Marek Suski złożył poprawkę do tzw. ustawy wiatrakowej. Bardziej niż jej treść uwagę przykuł sposób, w jaki poseł PiS zaproponował zmiany – przedstawił to na kartce z odręcznym pismem. – Nie mamy tam komputerów – tłumaczył się później.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Ustawa wiatrakowa" jest jednym z tzw. kamieni milowych KPO. Od tygodni trwa przepychanka ws. ostatecznej wersji dokumentu. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii jest zapis o tym, w jakiej odległości od zabudowy mogą być stawiane wiatraki.
Zaskakująca poprawka Marka Suskiego
Swoją poprawkę w tej sprawie przedstawił Marek Suski. Zakłada ona, że minimalna odległość turbiny wiatrowej od budynku będzie wynosić 700 m. W pierwotnym projekcie rządowym było to 500 m. Trzeba tu zaznaczyć, że chodzi tylko o budynki spełniające funkcje mieszkalne. Część specjalistów krytycznie podeszła do pomysłu Suskiego.
Nie tylko propozycja nowego zapisu w projekcie ustawy wywołała poruszenie. Suski zaskoczył wszystkich tym, że poprawkę przedstawił na kartce z odręcznym pismem, na co zwrócili uwagę dziennikarze pracujący w Sejmie.
– Tak wygląda praca w parlamencie. Nie mamy tam komputerów, drukarek, tylko ludzie piszą ręcznie – tłumaczył się Suski na antenie Polsat News. Poseł PiS dopytywany był też o szczegóły samej ustawy, a także o treść wspomnianej wyżej poprawki. – Różnica 200 metrów to już jest różnica katastrofalna według inwestorów, ale oni myślą tylko o swoim interesie. Nie myślą o obywatelach – przekonywał parlamentarzysta.
Poseł PiS powiedział wprost: "My nie walczymy z wiatrakami". – Wręcz przeciwnie. Ta ustawa otwiera drogę do inwestycji wiatrakowej, a jednocześnie równoważy interesy inwestorów i obywateli, którzy prosili na wielu spotkaniach: nie pozwólcie, aby znowu była wolna amerykanka, żeby nie stawiali nam wiatraków w ogródkach – argumentował.
Suski powiedział też, że premier Mateusz Morawiecki był za pomysłem zmniejszenia odległości budowy wiatraków od zabudowań. – Nawet sobie zażartował, że dzisiaj przyjdę do programu i ogłoszę, że zmieniamy na 300. Ale to był żart – podkreślał.
Suski nie ma wątpliwości, że w tej chwili mamy rozwiązanie, którego jego zdaniem spełnia oczekiwania UE. – A jednocześnie oczekiwanie zaniepokojonych obywateli – dodał. Nie wiadomo jednak, czy jego poprawka zostanie zaakceptowana.
W programie Polsat News polityk przekonywał też, że większą rolę odgrywa fotowoltaika niż wiatraki. – Wiatraka nie postawi pan sobie na działce, a fotowoltaikę tak. Także to jest moim zdaniem większa przyszłość niż wiatraki – wyjaśniał w rozmowie z Grzegorzem Kępką.
Chodzi o szereg przepisów prawnych, w tym wspomnianą "ustawę wiatrakową", ale przede wszystkim o niezależność sądownictwa i Ustawę o Sądzie Najwyższym, która stała się punktem spornym z Komisją Europejską.
Unia nam nie mówiła, jakie mają być odległości. A ta odległość – 700 – mieści się mniej więcej w przeciętnej europejskiej, choć są takie kraje, w których w ogóle nie ma ograniczeń.