Jeszcze we wtorkowe popołudnie Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl przekonywał, że prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej szykuje naprawdę duże nazwisko w świecie piłki do roli trenera Biało-Czerwonych. Kandydatura Stevena Gerrarda to medialnie faktycznie duża sprawa, ale przekładając na realia finansowe polskiej federacji oraz słabość Anglika do Premier League, trudno było dać wiarę w powodzenie tego pomysłu.
Symbol Liverpoolu ma jednak czas do końca tygodnia (tj. 15 stycznia) na deklarację w sprawie ew. przejęcia reprezentacji Polski. Kij w mrowisko wbił za to wieczorową porą Zbigniew Boniek. Pełniący obecnie funkcję wiceprezydenta UEFA "Zibi" za pośrednictwem Twittera wskazał, kto jego zdaniem zostanie/powinien zostać selekcjonerem.
"NB" – napisał lakonicznie Boniek, dodając do dwóch liter dwie polskie flagi.
Internauci błyskawicznie rozwikłali zagadkę dotyczącą pomysłu Bońka. Dwie litery "NB" to nic innego jak wskazanie na Nenada Bjelicę. Chorwat był jednym z kandydatów wymienianych do roli następcy Czesława Michniewicza. To trener, który polską piłkę zna całkiem nieźle, mając na swoim koncie pracę w barwach Lecha Poznań.
Chorwat ostatnio pracował w swojej ojczyźnie prowadząc NK Osijek. Wcześniej dowodził bardziej znanym zespołem Dinamo Zagrzeb. Potencjalnie nowy trener Biało-Czerwonych razem z piłkarzami z Zagrzebia dotarł m.in. do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dinamo solidnie radziło sobie w starciu z takimi firmami jak Atalanta Bergamo czy Manchester City.
Wybór 51-letniego trenera z Chorwacji zgadzałby się również z głosami docierającymi ze strony PZPN, odnośnie do ew. niepotrzebnych barier komunikacyjnych. Bjelica poprzez pobyt w Poznaniu poznał język polski, więc takie rozwiązanie zapewne interesowałby m.in. aktualnego prezesa PZPN Cezarego Kuleszę.
Kolejny argument to dostępność na rynku Chorwata. Odkąd Bjelica rozstał się z Osijekiem, chorwacki trener nie jest związany umową z żadnym klubem czy reprezentacją. To kolejny plus co do przejęcia Biało-Czerwonych, bez dodatkowych kosztów. Takie generowałby np. wspomniany Gerrard, którego obowiązuje umowa z angielskim Aston Villa. PZPN musiałby zapłacić za Anglika nawet 10 milionów euro już na samym starcie negocjacji.
Trudno jednak jednoznacznie wyrokować, czy Boniek faktycznie podał Bjelicę, jako pewniaka, czy bardziej jako swojego faworyta, którego widziałby za sterami reprezentacji Polski. "Zibi" to jednak dobrze poinformowana postać w piłkarskim świecie. Można zatem podejrzewać, że były szef PZPN ma swoje dojścia do informacji i scenariusz z Bjelicą jest całkiem realny.