nt_logo

Zakopał się autem na plaży w Warszawie. Wezwał kolegę, który... też utknął w piasku

redakcja naTemat

11 stycznia 2023, 16:44 · 1 minuta czytania
Niecodzienna interwencja strażników miejskich miała miejsce na plaży nad Wisłą w Warszawie. Zakopały się tam dwa samochody. Co ciekawe, jeden z kierowców nie miał przy sobie żadnych dokumentów, a drugi nie powinien prowadzić auta przez brak uprawnień.


Zakopał się autem na plaży w Warszawie. Wezwał kolegę, który... też utknął w piasku

redakcja naTemat
11 stycznia 2023, 16:44 • 1 minuta czytania
Niecodzienna interwencja strażników miejskich miała miejsce na plaży nad Wisłą w Warszawie. Zakopały się tam dwa samochody. Co ciekawe, jeden z kierowców nie miał przy sobie żadnych dokumentów, a drugi nie powinien prowadzić auta przez brak uprawnień.
Dwa auta zakopały się na plaży w Warszawie. Fot. Straż miejska w Warszawie
  • Strażnicy miejscy ze stolicy interweniowali na plaży Poniatówka nad Wisłą, gdzie w miękkim piachu zakopały się dwa samochody osobowe
  • Kierowca toyoty nie miał przy sobie niczego, co mogłoby potwierdzić jego tożsamość, a kierowca opla nie posiadał prawa jazdy i ubezpieczenia auta
  • Z tego względu trzeba było zadzwonić po policję, która zajęła się dalej tą sprawą

Strażnicy miejscy w poniedziałek po godzinie 21 kontrolowali tereny nadwiślańskie po stronie Pragi-Południe. Nagle zauważyli na plaży Poniatówka dwa samochody. Wówczas funkcjonariusze podjęli interwencję.

Dwa samochody zakopały się na plaży nad Wisłą w Warszawie

"Gdy podeszli do pojazdów, okazało się, że opel i toyota stoją nad samym brzegiem Wisły, zakopane w miękkim piachu. Jak wyjaśnili ich kierowcy, pierwszy wjechał na plażę opel, którym kierował 19-letni młodzieniec" – relacjonują strażnicy miejscy.

Co ciekawe, mężczyzna nie potrafił sensownie wyjaśnić, po co tam wjechał. "Ot, po prostu chciał się sprawdzić. Sprawdzian wypadł kiepsko, bo auto po chwili zakopało się po osie, a prowadzący nie umiał stamtąd wyjechać" – informuje straż miejska w Warszawie.

Kiedy nie mógł wyjechać z piachu, mężczyzna wpadł na pomysł, że wezwie na miejsce kolegę, który ma większy samochód. To jednak nie był dobry pomysł, gdyż ten kolega też nie miał żadnego doświadczenia w prowadzeniu pojazdów po grząskim terenie i po chwili również osiadł w piachu.

Na miejsce zdarzenia trzeba było wezwać policję

Wtedy na miejscu pojawili się strażnicy miejscy. Wówczas okazało się, że kierowca toyoty nie miał przy sobie niczego, co mogłoby potwierdzić jego tożsamość, a kierowca opla nie posiadał prawa jazdy i ubezpieczenia auta.

"W tej sytuacji strażnikom nie pozostało nic innego, jak wezwać na miejsce policjantów, którym przekazano amatorów plażowego off-roadu" – podsumowali całą sytuację strażnicy miejscy.