O zmniejszeniu wymagań na maturze, jak poinformowali nas przedstawiciele ZNP, od miesięcy zabiegało między innymi wielu uczniów i nauczycieli. Sprawę do serca wziął sobie resort edukacji i postanowiono, że matura będzie w tym roku łatwiejsza.
Podczas ostatniej konferencji prasowej minister Przemysław Czarnek stwierdził, że przez spowodowaną pandemią naukę zdalną uczniowie mieli utrudnione opanowywanie wiedzy.
Chcę (...) przypomnieć, że w związku z tym, że tegoroczni maturzyści byli w liceach i to na początku swojej przygody z liceami, w okresie pandemii koronawirusa i nauki zdalnej, toteż nie obowiązują wymagania takie, jakie obowiązywałyby, gdyby nie czas pandemii i nauki zdalnej. (...) Na wszystkich egzaminach, ze wszystkich przedmiotów, tegoroczne wymagania egzaminacyjne są obniżone o ok. 20-25 proc.
Czarnek wyjaśnił, że arkusze maturalne będą przygotowywane w oparciu o wymagania, jakie MEiN ustaliło w związku z pandemią i nauką zdalną, a nie o podstawę programową.
Dyskusja o tym, że z maturzystami z rocznika 2023 będzie problem, trwała już od wybuchu pandemii. Wówczas, jak mówi w naTemat rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis, zarówno uczniowie, jak i niektórzy nauczyciele prosili, by podstawa programowa została okrojona.
Błędem było to, że podstawa programowa w czasie nauki zdalnej nie została zmniejszona i uczniowie oraz my, nauczyciele, zostaliśmy wówczas pokrzywdzeni. Takie działanie zapewniłoby mniejszy zakres materiału na maturze. Od miesięcy i uczniowie, i część środowiska nauczycielskiego podkreślała, że matura będzie trudniajsza do zdania dla osób, które podejdą do niej w maju 2023.
Sprawę komentuje w naTemat również Damian Zdancewicz z uczniowskiego Stowarzyszenia Umarłych Statutów. Jak wyjaśnia, trudno w tej sytuacji znaleźć złoty środek.
Trudno teraz oceniać jednoznacznie tę decyzje, bo dużo błędów w organizacji nauki zdalnej zostało popełnionych wcześniej, na etapie pandemii, i trzeba sobie jakoś radzić ze skutkami tamtych zaniedbań, które nie wynikały przecież z winy uczniów.
Jak tłumaczy Damian Zdancewicz, z jednej strony decyzja uwzględnia potrzeby części uczniów, ale innych stawia w niezwykle trudnym położeniu. Chociażby tych, którzy maturę, a tym samym na studia, będą zdawać za rok. W takiej sytuacji mogą wyprzedzać ich w rekrutacji uczniowie z rocznika o zmniejszonych wymaganiach, którzy będę składać dokumenty po roku przerwy.
– Rzeczywiście rodzi to wątpliwości, czy porównanie wyników egzaminu maturalnego będzie miarodajne. Z drugiej jednak strony najwięcej absolwentów udaje się na studia tuż po ukończeniu nauki w szkole średniej. Zjawisko "Gap year" nie jest u nas szczególnie popularne, więc raczej liczymy na to, że te wyniki matur pomiędzy osobami z tego samego rocznika będą w miarę porównywalne – zaznacza Damian Zdancewicz.
Oprócz zapowiedzi łatwiejszej matury Przemysław Czarnek zapowiedział również, że nie będzie 30-procentowego progu zdawalności na egzaminach rozszerzonych. Po covidowej przerwie wraca jednak matura ustna, bo jak powiedział minister: "nie ma najmniejszych powodów, żeby odstąpić od egzaminu ustnego w sytuacji, kiedy warunki sanitarne pozwalają na to, żeby się odbył".