Euforia. Tak można nazwać to, co działo się w trakcie wystąpienia Baracka Obamy. Nowy-stary prezydent USA swoim przemówieniem porwał tysiące Amerykanów. Obama gratulował, dziękował, a także budził ducha Stanów Zjednoczonych. I patrząc na reakcje obywateli można powiedzieć, że udało mu się to doskonale. Wystąpienie było niesamowite.
Barack Obama pojawił się na scenie z żoną i córkami. Przywitały go kilkuminutowe owacje i muzyka. Wygląda na to, że Amerykanie cieszą się z reelekcji równie mocno, co sam prezydent. Obama mocnym i emocjonalnym przemówieniem zakończył swoją kampanię i wyraził gotowość do rozpoczęcia drugiej kadencji.
Przemówienie zrobiło wrażenie nie tylko na jego zwolennikach w USA, ale także wśród komentatorów. Ci, już zachwalają wystąpienie, mówiąc o nim, jako "najlepszym w całej kampanii". Trzeba przyznać, że Obama "odrobił pracę domową", bo nawet zebrani na "Wyborczym Poranku" organizowanym przez amerykańską ambasadę uśmiechali się i bili brawo po jego słowach.
Obama, podobnie jak Romney, podziękował wszystkim za ciężką pracę przy kampanii wyborczej. – Mieliśmy najlepszą drużynę w historii – przekonywał.
Prezydent poświęcił też chwilę swojemu przeciwnikowi. – W kampanii czasami mogło być ostro, ale tylko dlatego, że ja i on kochamy ten kraj równie mocno i martwimy się o jego przyszłość – mówił i zapowiedział, że w najbliższym czasie chce spotkać się z Mittem Romneyem, żeby uzgodnić, jak "wspólnie mogą pracować dla kraju".
Tłum euforycznie reagował na słowa Obamy. Szalał zwłaszcza po stwierdzeniach typu: – Wszyscy jesteśmy jedną wielką amerykańską rodziną. Upadamy i powstajemy razem, jako naród. Nasza podróż była długa, ale najlepsze czasy są jeszcze przed nami, najlepsze jeszcze nadejdzie – krzyczał ze sceny.
Nowy-stary prezydent porwał swoich zwolenników mówiąc, że nie ma już podziału na Ameryką niebieską i czerwoną. – Są tylko Stany Zjednoczone. Nie ma znaczenia, czy jesteś stary, młody, gdzie mieszkasz, jak wyglądasz, ile zarabiasz, czy jesteś gejem czy hetero. Wszyscy jesteśmy jednością i razem tworzymy historię. Dziękuję, że wierzyliście i ciągnęliście mnie do góry, to dzięki Wam byłem i jestem takim prezydentem. Będę Wam za to zawsze wdzięczny – wymieniał
Demokrata nie zapomniał także o swoim zastępcy. – Joe Biden to najlepszy wiceprezydent, jakiego można sobie wyobrazić – mówił. Obama w swoim stylu wypowiadał się także niesamowicie ciepło o swojej rodzinie.
– Nie byłbym mężczyzną, którym jestem, gdyby nie kobieta, którą poślubiłem 20 lat temu. Michelle, nigdy nie kochałem Ciebie tak bardzo, nigdy nie byłem bardziej dumny. Podobnie jak z naszych córek, które mam nadzieję wyrosną na równie piękne kobiety, jak ich matka – chwalił.
Było też trochę poważniej. – Kończy się ta długa kampania, kończy się dekada wojny. Wracam do Białego Domu silniejszy i pewny, że czeka nas świetlana przyszłość. Przez poprzednie cztery lata słuchałem was i uczyłem się od was. To dzięki wam stałem się lepszym prezydentem – mówił.
Barack Obama z optymizmem patrzy w przyszłość, ale nie ukrywa, że najbliższy czas będzie trudny. Zapowiadał walkę o nowe miejsca pracy, lepsze szkolnictwo i trudną odbudowę gospodarki. Powiedział, że chciałby przy tym wszystkim pracować również ze swoimi przeciwnikami.