W związku z opublikowanym przez Radę Najwyższą Ukrainy zdjęciem wybuchła głośna debata. Dwa dni później zdjęcie w tle ze Stepanem Banderą zostało usunięte. Sprawę skrytykował m.in. Mateusz Morawiecki, który zapowiedział dyskusję na ten temat z jego ukraińskim odpowiednikiem Denysem Szmyhalem. W sprawie zabrał głos również wicemarszałek sejmu Piotr Zgorzelski. Polityk z PSL-Koalicji Polskiej powiedział wprost w "Gościu Wydarzeń" na antenie Polsat News, że jest to skandal nie do przyjęcia. - W sytuacji, kiedy Polska otwiera serca, a Polacy swoje drzwi i wszystko, co mają najlepszego dają naszym sąsiadom Ukraińcom, Werchowna Rada uznaje za stosowne obchodzić rocznicę urodzin Bandery - stiwerdził wymownie.
Zgorzelski dodał, że Bandera uosabia wszystko, co najgorsze, głównie ludobójstwo na Wołyniu, które "do dzisiaj nie jest dobrze opisane i rozliczone". Polityk PSL zauważył, że strona polska oczekuje wznowienia ekshumacji w tej sprawie po zakończeniu wojny w Ukrainie. Wspomniał także, mając na myśli świętowanie urodzin Bandery, aby przede wszystkim w Kijowie zaprzestać "takich prowokacji".
Wicemarszałek odniósł się także do sprawy na swoim profilu na Twitterze. Pisze m.in., że na temat kultu Bandery w Ukrainie nie można milczeć. Wspomina o potrzebie zdecydowanego działania polskiego rządu.
Przypomnijmy, także o innym incydencie, gdzie w tle znalazł się Stepan Bandera. Chodzi o mianowanie Andrija Melnyka wiceszefem MSZ Ukrainy. Polityk znany jest m.in. z wychwalania ukraińskiego nacjonalisty.
Pod koniec czerwca Melnyk, ówczesny ambasador w Berlinie, przyjął zaproszenie do niemieckiego programu "Jung und Naiv". Prowadzący Tilo Jung zapytał go o stosunek do Stepana Bandery i OUN. W odpowiedzi Andrij Melnyk stwierdził, że Ukraińcy traktowali II RP tak samo, jak hitlerowską III Rzeszę i ZSRR, bo byli przez nią "prześladowani".
Co prawda wpływowy Ukrainiec nie zaprzeczył, że doszło do rzezi wołyńskiej, ale przekonywał, iż "takich masakr dokonywali również Polacy". A na koniec oznajmił, że "Bandera nie był masowym mordercą Żydów i Polaków".
Niedługo po tym odwołano go z urzędu ambasadora Ukrainy w Niemczech. Zaledwie cztery miesiące później natomiast mianowano go jednak... wiceministrem spraw zagranicznych Ukrainy. O opinie w tej sprawie został zapytany na antenie PR24 Mariusz Błaszczak. – Moim zdaniem to zła decyzja. Uważam, że oprócz samego zainteresowanego z tej decyzji cieszy się jeszcze lokator Kremla – ocenił wicepremier i minister obrony.
– Nie ulega żadnej wątpliwości, że można tak to ocenić. (...) Kiedy rozmawiałem po raz pierwszy z nowym ambasadorem Ukrainy w Polsce, zwracałem również uwagę na wypowiedzi byłego ambasadora Ukrainy w Berlinie. To zły sygnał – dodał członek rządu Prawa i Sprawiedliwości.