Berlin nie chce się zgodzić na wysłanie przez sojuszników – w tym Polskę i Finlandię – Ukrainie czołgów Leopard, które są produkowane w Niemczech. Z informacji przekazanych przez agencję Reutera i "The Wall Street Journal" wynika, że stawiają w tej sprawie twardy warunek i czekają na ruch USA. Z kolei Stany Zjednoczone mają być niechętne do jego wykonania.
Reklama.
Reklama.
"Berlin obawia się, że taki krok może wciągnąć kraj w bezpośrednią konfrontację z Rosją" – twierdzą niemieccy urzędnicy pytani o zgodę Niemiec na wysłanie czołgów Leopard Ukrainie
Berlin ma prawo weta w tej sprawie: na razie stawia warunek Stanom Zjednoczonym
Tymczasem sekretarz generalny NATO alarmuje: wojna wkracza w decydującą fazę i jeśli Ukraina nie dostanie więcej sprzętu opancerzonego, nie będzie miała z Rosją szans
Niemcy nie zgodzą się na prośbę innych państw NATO w sprawie wysłania Ukrainie nowoczesnych czołgów Leopard. Ponad dwa tysiące tego typu maszyn znajduje się na wyposażeniu Sojuszu. Jako że są produkowane w Niemczech, zielone światło w sprawie ich wysłania miał dać właśnie Berlin (to procedura często obowiązująca przed eksportem sprzętu wojskowego produkowanego w danym kraju do kraju trzeciego).
Niemcy nie przekażą czołgów Leopard Ukrainie? "Obawiają się wciągnięcia w bezpośrednią konfrontację"
Z ustaleń "The Wall Street Journal" i agencji Reutera, które powołują się na rozmowy z niemieckimi urzędnikami, wynika, że rząd w Berlinie stawia twardy warunek w tej sprawie i utrzymuje, że zgodzi się na przekazanie Leopardów Ukrainie tylko wtedy, gdy wcześniej Stany Zjednoczone przekażą swoje czołgi, Abramsy. – Olaf Scholz w ostatnich dniach wielokrotnie formułował ten warunek w rozmowach – przekazał "WSJ" jeden z urzędników.
"Eksport znacznej liczby nowoczesnych, zachodnich czołgów byłby jasnym wyrazem poparcia dla Kijowa", ale Berlin "obawia się, że taki krok może wciągnąć kraj w bezpośrednią konfrontację z Rosją". Oficjalnie Olaf Scholz przyznaje, że rozmowy na temat przekazania Leopardów trwają, ale nie powinny być prowadzone publiczne. Takie stanowisko wyraził też w środę w Davos.
Czy USA spełnią warunek Niemiec? Decyzji o przekazaniu Abramsów Ukrainie w USA "jeszcze nie ma", ale Biały Dom ma być niechętny w tej sprawie – dziennikarze cytują w tym kontekście środową wypowiedź Colina Kahla, podsekretarza obrony ds. polityki. – Czołg Abrams jest bardzo skomplikowany, jest drogi. Ciężko się na nim trenuje, to nie jest najłatwiejszy system w utrzymaniu – uciął Kahl.
Jednak – jak twierdzą źródła "WSJ" – Stany Zjednoczone wciąż mają nadzieję, że uda im się przekonać Niemcy do zielonego światła dla czołgów. Sekretarz obrony Lloyd Austin przybył w środę do Berlina, by spotkać się ze swoim odpowiednikiem w Niemczech Borisem Pistoriusem, który objął to stanowisko we wtorek po rezygnacji poprzedniej szefowej resortu, Christine Lambrecht. Decyzja ws. czołgów miała zostać podjęta m.in. właśnie przez nowego ministra.
Wcześniej niektórzy sojusznicy Ukrainy, w tym Polska, Finlandia i Dania, zadeklarowali już chęć wysłania czołgów, jeśli tylko uzyskają zgodę rządu Olafa Scholza. Z kolei Wielka Brytania zapowiedziała, że wyśle Kijowowi 14 czołgów Challenger 2: to starszy odpowiednik Leoparda.
Polska chce przekazania Leopardów Ukrainie. Deklaracja Dudy i apel Jensa Stoltenberga
Prezydent Andrzej Duda podkreślał w środę w Davos, że obawia się, iż Rosja w ciągu kilku miesięcy przygotuje nową ofensywę w Ukrainie i właśnie dlatego konieczne jest zapewnienie dodatkowego wsparcia rządowi w Kijowie nowoczesnymi czołgami i rakietami. – Ukrainie potrzebna jest broń, broń i jeszcze raz broń – powtarzał.
W podobnym tonie wypowiedział się też sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg. Podczas wizyty na Światowym Forum Ekonomicznym powiedział, że wojna weszła w decydującą fazę i sojusznicy NATO muszą dostarczyć Ukrainie więcej ciężkiego uzbrojenia: zwłaszcza czołgów. Przyznał też wprost, że aby Ukraina zwyciężyła, Kijowowi będzie należało zapewnić więcej sprzętu, niż dotychczas. – To oznacza więcej pojazdów opancerzonych. Oznacza to również bardziej zaawansowane systemy obrony powietrznej – mówił.