Chwilę po zdarzeniu operator Amber Grid wydał oficjalny komunikat w sprawie eksplozji.
"W tym miejscu system przesyłu gazu tworzą dwa równoległe gazociągi, według wstępnych danych w jednym z nich doszło do wybuchu, drugi nie został uszkodzony. Dostawy zniszczonym gazociągiem zostały natychmiast przerwane" – przekazał.
Z informacji, na które powołuje się RMF FM wynika, że na szczęście nie doszło do uszkodzenia rurociągu, który odpowiada za dostawę surowca do odbiorców w regionie.
Strażacy zlokalizowali źródło ognia i od kilku godzin prowadzą walkę z żywiołem. Sytuacja jest jednak stabilna i nic nie wskazuje na to, by pożar miał rozszerzyć się na inne miejsca. W wyniku eksplozji nie odnotowano ofiar śmiertelnych.
Trwa także badanie przyczyn wybuchu. – Zgodnie ze wstępną oceną nie widzimy żadnej złośliwej przyczyny, ale dochodzenie obejmie wszystkie możliwe opcje – powiedział na konferencji prasowej dyrektor generalny Amber Grid, Nemunas Biknius
Głos zabrał także szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.
– Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której jest to po prostu zwykły wypadek, ale również nie wykluczałbym jakichkolwiek działań strony trzeciej po to, aby zdestabilizować sytuację energetyczną – powiedział na antenie Polsat News.