Choć robi to już od 6 lat, jego działanie wciąż wzbudza skrajne emocje. Ks. Kazimierz Klaban, proboszcz parafii polskokatolickiej im. Dobrego Pasterza w Elblągu, oficjalnie i głośno wspiera WOŚP. I na pewno nie zamierza przestać.
Reklama.
Reklama.
W tym roku będzie ksiądz kontynuował tradycję?
Oczywiście, jak to kiedyś powiedziałem za Jurkiem Owsiakiem, do końca świata i o jeden dzień dłużej. W tym roku po mszy wjedzie nawet tort z serduszkiem WOŚP, aby wierni mogli się nim częstować. Będzie też kilka mniejszych tortów, ale te są przeznaczone na licytację.
Inni księża poszli w ślady księdza? Są takie sygnały?
Nie wiem, jak w innych Kościołach, ale wiem, że w przypadku Kościoła Polskokatolickiego trzech księży poszło w moje ślady. Już od dwóch lat robią to samo. Nie chcę niczego rezerwować tylko dla siebie. Cieszy, że to się rozszerza i idzie dalej, i dalej.
Kiedy po raz pierwszy postanowiłem przekazać pieniądze z mszy na WOŚP, niektórzy patrzyli na mnie z przymrużeniem oka. Może się zastanawiali, czy to dobry krok, czy jednak nie, ale dziś nie spotykam się już w naszym Kościele (polskokatolickim przyp. red.) z negatywnymi opiniami.
Dlaczego WOŚP, akcja, która wspiera osoby naprawdę potrzebujące, wzbudza takie emocje?
Jeżeli ludzie idą do kościoła na mszę i słyszą albo nawet widzą, jak inni księża, mówiąc dyplomatycznie, nie patrzą na to przychylnie, to uznają, że to rzeczywiście nie jest takie dobre. Skoro ksiądz powiedział nie, to znaczy, że nie.
Tak zwyczajnie po ludzku, czy taka postawa jest dla księdza zrozumiała?
Powiem pani tak, po każdej takiej akcji, po każdym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, mam multum maili, telefonów. W ubiegłym roku zadzwoniła do mnie kobieta gdzieś z Polski, nie z mojego miasta, i pyta: "Czy ksiądz się zastanowił nad tym, że Owsiak jest za aborcją, a ksiądz go popiera?".
Co ksiądz odpowiedział?
Odpowiedziałem krótko, że jeżeli któregoś roku będzie zbieranie pieniędzy na aborcję, to wtedy nie wezmę w tym udziału.
Duchowni też krytykują?
Nikt się nie przedstawił, że jest duchownym, czy to w mailu, czy podczas rozmowy telefonicznej, ale to da się wyczuć. Zresztą niezależnie, czy to osoba duchowna, czy świecka, każdemu życzę dużo zdrowia i bożego błogosławieństwa na dalsze lata życia. Bo jak to inaczej skomentować?
Do tego, że wspiera ksiądz WOŚP, przyczyniła się księdza prywatna historia?
To może nie był główny przyczynek, ale zaświeciła się taka lampka w głowie. Byłem wówczas po udarze. Leżałem w szpitalu w Elblągu i te serduszka rzucały się w oczy. Nawet na wózkach były ponaklejanie, nie wspominając już o całej aparaturze, do której i ja byłem podłączony.
Prawda jest jednak taka, że wcześniej, co roku, wspierałem działania Orkiestry, wrzucając różne kwoty do puszek. Jednak wtedy w szpitalu zacząłem się zastanawiać, jakby to było przekazać pieniądze z tacy. Pomyślałem: a dlaczego nie?
Najpierw tym pomysłem podzieliłem się z radą parafialną, która nie miała nic przeciwko, później z radością oznajmiłem to wszystkim w kościele. Zachęciłem parafian i nadal, jak tylko umiem, zachęcam do wspierania WOŚP-u. Oczywiście jednocześnie tłumaczę, że jeśli ktoś nie chce w tym uczestniczyć – były zarzuty, że dałem/dałam na potrzeby kościoła – to niech po prostu nie kładzie pieniędzy na tacę tego dnia. I po problemie.
Muszę wspomnieć, że w niedzielę będzie u mnie dużo gości, a z domu jestem nauczony, że "gość w dom, Bóg w dom". Przychodzą przypadkowi ludzi, nie nasi parafianie, aby też w tym uczestniczyć i wrzucają naprawdę niemałe banknoty.
Parafianie są dumni, że parafia właśnie z tego słynie?
Na pewno. Znaczna część osób jest bardzo dumna, że my to zainicjowaliśmy. Nie tylko ja. To są pieniądze nas wszystkich. Wcześniej o czymś takim się nie słyszało, że ksiądz calusieńką tacę przekazał na Orkiestrę, jaka by nie była – mała czy duża.
Parafia też ma swoje potrzeby, ale jak się okazuje można...
Zawsze zapewniam, na każdej mszy, żeby nikt się nie bał, parafia nie pójdzie z torbami. Mam na bieżąco opłacone rachunki, zabezpieczone, zakupione wszystko, co jest potrzebne do liturgii itd. Myślę, że w miarę dobrze gospodarzę. Nie mam ani jednego grosza zaległości. Na wszystko wystarcza, a tak samo duże rachunki za prąd płacę, jak inne parafie, choć nasza jest mała.
Ale ta jedna taca chyba nie powinna nadwyrężyć budżetu?
Jedna taca w roku na ten cel na pewno by nie zubożyła żadnej parafii. U mnie jest akurat jedna msza w niedzielę, ale w innych kościołach jest tych mszy 5, 6 itd. Więc gdyby każdy ksiądz dał z jednej tacy, to można sobie wyobrazić...
Bo to jest po prostu czynienie dobra.
Każdy nawet najmniejszy gest w kierunku drugiego człowieka to jest czynienie dobra. Przecież od urodzenia jesteśmy tego uczeni. A nieraz słyszy się o takich ekstremalnych zachowaniach duchownych, że – powiem otwarcie – to nie przystoi.
Ale są też pozytywne gesty. Jeden z księży opowiadał mi, że nie wyobraża sobie, że miałby przeganiać sprzed kościoła dzieci, które są wolontariuszami. Mówi: "Przecież to są moje dzieci, ja je religii uczę". Po mszy głównej wszystkie zaprasza na plebanię i podaje im gorący obiad. Chce w ten sposób dodać im odwagi.
naTemat.pl gra razem z WOŚP! W ramach tegorocznej edycji wystawiliśmy kilka aukcji. Zagrajcie z nami!