Robert Lewandowski i jego FC Barcelona w czwartek wybrali się aż do Afryki, by stawić czoła ekipie AD Ceuta w meczu 1/8 finału Pucharu Króla. Barca niedawno świętowała wywalczenie pierwszego trofeum w sezonie: 3:1 ograła Real Madryt w finale Superpucharu Hiszpanii, ale teraz musiała wrócić na ziemię i zagrać na wysokim poziomie z trzecioligową ekipą, która właśnie wypracowała swój największy sukces w historii.
"Lewy" rozpoczął mecz od początku, bo trener Xavi Hernandez desygnował go do gry wobec absencji Polaka w dwóch kolejnych starciach w LaLiga. Nasz as strzelił już dwa gole w 2023 roku, po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców w El Clasico, a teraz mógł strzelić swojego pierwszego w karierze gola w Copa del Rey. Katalończycy nie zastanawiali się nawet przed meczem, czy dokona tej sztuki, ale ile razy wbije piłkę do bramki ostatniej ekipy III ligi.
Polak i jego zespół bardzo spokojnie rozpoczęli mecz na Estadio Municipal Alfonso Murube, nie forsowali tempa gry i czekali na błędy rywali. Po kwadransie dreptania odważniej zaatakowali piłkarze lidera Primera Disivion, mieli dwa rzuty rożne, ale nie potrafili celnie strzelić na bramkę miejscowych. Robert Lewandowski czekał na podania i musiał być cierpliwy, bo koledzy zbyt wielu okazji nie kreowali na murawie.
Bliżej gola byli piłkarze Ceuty, którzy w 30. minucie mieli rzut rożny i po wrzutce bardzo groźnie głową strzelał Rodri, który trafił w boczną siatkę. Barca odpowiedziała natarciem flanką, Ferran Torres zagrał w pole karne, ale do mocno bitej piłki nie dotarli ani Raphinha, ani "Lewy". Po chwili Eric Garcia ładnie wrzucił do Brazylijczyka w pole karne, ale ten fatalnie przyjął piłkę i kolejna akcja spaliła na panewce.
Wreszcie w 41. minucie Raphinha popisał się świetnym uderzeniem z dystansu, miał trochę miejsca przed polem karnym i zaskoczył golkipera miejscowych. Brazylijczyk dał prowadzenie Dumie Katalonii i nieco oddechu, bo awans faworyt miał w ręce. I mógł kontrować na połowie trzecioligowców, którzy do awansu potrzebowali bramek. A więc także odważnej i ofensywnej gry w czwartkowy wieczór.
Po przerwie Xavi Hernandez posłał do boju Gaviego, jednego z bohaterów ostatniego starcia z Realem Madryt, a ten ruszył na murawę jakby właśnie trafił do hiszpańskiej kadry sprinterów. Barca nacierała i potrzebowała raptem pięciu minut, by zadać drugi cios. Na prawej stronie pola karnego Cuety Franck Kessie zabrał rywalowi piłkę, wpadł w pole karne i wyłożył ją do Roberta Lewandowskiego, który strzelił do siatki. To jego pierwszy gol w Copa del Rey.
Dwadzieścia minut później na 3:0 podwyższył Ansu Fati, który pojawił się na murawie w drugiej połowie. 20-letni Hiszpan popisał się rajdem, wpadł w pole karne rywali i mocnym strzałem nie dał szans golkiperowi gospodarzy. Czwarty cios zadał ten, który zapisał asysty przy dwóch pierwszych golach, czyli Franck Kessie. Piłkę kapitalnie wrzucił mu w pole karne Raphinha, a Iworyjczyk strącił ją głową do siatki rywali.
Jeszcze przed końcem spotkania Robert Lewandowski wpisał się po raz drugi na listę strzelców, a przy okazji strzelił swoją 22. bramkę dla Dumy Katalonii oraz czwartą w 2023 roku. Polak poszedł za akcją lewą flanką, w polu karnym złamał do środka i wpakował piłkę do bramki tuż przy słupku. "Lewy" dostał nawet brawa od miejscowych fanów. I w ten sposób FC Barcelona efektownie i bez większego wysiłku wypracowała w Afryce awans do ćwierćfinału Copa del Rey w sezonie 2022/2023.
W czwartek awans wziął też Real Madryt, który przegrywał do przerwy z Villarreal CF 0:2, y wygrać na jego terenie 3:2. Z kim Blaugrana i Los Blancos zagrają o półfinał? Tego jeszcze nie wiadomo, bo drabinka zostanie dopiero rozlosowana i poznamy cztery pary na kolejnym etapie rywalizacji. Na razie Barca może skupić się na LaLiga, w niedzielę o 18:30 zmierzy się z Getafe CF na Camp Nou. Robert Lewandowski w tym meczu zagrać niestey nie może.