W czwartek polscy strażacy wydobyli spod gruzów już jedenastą żywą osobę. W piątek od rana próbuję dotrzeć do kolejnej, która daje oznaki życia.
W związku z tym, że nadal są szanse odnalezienia i wydobycia żywych osób poszkodowanych w wyniku poniedziałkowego trzęsienia ziemi, zapadła decyzja o przedłużeniu polskiej misji.
"PILNE: Polscy strażacy zostają w Turcji co najmniej do czwartku 16 lutego! Decyzję o przedłużeniu akcji podjęto po konsultacji komendanta głównego Andrzeja Bartkowiaka i dowódcy grupy HUSAR z ministrem spraw wewnętrznych i administracji i władzami Turcji. Nadal są szanse na wydobycie żywych" – ogłosił szef polskich strażaków.
Wcześniej gen. Bartkowiak poinformował, że rano polscy ratownicy "zlokalizowali głosy człowieka dochodzące z kolejnego miejsca". "Trwa walka o życie kolejnej osoby" – przekazał, po czym zamieścił film z akcji. Widać na nim, jak ratownicy pytają poszukiwanego, czy może rozmawiać, a w odpowiedzi słyszą cztery stuknięcia.
Kilkanaście godzin po trzęsieniu ziemi na miejsce kataklizmu poleciała grupa 76 strażaków i ośmiu psów ze specjalizacją pracy w gruzowisku. Polacy wylądowali na lotnisku w Gaziantep, mieście, w pobliżu którego miało miejsce epicentrum poniedziałkowych wstrząsów.
W poniedziałek tuż po godz. 2:00 (czasu środkowoeuropejskiego) przez Turcję przetoczyły się w sumie 22 trzęsienia ziemi. Równie dramatyczna sytuacja miała miejsce w Syrii. Wstrząsy osiągały siłę od 6 do 7,8 stopni w skali Richtera.
"Nigdy nie czułem czegoś takiego w ciągu 40 lat mojego życia", "Teraz wszyscy jesteśmy ubrani i stoimy przed drzwiami" – relacjonowali poszkodowani w rozmowie z Reutersem.
Pierwsze dane mówiły o setkach ofiar. Dziś już wiadomo, że zabitych są tysiące. W Turcji, według oficjalnych danych, żywioł pochłonął ponad 17 tys. ofiar, w Syrii ponad 3 tys. To oznacza, że pełen bilans kataklizmu to ponad 20 tys. ofiar śmiertelnych, a to wciąż nie są pełne dane. Liczbę rannych szacuje się na 70 tys.
Polscy strażacy uratowali już 11 żywych osób. Niestety, ich akcję utrudniają warunki pogodowe. IMGW przygotowuje specjalne modele pogodowe dla części świata, w której przyszło pracować m.in. polskiej ekipie. W rejonie, gdzie działają polscy ratownicy, temperatura może spaść nawet do -15 stopni Celsjusza.