Do "Wesela" przez rozmowę o sukniach ślubnych i modzie weselnej, do Gombrowicza przez piosenkę "Chcemy być sobą" – tak nauczyciele starają się skłonić młodych ludzi do czytania. – Młodzież trzeba "wkręcić" w temat – mówią. Czy takie zachęty wystarczą?
– Lekcje, na których okazuje się, że nikt nie przeczytał zadanej lektury, a jedynym “egzemplarzem” książki jest plik ściągnięty na smartfona, nie należą wcale do rzadkości – mówi prof. Witold Bobiński z Wydziału Polonistyki UJ, który otwarcie mówi o zapaści czytelnictwa wśród młodych Polaków. – Z badań prowadzonych przez studentów w szkołach wynika, że do czytania książek przyznaje się tylko ok 30% uczniów. Ilu rzeczywiście czyta, trudno powiedzieć – mówi Bobiński. Czy można wskazać przyczynę tego stanu rzeczy?
Kanon szkolny do lamusa
Wydaje się, że w dzisiejszych czasach, gdy uwaga młodych ludzi w sposób naturalny kieruje się ku internetowi, telewizji, czy kolorowej prasie, trudno oczekiwać, że znajdą oni czas na trudne, ambitne lektury. W natłoku informacji bombardujących nas z każdej strony, młodzi ludzie są skazani na wybór. W dyskusji o dzisiejszych inteligentach, jaka wywiązała się na łamach naTemat, tak pisał o tym w imieniu młodego pokolenia jeden z naszych czytelników:
Jakie książki wybierają więc młodzi ludzie? – Trzeba pamiętać, że choć szkolny kanon jest z definicji kontestowany, a samo słowo “lektura” dyskwalifikuje w opinii wielu młodych osób daną książkę, to jednak młodzież wciąż czyta – przekonuje prof. Bobiński. Opowiada o licznych literackich modach, którym ulegają nastolatkowie: – Najpierw był Harry Potter, później “Zmierzch”, dziś jest choćby seria “Felix, Net i Nika”. Nie można też zapominać o Tolkienie. To są książki, które naprawdę nieźle się sprzedają – ocenia polonista.
Nie wszyscy będą czytać "Lalkę"
Fantastyka, powieści dla dzieci i młodzieży – niezbyt ambitny zestaw? Zdaniem Bobińskiego, jeśli zależy nam na masowym czytelnictwie wśród młodych Polaków, trzeba uszanować to, że sięgają oni po takie książki. – Nie mamy prawa oczekiwać, że nagle wszyscy jak jeden mąż z wypiekami na twarzy czytać będą “Lalkę” lub “Zbrodnię i karę” – mówi.
Z opinią prof. Bobińskiego zgadza się Michalina Butkiewicz, edukatorka teatralna i przewodnicząca Zarządu Głównego Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów. – Wiele osób wychodzi z założenia, że kultura masowa jest czymś niegodnym, o czym nie powinno się uczyć w szkole. Ale tak nie jest. Według mnie młody człowiek ma prawo czytać kryminały czy młodzieżowe powieści, ważne jest tylko, aby nauczyciel o tych tekstach z nim rozmawiał, a przy tej okazji podsunął ambitniejsze książki – mówi Butkiewicz.
Polonistka podkreśla, że jej zdaniem znajomość kanonu to nie wszystko, bo czytanie nie może się kończyć wraz z maturą. – Krytykowanie z powodu nieznajomości lektur zrazi młodych do czytania książek w ogóle. Pozwólmy młodzieży poznawać także mniej ambitne teksty. Będą jeszcze mieli w życiu czas, żeby nadrobić zaległości – ocenia Butkiewicz. Naprzeciw takim oczekiwaniom wychodzi nowa podstawa programowa – zawarta w niej lista obowiązkowych lektur dla liceum, swoiste “serce literatury”, zawiera niewiele pozycji. Resztę nauczyciel może dobrać sam. Podobnie jest z książkami w gimnazjum i podstawówce.
– Tylko kilka tekstów jest “nieomijalnych”. Dobór reszty nauczyciele mogą dość swobodnie modyfikować – dopowiada Bobiński. Jego zdaniem ważne jest, aby do świata ambitnej literatury zapraszać uczniów stopniowo, zaczynając od mniej wymagających treści. – Wiele zależy od pomysłowości i warsztatu samych nauczycieli – dodaje.
Zachęcić Małyszem
– Lekcję dotyczącą Gombrowicza zaczynam od wysłuchania piosenki “Chcemy być sobą” i analizy jej tekstu. To przecież poezja – mówi Michalina Butkiewicz. – W ten sposób chcę “otworzyć” ich na twórczość pisarza, który pokazuje, jak bardzo sobą nie jesteśmy – tłumaczy.
Inny przykład? – W technikum w klasie mam samych chłopców. Wiadomo, że w ich życiu ogromnie ważny jest sport. Dlatego zanim poproszę ich o napisanie charakterystyki Wokulskiego, zlecę im charakterystykę Adama Małysza, w której dokonają refleksji nad dążeniem do mistrzostwa czy motywacjami sportowców – opowiada Butkiewicz.
Odpowiedni “klucz” można znaleźć nawet dla trudnych tekstów: – Weźmy chociażby “Wesele”. Jeśli zależy mi, aby zainteresować młodzież tym dramatem, nie powinnam zaczynać od filozoficznej, narodowej podbudowy dzieła. Lepszym pomysłem jest rozpoczęcie lekcji np. od rozmowy o sukniach ślubnych, modzie weselnej, a dopiero potem zaprosić uczniów do dziewiętnastowiecznej chaty opisanej przez Wyspiańskiego – opowiada Butkiewicz. – Młodzież trzeba “wkręcić” w temat – dodaje.
Wyrobić nawyki
Moi rozmówcy podkreślają także, że niezwykle istotne jest odwoływanie się na lekcjach do innych tekstów kultury: filmów, piosenek, a nawet gier komputerowych. – Jeśli uczniowie używają Youtube’a, to czemu nie wykorzystać go na lekcjach? Nauczyciel powinien szukać ciekawych treści razem z uczniami. Skończyły się już czasy, kiedy wszechwładny belfer wychodził przed klasę i mówił, co jest ważne. Dziś trzeba pokazać młodym ludziom, jak sami mogą docierać do wartościowych książek, filmów czy artykułów – mówi Michalina Butkiewicz
Okazuje się więc, że kluczem do sukcesu edukacyjnego nie jest egzekwowanie drobiazgowej znajomości kanonu, ale przekazanie uczniom pewnego zestawu umiejętności i pasji czytania. – Chodzi o wyrobienie nawyku i ochoty sięgania po książki. To jest najważniejsze wyzwanie stojące dzisiaj przed nauczycielami polskiego – ocenia Bobiński.
Urodziliśmy się w czasach, gdy mieliśmy wybór. Wybieraliśmy między kilkoma różnymi rodzajami cukierków, decydowaliśmy, jakie chcemy oglądać bajki, czy na którym placu zabaw się pobawić. Tak zostaliśmy wychowani, żeby wybierać. W szkole, sklepie, domu czy w pracy. Nasi rodzice chcieli dla nas jak najlepiej. Chcieli dać nam więcej niż sami mieli. Nie możemy ich za to winić. CZYTAJ WIĘCEJ
Michalina Butkiewicz
nauczycielka j. polskiego
Lekcję dotyczącą Gombrowicza zaczynam od wysłuchania piosenki “Chcemy być sobą” i analizy jej tekstu. To przecież poezja.