Gościem w programie Roberta Mazurka był poseł PiS Arkadiusz Mularczyk – znany między innymi z utworzenia raportu dotyczącego strat wojennych Polski, na podstawie którego rząd wystąpił do Niemiec o reparacje. Mazurek w swoim stylu przepytywał gościa, co doprowadziło w pewnym momencie do ostrej wymiany zdań.
Reklama.
Reklama.
Od samego początku w rozmowie dało się wyczuć lekkie napięcie. Robert Mazurekprzepytywał posła Arkadiusza Mularczyka między innymi o to, dlaczego po przechodzeniu na czerwonym świetle nie zrzekł się immunitetu i nie poddał się karze, z czego poseł dość nieudolnie się tłumaczył faktem, że był "atakowany przez bojówki KOD", przed którymi był zmuszony uciekać.
Im dalej, tym rozmowa była ostrzejsza, szczególnie gdy weszło na temat reparacji wojennych. W tej kwestii Mularczyk teoretycznie miał pole, by wypowiadać się rzeczowo, biorąc pod uwagę jego udział w tworzeniu raportu ze strat Polski po II wojnie światowej. Ten zresztą był podstawą, z którą polski rząd wystąpił do Niemiec o reparacje.
Jednym z najbardziej merytorycznych zdań, które padły w tej sprawie, brzmiało jednak tak: – Jest to perspektywa może nie kilku miesięcy, ale może kilku lat. To zdecydowanie nie usatysfakcjonowało Roberta Mazurka.
Filmy o Polsce z Melem Gibsonem
Robert Mazurek nie odpuszczał i prosił posła Arkadiusza Mularczyka o szczegóły dotyczące tego, w jaki sposób nasz kraj chce zdobyć reparacje. Przy tej okazji przypomniał, że hucznie zapowiadano produkcje filmowe z udziałem hollywoodzkich aktorów (w tym Mela Gibsona). Te miałyby doprowadzić do tego, że martyrologiczną historię Polski pozna cały świat.
Ta kwestia również zagotowała Mularczyka, który nadal odpowiadał ogólnikami. – Uważam, że robimy dużo, ale powinniśmy przyspieszyć – stwierdził, po czym kolejne pytanie dziennikarza, skwitował: – Proszę przerwać swój monolog. Jest szereg działań administracji publicznej. Kluczową kwestią jest raport o stratach wojennych. On powoduje dużą dyskusję międzynarodową. Ukazały się setki, jak nie tysiące publikacji na całym świecie – twierdził Mularczyk w RMF FM.
Poziom Mularczyka – poniżej dna
Dziennikarz, który ewidentnie nie był usatysfakcjonowany okrągłymi odpowiedziami gościa, postanowił go wypunktować. Zarzucił Arkadiuszowi Mularczykowi, że ten nie jest w stanie na żadne jego pytanie odpowiedzieć merytorycznie, łącznie z tym dotyczącym jego własnego immunitetu.
Mularczyk przypomniał jednak Mazurkowi, kto jest gościem wywiadu, zarzucając, że dziennikarz go nie słucha: – To jest mój wywiad, a nie pana! – rzucił. Robert Mazurek nie krył się również z wydaniem otwartej oceny swojego gościa: – Jest pan manipulatorem pierwszej klasy – powiedział.
– A pan nie jest, tak? – odpowiedział Mularczyk i dodał, że dziennikarz"powinien być prezesem telewizji". Mazurek nie pozostał na to dłużny i przypomniał, że to właśnie PiS zwolnił go z telewizyjnej Dwójki. Na zarzut, że Robert Mazurek spłyca wiele wypowiedzi, dziennikarz odpowiedział:
– Następnym razem spróbuję zejść na poziom pana posła, równie głęboko pod ziemię – którym to zdaniem zakończył rozmowę.