Prezydent Rosji Władimir Putin polecił wprowadzić zawieszenie broni w Ukrainie na czas prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. Okazuje się, że zapewnienia władz Kremla są nic nie warte, gdyż Ukraińcy donoszą w piątek po południu o kolejnych atakach. Są ranni i zabici.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kreml zapowiedział w czwartek zawieszenie broni na ponad dobę. Ma to związek z prawosławnym Bożym Narodzeniem
Jednak krótko po tym, jak miano wstrzymać ostrzał, Ukraińcy donoszą o kolejnych atakach
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, "Władimir Putin polecił rosyjskiemu ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu wprowadzić zawieszenie broni na całej linii kontaktu bojowego w Ukrainieod 12:00 6 stycznia do 24:00 7 stycznia" – podała w czwartek agencja RIA Nowosti, powołując się na oświadczenie Kremla.
Zawieszenie broni ogłoszone zostało na okres prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. W komunikacie strona rosyjska oznajmiła również, że "wzywa stronę ukraińską do ogłoszenia zawieszenia broni", aby wierni mieli możliwość "udziału w nabożeństwach w Wigilię i w dzień Bożego Narodzenia".
Rosjanie atakują Ukrainie mimo zawieszenia broni. Są ranni i zabici
Wcześniej do ogłoszenia świątecznego zawieszenia broni wezwał patriarcha Cyryl. Znany z wypowiedzi zachęcających Rosjan do udziału w wojnie w Ukrainie duchowny zaapelował o rozejm na czas świąt, aby "prawosławni mogli uczestniczyć w nabożeństwach w Wigilię i dzień Bożego Narodzenia".
Okazuje się jednak, że zapewnienia Kremla są nic niewarte. Ukraińskie władze i media donoszą w piątek o kolejnych atakach Rosjan w wielu miejscach w kraju.
Jak podało biuro prezydenta Ukrainy, Rosjanie ostrzelali Kramatorsk w obwodzie donieckim. "Kramatorsk pod ostrzałem. Zostańcie w schroniskach" – informował szef administracji wojskowej miasta.
Ataki miały miejsce także m.in. w Chersoniu. "Rosjanie po raz kolejny potwierdzili, że nie można im ufać. Chersoń. Kolejny ostrzał naszej jednostki. Są zabici i ranni" – podano w komunikacie lokalnych władz.
Wcześniej media informowały również, że ostrzeżenia o nalotach nad Ukrainą pojawiły się krótko po rozpoczęciu zawieszenia broni. Syreny wyły nad całym krajem.
Dodajmy, że już w czwartek ukraińscy urzędnicy wyrazili sceptycyzm wobec tymczasowego zawieszenia broni, twierdząc, że Moskwa chce tylko przerwy na zebranie rezerw, sprzętu i amunicji.
Podczas swojego nocnego przemówienia w czwartek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że Rosja zamierza wykorzystać prawosławne Boże Narodzenie "jako przykrywkę" do uzupełnienia i powstrzymania ukraińskich postępów we wschodnim regionie Donbasu. – Co to da? Tylko kolejny wzrost liczby ofiar – dodał.
Z kolei Serhij Haidai, szef ługańskiej regionalnej administracji wojskowej, powiedział jasno ukraińskiej telewizji: "Jeśli chodzi o ten rozejm – chcą po prostu zrobić sobie przerwę na dzień lub dwa, wyciągnąć jeszcze więcej rezerw, przywieźć więcej amunicji".
Propozycja tymczasowego rozejmu wzbudziła również zdziwienie społeczności międzynarodowej, w tym USA, które dostarczają Ukrainie najwięcej broni.
Prezydent USA Joe Biden stwierdził w czwartek: "Myślę, że Putin stara się nabrać tlenu". Jak dodał przywódca USA, "rosyjski dyktator nie miał skrupułów, aby bombardować szpitale w Nowy Rok".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.