"Hejka, mam dzisiaj nie najlepszy dzień i chciałam go choć trochę poprawić frytkami z maka. Cel 9 zł" – pisze Karolina, a post publikuje na grupie "Żebrawka – sekcja żebrania pieniędzy na cokolwiek". Na żebraczej grupie pojawiają się też posty nauczycielki, która potrzebuje pieniędzy na wizytę u lekarza i matki trójki dzieci, która zbiera na jedzenie. Pod nazwiskiem i często bez skrępowania proszą o pieniądze, które zwykle... udaje im się zebrać.
Reklama.
Reklama.
Grupy zrzeszające internetowych żebraków liczą po 30 tysięcy użytkowników
Wiele zbiórek, również dość abstrakcyjnych, kończy się sukcesem
Internetowi żebracy często podają wrażliwe dane osobowe przypadkowym osobom z sieci
Jeśli ktoś myśli, że takie sfery jak żebractwo nie mogą się zdigitalizować, to jest w błędzie. W sieci ostatnio zdobywają popularność facebookowe grupy, na których ludzie wprost żebrzą o pieniądze na... wszystko.
Kogo znajdziemy wśród żebrawkowiczów?
Głosy o tym, że żebractwo przeszło do internetu, pojawiły się już w momencie, w którym zaczęły się internetowe zbiórki. To, co obserwujemy na facebookowych grupach typu "żebrawka – zbieranie na wszystko" (21 tys. użytkowników) lub "żebrawka – zbieranie na cokolwiek" (33,2 tys. użytkowników), nie mają z typowymi zrzutkami nic wspólnego.
Wśród ogłoszeń na żebrawkowych grupach znaleźć można niemal wszystko. Są prośby bardziej ckliwe, podparte opowieściami o życiowych tragediach, ale są też posty pisane bardzo wprost. Przykłady? Bardzo proszę:
"Hej grupo. Chciałbym zabrać przyjaciółkę w ten weekend na pizzę i coś do picia (ja nie muszę pić) a na koncie minus. Cel: Myślę, że około 70 zł wystarczy po odliczeniu minusu" – pisze Adrian. Prośbę w podobnym tonie napisała także Nikola.
"Hej, jutro moje 18 urodziny, więc przydałoby się kupić sobie jakiś prezent z tej okazji. Myślałam nad umówieniem się na nowy tatuaż lub kolczyk, ale to dość droga impreza. cel: 50zł? zawsze coś bliżej do celu lub chociaż 15 zł na tanie wino" – czytamy.
Alkohol to zresztą kolejny przykład tego, na co zbierają pieniądze internetowi żebracy. Jest nawet grupa "Żebrawka – sekcja żebrania na chlanie" (3,9 tys. użytkowników).
Wśród grupowiczów są też romantycy, którzy zbierają na prezenty dla drugich połówek, czy na abonament do platformy streamingowej, by móc wspólnie z ukochanym/ukochaną spędzać wieczory.
Sporo użytkowników otwarcie przyznaje, że ma konto zajęte przez komornika, albo debet na koncie, który nie pozwala na dotrwanie do wypłaty.
Od fanaberii po ludzkie dramaty
To jednak nie tak, że żebracka społeczność, to sekcja wyłącznie dla osób, które chcą zdobyć pieniądze na drobne przyjemności, na które ich nie stać. Zgłaszający proszą o pieniądze na prąd, gaz, jedzenie czy leczenie. Publikują zdjęcia rachunków, wyciągów z konta czy screeny kosztów wizyt lekarskich.
Wśród postów znalazł się między innymi wpis nauczycielki (przynajmniej tak się przedstawiła), w którym prosi o 200 złotych na prywatną wizytę u psychiatry, by nie musieć wracać po feriach do szkoły, w której jest prześladowana psychicznie.
W podobnym tonie pisane są posty rodziców, którzy nie mają na jedzenie czy leki dla dzieci. Nie brakuje też osób, które proszą o pieniądze na zwierzęta – własne lub cudze, zbierają na karmę lub weterynarza, ilustrując swoje prośby zdjęciami pupili.
Wiele jest także osób, które zmagają się z różnego rodzaju chorobami i niepełnosprawnościami. Zbierają pieniądze albo dla siebie, albo dla swoich bliskich.
Kto na to płaci?
Użytkownik z powyższego posta dodał komentarz, że udało mu się zebrać ponad 50 złotych. Powodzeniem kończą się także bardziej abstrakcyjne zbiórki, których celem jest alkohol lub drobne przyjemności. Sporemu gronu "żebraków" udaje się też nazbierać przynajmniej część zakładanej kwoty.
Mylą się jednak wszyscy, którzy myślą, że to bezrefleksyjni komentatorzy, którzy ślepo wierzą w zbiórki. Osoby, które naginają zaufanie społeczności, są bardzo szybko wychwytywane, a w komentarzach czytamy o kulisach oszustwa.
Pieniądze w zamian za dane osobowe
Niemal każdy dodany post kończy się numerem telefonu, żeby darczyńcy mogli wpłacić kwotę blikiem. Numer, który sprzężony z imieniem i nazwiskiem daje jednak spore możliwości potencjalnym oszustom. A na tym nie koniec.
W komentarzach pada wiele propozycji tego, by "zarobić na apce". Chodzi o popularne aplikacje bankowe, które umożliwiają tworzenie "autorskich kampanii". Każdy partner programu dostaje więc pieniądze za osobę, która założy sobie konto, a zakładający za to, że do programu przystąpił.
Brzmi wspaniale, jednak z bezpieczeństwem takich poleceń w sieci można polemizować. Każdy bowiem kto chce wejść w takie partnerstwo, musi podać swoje najwrażliwsze dane, które konieczne są do założenia konta. O ile możemy w takie partnerstwo wejść z mamą czy babcią, o tyle podawanie takich informacji obcej osobie z sieci, która może zrobić z nimi wszystko, niesie ze sobą spore ryzyko.
Kącik dobrych rad
Co do zasady internetowe żebractwo nie jest pozbawione swoich kosztów. Oprócz sprzedaży danych i prywatności, internetowi żebracy sami przywiązują się do pręgierza. Bo kiedy spojrzeć na komentarze okazuje się, że wielu użytkowników nie czyta postów na żebrawkowych grupach wyłącznie dlatego, że chce komuś pomóc, ale po to, by zrównać "żebraków" z ziemią.
Autorzy postów są przez komentujących pouczani, co powinni zrobić, żeby ich życie było mniej beznadziejne oraz jak powinni pokierować swoimi działaniami, żeby na przykład zaoszczędzić. Osobom, które publikują billingi z konta, wytyka się, że wydali w jakimś sklepie kwotę X, a to przecież zbytek. Nie brakuje też komentarzy, w których autorzy postów są wyśmiewani, czy poniżani oraz mówi im się, żeby "zabrali się do uczciwej roboty". Zupełnie jak w wersji tradycyjnej.