Słynny siatkarz namawiał do zabicia prezydenta. Czeka go brutalny koniec kariery
Krzysztof Gaweł
04 lutego 2023, 22:22·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 lutego 2023, 22:22
Wallace de Souza jest doskonale znany kibicom siatkówki, to przecież mistrz i wicemistrz olimpijski oraz wicemistrz świata, przez dekadę jeden z filarów reprezentacji Brazylii. 36-latek zrobił jednak coś, co złamało mu karierę i z czego będzie się tłumaczył chyba do końca życia. Namawiał swoich fanów do zabicia prezydenta Brazylii, więc do akcji weszła prokuratura i służby. Siatkarz właśnie stracił prawo gry i rywalizacji z najlepszymi, wkrótce zajmie się nim sąd.
Reklama.
Reklama.
Słynny siatkarz Wallace de Souza namawiał do zabicia prezydenta Brazylii
Zawodnik zaatakował głowę państwa w social mediach, a potem przeprosił
Szybko został zdyskwalifikowany, do akcji weszły władze i prokuratura
Zanosi się na to, że to koniec przygody 35-latka ze sportem i kadrą Brazylii
Wallace de Souza od niemal dekady był filarem reprezentacji Brazylii, z którą sięgał po złoto (2016) oraz srebro (2012) igrzysk olimpijskich, dwa wicemistrzostwa świata (2014 i 2018) oraz brązowy medal ostatnich MŚ (2022). Cztery razy wygrywał Ligę Światową (2013, 2014, 2017 i 2018), po dwa razy mistrzostwa Ameryki Południowej (2013 oraz 2017) oraz Puchar Wielkich Mistrzów (2013 oraz 2017). Na koncie ma też triumf w Lidze Narodów (2021) oraz w igrzyskach panamerykańskich (2011). A to tylko sukcesy z ekipą Canarinhos...
Siatkarz doskonale jest znany kibicom na cały świecie, także nad Wisłą, choć nie ze swoich politycznych preferencji. Ale na Instagramie i w social mediach dał się poznać jako zagorzały fan Jaira Bolsonaro, czyli prezydenta kraju, który do końca 2022 roku sprawował urząd, ale musiał ustąpić po wyborczej porażce z Luizem Inácio Lulą da Silva. I to właśnie jego triumf w głosowaniu i odejście kontrowersyjnego populisty tak zabolały Wallace'a.
Zawodnik zamieścił więc w sieci filmik, na którym pozuje z pistoletem i sugeruje morderstwo nowego-starego prezydenta. Nie namawia wprost do morderstwa, ale ankieta zamieszczona w sieci i pytanie: "Czy strzeliłbyś w głowę Luli da Silvy?" jednoznacznie mogą być obierane jako zachęta do dokonania linczu na urzędującej głowie państwa. Tak zinterpretowało post tysiące Brazylijczyków, w kraju wybuchła potężna afera.
Co na to siatkarz? Cóż, nie czuje się winny i stara się łagodzić głosy oburzenia. Na darmo.
"Kto mnie zna, ten wie, że w żadnych okolicznościach nie opowiadam się za przemocą, szczególnie wobec naszego prezydenta. To był niefortunny post, popełniłem błąd" - kaja się mistrz olimpijski w materiale wideo opublikowanym na Instagramie. Sęk w tym, że chyba sam sportowiec nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką machinę uruchomił. Jego sprawą zajęli się śledczy, prokuratura już skierowała wniosek do władz brazylijskiego sportu o ukaranie Wallace'a. A Brazylijski Komitet Olimpijski przychylił się do tej prośby.
"Analizujemy możliwość podżegania do popełnienia przestępstwa i kierowanie gróźb karalnych, nawet jeśli były w zawoalowanej postaci, wobec najwyższych władz państwowych. Interwencja Rzecznika Praw Obywatelskich w tej sprawie jest proceduralnie uzasadniona. Podobnie jak udział procesowy Prokuratury Generalnej (AGU), który został formalnie zaakceptowany" – ogłosiły władze w Brazylii. Mistrz olimpijski ma poważne problemy.
Tuż po wybuchu afery Wallace'a de Souzę zawiesił w prawach zawodnika jego klub, słynna Sada Cruzeiro Belo Horizonte. Później do akcji wszedł Brazylijski Komitet Olimpijski (COB), który zawiesił siatkarza i pozbawił praw zawodnika. 35-latek z dnia na dzień przestał być sportowcem i stał się w kraju persona non grata. Albo bohaterem, bo zwolennicy Jaira Bolsonaro uznali go za swojego bohatera. Ci sami, którzy zaatakowali siedzibę władz po przegranych przez ich faworyta wyborach.
Na początku stycznia co najmniej 400 osób zostało aresztowanych po zamieszkach, które miały miejsce w Brasilii. Zwolennicy Jaira Bolsonaro wdarli się do kluczowych budynków rządowych – Sądu Najwyższego, pałacu prezydenckiego i Kongresu Narodowego. Ustępujący prezydent został oskarżony o próbę dokonania zamachu stanu i trafił do szpitalana Florydzie z powodu bólu brzucha – donoszą brazylijskie media. Potem nie wrócił do kraju z USA.
Mową nienawiści Wallace'a de Souzy zajęli się też przedstawiciele najwyższych brazylijskich władz. "Zawodnik drużyny narodowej przeprowadził ankietę zachęcającą do zabójstwa prezydenta Luli da Silvy. Później usunął post, jak wszyscy tchórze, którzy wiedzą, że popełnili błąd. Będę wnioskował o śledztwo i ewentualną karę. Grożenie prezydentowi śmiercią jest atakiem na demokrację i wolę ludzi. To nie jest postawa sportowca, tylko terrorysty" - grzmiał na TwitterzeRogerio Correia, deputowany do brazylijskiego parlamentu.
Siatkarz, który w wieku 35 lat znalazł się na cenzurowanym, ma już z głowy dalszą karierę. A jeśli władze i prokuratura poważnie zajmą się jego sprawą, może wkrótce trafić za kratki i zapewne zostanie to potraktowane jako okazja, by przykładnie ukarać znanego z pierwszych stron gazet sportowca, by pokazać siłę państwa i urzędu prezydenta. Sada Cruzeiro już wyrzuciła siatkarza, nie będzie dla niego miejsca również w drużynie narodowej.
"Czekamy na wszystkie konsekwencje tego godnego pożałowania zachowania. Jako klub serdecznie wszystkich przepraszamy za zaistniałą sytuację. Sport powinien być narzędziem do szerzenia równości, tolerancji i szacunku" - przekazali włodarze Sady Cruzeiro, do której Wallace de Souza powrotu nie ma. A kadra narodowa? Cóż, latem pisaliśmy, że weteran wrócił do drużyny narodowej na MŚ, by pomóc w powrocie na szczyt.
Nikt nie spodziewał się, że mistrz upadnie tak szybko na samo dno.