zarzucano, że nie w pełni odciął się od poprzedników (w KRS figurowało nazwisko jego wspólniczki, która współpracowała wcześniej z właścicielem Zatoki Sztuki), w rozmowach z mediami tłumaczył: – Dodaliśmy do nazwy słowo "nowa", aby podkreślić, że nie ma ona nic wspólnego z nieistniejącą już Zatoką Sztuki. Jest Nowa Zatoka. Nowa całkowicie i od podstaw.
Z kolei Zatoka Sztuki powstała przy sopockiej plaży ponad dziesięć lat temu (już po zaginięciu Iwony Wieczorek) na terenie wydzierżawionym przez miasto. Było o niej głośno w związku z przestępstwami ujawnionymi przez lokalnych dziennikarzy: dotyczyły działań Krystiana W. ps. "Krystka" (oskarżony o 65 przestępstw, w tym 40 o charakterze seksualnym) i jego współpracowników (m.in. Marcina T. "Turka", współwłaściciela Zatoki Sztuki).
Zatoka Sztuki - przeszukania na terenie dawnego klubu. Co wiemy o sprawie?
W środę wieczorem lokalny portal Trójmiasto.plpokazał nagrania, na których widać wojskowy namiot rozstawiony przy dawnej Zatoce Sztuki. W czwartek rano na miejsce przyjechała także koparka (dziennikarze usłyszeli, że "ma kopać głębiej"), a na kolejnych nagraniach ujawniono, że obecni na miejscu policjanci przekopują teren także łopatami (z kolei jeden z pracowników technicznych otwiera właz do pobliskiej studzienki).
Z nieoficjalnych ustaleń lokalnych dziennikarzy wynika, że funkcjonariusze mogą chcieć rozkopać fundamenty budynku. Wcześniej teren budynku odgrodzono taśmą policyjną, zaklejono też okna. Z ustaleń dziennikarzy "Dziennika Bałtyckiego" wynika, że spacerowicze widzieli też na miejscu funkcjonariusza z psem tropiącym.
Prokuratura nie ujawnia, czy sprawa ma związek z zaginięciem Iwony Wieczorek, ale portal i.pl (to dziennikarka tego portalu Izabela Jatkowska ujawniła jakiś czas temu informacje nt. możliwych związków trójmiejskiego półświatka ze sprawą Wieczorek) przekazali, że udało im się potwierdzić, iż chodzi o czynności prowadzone właśnie w sprawie zaginięcia 19-latki w 2010 roku. Do takich samych informacji dotarli reporterzy TVP.
Zatoka Sztuki a sprawa Iwony Wieczorek – co może je łączyć?
Czynności na miejscu prowadzi Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Krakowie, ten sam, który odpowiadał za doprowadzenie na przesłuchanie Pawła P., kolegi Iwony Wieczorek, który usłyszał w grudniu zarzuty ws. "utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek".
Jego partnerce, Joannie S., która również znała Iwonę Wieczorek, i którą do prokuratury doprowadzono – jak opisywaliśmy – po zatrzymaniu w jednej z gdańskich galerii handlowych, przedstawiono tylko zarzut dot. posiadania narkotyków.
Co może łączyć Zatokę Sztuki ze sprawą Iwony Wieczorek? Jak informowaliśmy, nastolatka zaginęła po tym, jak w nocy z 16 na 17 lipca wyszła z lokalu Dream Club, który mieścił się przy ul. Bohaterów Monte Cassino w Sopocie. Marcin T. ps. "Turek" – nazywany "dyskotekowym baronem" Trójmiasta – był zarówno współwłaścicielem Dream Clubu, jak i późniejszym szefem Zatoki Sztuki.
To właśnie Marcin T. – po tym, jak dziennikarze ujawnili aferę dot. wykorzystywania w Zatoce Sztuki nieletnich (werbunkiem części z dziewczyn miał się zajmować bliski znajomy T., "Krystek") – wrzucił do sieci nagranie, na którym oferował 50 tys. zł za haki na dziennikarzy zajmującymi się sprawą.
"Był bardzo pewny siebie, otoczony trójmiejskimi prawnikami z dużymi nazwiskami, robił wrażenie kulturalnego, oczytanego biznesmena z wyższej półki" – opisywał w Onecie dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski, który jest autorem książki "Łowca nastolatek" nt. działalności "Krystka".
"Krystek" miał werbować pracownice do klubu Marcina T., był tam stałym bywalcem, a z ustaleń dziennikarzy wynika, że przedstawiał się m.in. jako menedżer klubu. "Krystek oferował ofiarom m.in. pracę "na huśtawkach w Dream Clubie", popularnej sopockiej imprezowni, której symbolem były właśnie podwieszone pod sufitem huśtawki, na których siedziały skąpo ubrane hostessy. Zabierał także nastolatki do Zatoki Sztuki – ekskluzywnej restauracji–hotelu z prywatną plażą" – pisał reporter TVN 24 Tomasz Patora.
Policjant "Absztyfikant" - kolega "Krystka", z którym miała się spotykać Iwona
Z kolei Mikołaj Podolski we wspomnianej książce "Łowca nastolatek" ujawnił także inne informacje, które mogą świadczyć o możliwym powiązaniu sprawy z zaginięciem Iwony Wieczorek. Opisał, że m.in., że gdańszczanka na krótko przed zaginięciem spotykała się z policjantem, który z kolei dobrze znał się z "Krystkiem" (na ten wątek w sprawie natknęła się wcześniej dziennikarka Marta Bilska, która blisko współpracowała z nieżyjącym już Januszem Szostakiem).
Policjant (opisywany pseudonimem "Absztyfikant") sam również bywał w Dream Clubie, robił sobie też zdjęcia ze współpracującymi z klubem hostessami, z "Krystkiem". Iwona miała chodzić do sopockich dyskotek od 2008 roku (czyli od dwóch lat przed zaginięciem)."Absztyfikant" i Wieczorek oficjalnie nie byli w związku, ale miał on kilkukrotnie podjeżdżać pod blok dziewczyny.
Po zaginięciu 19-latki jej matka ubolewała, że mężczyzna "nie zaoferował żadnej pomocy w poszukiwaniach".
Jeszcze w 2010 roku, na krótko po zaginięciu Iwony, temat funkcjonariusza podjęła "Gazeta Pomorska". "W czwartek śledczy zainteresowali się kolejną osobą, jest to 25-letni funkcjonariusz gdańskiej policji. O jego istnieniu w kręgu znajomych Iwony dzień wcześniej dowiedział się detektyw Krzysztof Rutkowski i powiadomił prokuraturę" – wskazywano wówczas.
Cytowano też Rutkowskiego, który mówił: "Wspomniała o nim jedna z koleżanek Iwony. Nie rozumiem, jak to się stało, że żaden ze świadków przez bite trzy tygodnie nie wspomniał o tym człowieku. Tym bardziej że w środowisku jest znany jako amator młodych dziewcząt".
W rozmowie z Mikołajem Podolskim "Absztyfikant" powiedział: – Mój temat nie może się tu przewijać, bo zostałem absolutnie oczyszczony z jakichkolwiek podejrzeń. Praktycznie nie myślę o sprawie Iwony, choć trochę nerwów mnie kosztowała.
Telefon do "Bola"
Jest jeszcze inny wątek, który łączy obie sprawy. Chodzi o mężczyznę, do którego Paweł P., kolega Iwony, wykonał telefon po jej zaginięciu - Wojciecha Sz., ps. "Bolo", który w 2010 roku był szefem ochrony Dream Clubu (później był również szefem ochrony w Zatoce Sztuki)
"Dlaczego znajomy Iwony Wieczorek, tuż po tym, jak wyszła ona z klubu i piechotą udała się do domu w Jelitkowie, kilkukrotnie dzwonił do szefa ochrony lokalu?" – zastanawiali się dziennikarze portalu Trójmiasto.pl. Pytany o ten telefon, Paweł P. po latach przyznał: "Być może miało to coś wspólnego z jej zaginięciem. Znaliśmy się, więc po coś mogłem dzwonić, ale to było dwanaście lat temu, mogę nie pamiętać".
Nowy trop na sprawę rzucił też prezydent Sopotu, który w rozmowie z "Gazetą Krakowską" opisał, że skontaktował się z nim ksiądz, który miał "opiekować się jakimiś dziewczynami pokrzywdzonymi przez "Krystka".
– Szczególnie jedna bardzo się bała, szukał dla niej ochrony, mówił wręcz, że musi ją ukryć. Poradziłem mu wówczas, by udał się z tym do prokuratury. Z tego, co wiem, tak właśnie zrobił – relacjonował w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Jacek Karnowski.
Wspomniany ksiądz popełnił samobójstwo. Jak podaje gazeta, dziewczyny miały mieć informacje na temat Iwony Wieczorek i widzieć kłótnię 19-latki z jednym z biznesmenów z Zatoki Sztuki.