W okolicach południa premier Mateusz Morawiecki zdradził, że zlecił służbom opracowanie "gruntownego raportu" dotyczącego incydentu z "hiszpańskimi poławiaczami bursztynu". Zaledwie kilka godzin później szef rządu poinformował dziennikarzy, że raport już widział – i żadnego problemu nie ma.
Reklama.
Reklama.
W weekend służby ratunkowe udzieliły pomocy trzem Hiszpanom, którzy twierdzili, że nurkują na wzburzonym morzu w poszukiwaniu bursztynu
Znajdowali się oni niedaleko części infrastruktury krytycznej Rafinerii Gdańskiej
Premier Mateusz Morawiecki ujawnił w czwartek, że zlecił służbom opracowanie gruntownego raportu nt. incydentu; po kilku godzinach miał już odpowiedź
– Ze względu na to, że mówimy o działaniach służb specjalnych, to nic więcej w tym momencie nie chcę państwu przekazywać, ale mogę uspokoić, że cała kwestia nie dotyczy ewentualnego ataku na jakieś podmorskie kable czy elementy naszej infrastruktury krytycznej – oznajmił szef rządu przy okazji spotkania zorganizowanego w KPRM.
Po raz pierwszy o raporcie usłyszeliśmy zaledwie kilka godzin wcześniej, w okolicach południa. – Zleciłem bardzo gruntowny raport, służby go opracowują – oznajmił wówczas Morawiecki. – Oczywiście może być tak, że są to osoby niebezpieczne, a może się okazać, że nie są to osoby niebezpieczne i to, co zadeklarowali, jest prawdą. Taki raport przedstawi wiedzę po stronie naszych służb specjalnych – przekazał premier na konferencji w Toruniu.
Szef rządu przyznał również, że zdarzenie miejsce w rejonie strategicznym. – Wzmocniliśmy ochronę naszej infrastruktury krytycznej, strategicznej, np. gazoportu w Świnoujściu, gazociągu Baltic Pipe. Jest rzeczą oczywistą, że w dobie wojny w Ukrainie, kiedy ryzyka sabotażu ze strony Rosji wzrosły niepomiernie, trzeba było wzmocnić nadzór nad infrastrukturą krytyczną. Dokonujemy też przeglądu tego nadzoru – podkreślił.
Hiszpańscy poszukiwacze bursztynów
W weekend Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyniotrzymało zgłoszenie od Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Informacja dotyczyła tonącej jednostki w rejonie ujścia Wisły Śmiałej.
Jednostka znajdowała się ok. 5 km od brzegu, a na pokładzie było trzech mężczyzn, którzy mieli być obywatelami Hiszpanii i mieli powiedzieć, że szukali bursztynu. "Od co najmniej sześciu godzin nurkowali w tym rejonie" – ustalił portal Trójmiasto.pl.
Hiszpanie mieli powiedzieć polskim ratownikom, że schodzili na dno w poszukiwaniu bursztynu i nurkowali od 6 godzin. Poszukiwacze nie mieli jednak bursztynu, za to wyposażeni byli w profesjonalny i drogi sprzęt do nurkowania, w tym skuter podwodny.
Tylko jeden z trzech mężczyzn miał przy sobie paszport, a pozostałych spisano wyłącznie na podstawie ustnego oświadczenia. Mimo to policjanci ich nie zatrzymali. Portal trójmiasto.pl podał również, że nieaktywne okazały się numery telefonów, które zostały podane przez nurków.
Wypowiadający się dla mediów eksperci podkreślają jednak, że tłumaczenia nurków brzmią wątpliwie. Dr Regina Kramarska z Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników powiedziała naTemat.pl, że specjalistyczne poszukiwania bursztynów prowadzone są w tym rejonie w odległości maksymalnie 2,5 km od brzegu.
Ekspertka wyjaśniła też, że nie jest to rejon, w którym kiedykolwiek odnotowano duże złoża, lecz znaleziono tam jedynie "drobne okruchy bursztynów". O tym, że nie prowadzi się poszukiwań bursztynów w tym miejscu, mówił nam także Sylwester Malucha, mistrz świata w Tradycyjnym Poławianiu Bursztynów.