"Jeśli istnieje jakakolwiek żelazna zasada w amerykańskiej polityce, to brzmi ona tak: kolejny prezydent będzie miał ten sam kolor skóry co obecny" – twierdzi popularny amerykański publicysta Ben Smith. I prorokuje, kto może zastąpić Baracka Obamę.
Czarnoskóry prezydent USA nie będzie już wyjątkiem, a regułą? Tak twierdzi popularny amerykański komentator polityczny Ben Smith z serwisu BuzzFeed, którego cytuje portal 300polityka.pl. "Jeśli istnieje jakakolwiek żelazna zasada w amerykańskiej polityce, to brzmi ona tak: kolejny prezydent będzie miał ten sam kolor skóry co obecny. To zasada, która sprawdzała się przy 42 z ostatnich 43 zmian władzy. I jest więcej niż pewne, że utrzyma się dalej, przy następnej zmianie władzy" - przekonuje Amerykanin.
Smith ocenia, że na cztery lata przed kolejnymi wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, już można pokusić się o typowanie potencjalnego następcy Baracka Obamy. Za oceanem wielu ekspertów układa bowiem listę dziesięciu osób, które mogłaby wystawić do walki o prezydenturę Partia Demokratyczna.
"Po pierwsze, Afroamerykanie są kluczową grupą demograficzną w prawyborach Partii Demokratycznej i - tak jak większość grup etnicznych - zwykle mobilizują się wokół ich ulubionego syna lub córki. Murzyni reprezentowali 55% głosów w prawyborach w Karolinie Południowej i prawie 20% na Florydzie. A biali liberalni wyborcy np. w Iowa nie mają oczywiście problemów z głosowaniem na czarnego polityka" - tłumaczy publicysta.
Ben Smith przekonuje też, że wbrew dawnym stereotypom, teraz to czarnoskórzy kandydaci mogą być tymi najsilniejszymi. I typuje co najmniej dwóch potencjalnych następców Baracka Obamy o ciemnym kolorze skóry. Gdy wszyscy sądzą, że w wyborach w 2016 roku wreszcie sukces odniesie Hillary Clinton, w rzeczywistości fotel prezydenta dla demokratów może obronić gubernator Massachusetts Deval Patrick albo nowy polityczny idol wielu Amerykanów: burmistrz Newark Cory Booker.
"Obaj politycy są sojusznikami Obamy (co również nie zaszkodzi) i jeśli jest jedna lekcja, którą mogą wynieść z jego sukcesu: czekanie się nie opłaca. Booker jest w szczególnie dobrej sytuacji, by zjednoczyć oba skrzydła partii jeśli wystartuje w kampanii prezydenckiej z Senatu" - ocenia Smith. I jednocześnie dodaje, że jest wielu silnych białych kandydatów. Wśród nich wszyscy mają jednak więcej słabych stron, niż plusów, które dziś cechują ciemnoskórych.