Janusz Kowalski nie daje o sobie zapomnieć. W mediach społecznościowych opublikował krótkie nagranie, w którym przekonywał, kto blokuje akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej. Zdaniem polityka Solidarnej Polski winne są Niemcy, które tym samym "w sposób pośredni wspierają Władimira Putina". Wiceminister naraził się kpiny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Czy wiesz, które państwo członkowskie w Unii Europejskiej blokuje akcesję do Unii Europejskiej Ukrainy?" – takim pytaniem rozpoczyna się blisko 30-sekundowe nagranie, jakie w poniedziałek rano pojawiło się na Twitterze Janusza Kowalskiego.
Kowalski: "Niemcy blokują Ukrainie akcesję do UE"
Polityk Solidarnej Polski nie pozostawia jednak internautów zbyt długo w tej niewiedzy. "Oczywiście Niemcy" – stwierdza poseł, który piastuje także urząd wiceministra rolnictwa w polskim rządzie.
Dalej Kowalski wyjaśnia: "Niemcy stawiają jako warunek wejścia Ukrainy do UE stworzenie wielkiego superpaństwa pod nazwą 'Unia Europejska w Berlinie'. Warunek całkowicie nierealistyczny, dlatego blokują akces Ukrainie do UE i dlatego w ten sposób pośredni wspierają Władimira Putina".
Internauci, komentując nagranie, przypomnieli Januszowi Kowalskiemu, że przy każdej możliwej okazji on sam krytykuje Unię Europejską i zamieszcza w mediach społecznościowych antyunijne wpisy. Jednak nie tylko zostało wytknięte politykowi.
"Przecież wy chcecie wyprowadzić Polskę z tej niedobrej Unii, a tu nagle 'kto blokuje akcesję Ukrainy do UE'? Idąc tyk tokiem rozumowania, Ukraina nie ma po co wchodzić do tej organizacji, bo tu samo zło"; "A Węgry (Budapeszt zablokował m.in. unijne finansowanie na dozbrajanie Ukrainy – red.) kiedy poparły? I ile wysłały uzbrojenia? Od kogo kupują gaz i ropę? Czemu pan kłamie?"; "Pan sobie zdaje sprawę, że Ukraina w ogóle nie spełniała nawet przed wojną kryterium do wejścia?" – czytamy.
Droga Ukrainy do UE
Przypomnijmy (posłowi Kowalskiemu również), że pod koniec czerwca 2022 Rada Europejska zdecydowała o przyznaniu Ukrainie i Mołdawii statusu kandydata do Unii Europejskiej. "To wyjątkowy i historyczny moment w relacjach między Ukrainą i Unią Europejską. Przyszłość Ukrainy leży w UE" – tak na tę decyzję zareagował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Jeszcze przed decyzją Rady Europejskiej głos zabrał także Olaf Scholz. – Zgadzamy się, że Ukraina należy do rodziny europejskiej – oznajmił niemiecki kanclerz. – Pracujemy nad utorowaniem jej drogi do naszej wspólnej Europy – dodał.
Prawdą jest również to, że walka o członkostwo w UE to niejedyny problem Ukraińców. Wojna zastała kraj z nierozwiązanymi problemami z korupcją (drugie, po Rosji, najgorsze miejsce w Europie w rankingach Transparency International), wolnością prasy czy tolerancją wobec mniejszości. I te kwestie nasi wschodni sąsiedzi również będą musieli w przyszłości wyprostować.
Ukraińcy mają więc za sobą pierwszy formy krok na drodze do UE. Kolejnym etapem powinno być oficjalne rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych. Nieco więcej na ten temat powiedział w poniedziałek szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba, który za pośrednictwem łącza wideo wziął udział w spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych.
– Negocjacje ws. członkostwa Ukrainy w UE powinny rozpocząć się w końcu bieżącego roku. Jesteśmy przekonani, że negocjacje akcesyjne powinny rozpocząć się po realizacji przez Ukrainę rekomendacji i pozytywnej oceny ze strony Komisji Europejskiej – powiedział Kułeba.
I dodał: – Ukraina dokłada maksimum starań i jestem przekonany, że powinniśmy rozpocząć rozmowy przed końcem 2023 roku. Żadne gry czy wąskie interesy polityczne nie powinny być ku temu przeszkodą.