W najnowszym "Newsweeku" pisarz Krzysztof Varga opowiada o współczesnej kulturze. Nie ma już podziału na kulturę wysoką i niską, tylko na taką, która się dobrze sprzedaje o czym świadczy sukces piosenki "Ona tańczy dla mnie" zespołu Weekend. – Dziś to elity, żeby być cool, aspirują do tego, by wiedzieć, czym się lud podnieca – mówi.
Pisarz Krzysztof Varga w rozmowie z "Newsweekiem" opowiada o tym, co stało się z polską kulturą elitarną. Jego zdaniem piosenka "Ona tańczy dla mnie" jest dobrze sformatowanym produktem, który dotarł prawie do każdego Polaka. 40 milionów wyświetleń na YouTube określił jako "fenomen", który jednak nie ma nic wspólnego z elitarną kulturą.
Varga odniósł się też do dużej liczby koncertów zespołu Weekend. Lwią część miejsc, w których grają, stanowią lokale studenckie. Zdaniem Vargi kiedyś te lokale kojarzyły się z
Kazikiem Staszewskim lub Grabażem, dawnym wokalistą Pidżamy Porno. Teraz panują tam inne klimaty. Pisarz uznał, że muzyka z remiz nie jest już przeznaczona tylko dla wiejskiej młodzieży. W jego opinii nie można już dzielić kultury na wysoką i niską. Trzeba zastosować inny wskaźnik – podział na "kulturę dobrze i źle się sprzedającą". Pisarz przekonuje, że to właśnie komercyjny aspekt decyduje o wartości kultury.
Pisarz uważa, że to ludność decyduje o tym, co jest obciachem. W jego przekonaniu powiedzenie "o gustach się nie dyskutuje" już się przeterminowało. Pisarz dodaje, że "większość narodu polskiego ma taki gust, jak zespół Weekend". Polacy skłaniają się do piosenek disco polo typu "Ona tańczy dla mnie", bo nie rozumieją innej muzyki. W ten sposób tłumaczy znacznie większą popularność Weekendu od np. T-Love.
W opinii Wargi w Polsce polityka "stała się formą masowej rozrywki". Za przykład użył przypadku posła Roberta Biedronia, który "w programie Kilerskie karaoke odśpiewał piosenkę Birtney Spears chodząc po obsranych pieluchach". Zdaniem Vargi polityka się spłaszcza.
Zauważa, że nie mamy w Polsce aspiracji kulturowych. Wolimy zastąpić je rozrywką na niskim poziomie, co jest całkowicie odmienne w porównaniu do innych krajów Europy. Tej sytuacji po części winne są media, które ogłupiają społeczeństwo, lecz "ludzie u nas tego właśnie chcą". Dodatkowo w Polsce wciąż pokutuje postchłopska kultura.
W internecie największy idiotyzm może osiągnąć gigantyczny sukces: połowa zajrzy z
ciekawości, połowa – dla fanu. Chłopcy mają swoje pięć minut, pewnie przez rok, dwa lata będą grali koncerty, później świat o nich zapomni. CZYTAJ WIĘCEJ
Elitarność kultury studenckiej to już dawno mit. Ludzie, którzy przyjeżdżają na studia do Warszawy czy Krakowa np. z kwitnącego kulturą disco polo Podlasia, po prostu mają taki gust. I go importują do środowisk studenckich. Kultura nam się zdemokratyzowała. Dzisiaj już nie jest obciachem słuchanie disco polo. Zaproszenie Weekendu na koncert sylwestrowy w Warszawie to przecież też jest dowód nobilitacji tej muzyki przez popkulturowy mainstream. Zespół discopolowy występuje na tej samej scenie co uznawany przez wielu za rockowego poetę Maciej Maleńczuk. Kiedyś te światy były nie do pogodzenia ze sobą! CZYTAJ WIĘCEJ
Krzysztof Varga
w rozmowie z "Newsweekiem"
Płyta T. Love jest za trudna! Tak jest – płyta T. Love, mającego etykietkę grającego prostą muzykę bandu rockowego, jest dziś za trudna. To są poważne piosenki o Polsce. A większość narodu ma proste potrzeby: ona tańczy dla mnie i to jest OK. Jasny przekaz, proste wzruszenia i proste emocje. CZYTAJ WIĘCEJ
Krzysztof Varga
w rozmowie z "Newsweekiem"
Polityka się stabloidyzowała i spopowiła, więc musiała radykalnie uprościć przekaz i stać się odmianą telewizyjnej rozrywki. Sąsiadującą w tych programach z pornografizacją śmierci, jak w przypadku Madzi z Sosnowca. CZYTAJ WIĘCEJ