Mateusz Murański miał 29 lat
Mateusz Murański miał 29 lat Fot. Facebook / Mateusz Murański

Mateusz Murański zmarł nagle. 29-latek w środę (8 lutego) został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu przez funkcjonariuszy. Tymczasem jego sąsiadka w rozmowie z jednym z tabloidów zdradziła, że widziała go kilka godzin wcześniej.

REKLAMA
  • Sąsiadka "Murana" opisała, że wieczorem 7 lutego widziała 29-latka przy taksówce. Z jej relacji wynika, że miał pomagać uruchomić samochód
  • Kobieta wyjawiła, jakim Mateusz Murański był sąsiadem. – Był otwartą osobą. Porozmawiał chwilę zawsze, jak ktoś coś chciał. Normalny, spokojny chłopak – opowiedziała
  • – O zgonie poinformował członek rodziny, który nie mógł się dodzwonić. Na miejsce zdarzenia pojechali funkcjonariusze, znaleźli ciało, wykonano czynności, m.in. oględziny z udziałem biegłego, potwierdzono zgon bez udziału osób trzecich – przekazała w środę 8 lutego rzeczniczka prokuratury okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Przez kolejne dwa dni pojawiały się nowe szczegóły ws. nagłej śmierci Mateusza Murańskiego. W czwartek media podały, który dokładnie członek rodziny miał problem ze skontaktowaniem się z "Muranem". To ojciec sportowca miał zawiadomić służby.

    10 lutego miała zostać przeprowadzona sekcja zwłok 29-letniego mężczyzny. Przypomnimy, że z wielu źródeł mogliśmy czytać o tym, że może chodzić o przedawkowanie silnych leków przeciwbólowych. Tego natomiast nie potwierdzono.

    Sąsiadka o Mateuszu Murańskim. Co robił, gdy widziała go po raz ostatni?

    "Super Expressowi" z kolei udało się porozmawiać z jedną z sąsiadek Murańskiego. Kobieta opowiedziała, co robił kilka godzin przed tym, jak znaleziono go martwego w mieszkaniu.

    – Widziałam wieczorem, jak podjechała taksówka i chyba na kable próbowali uruchomić samochód. Nie podchodziłam, bo było ciemno, ale widziałam, że coś przy samochodzie robili – relacjonowała.

    I dodała, że Murański nie wyglądał tego dnia inaczej niż zwykle. – Wszystko było dobrze. (...) Normalnie wyglądał, jak zawsze, nic innego – opisała kobieta.

    Wspomniała też, jakim był sąsiadem. – Był otwartą osobą. Tutaj dzieciaki podbiegały pod bramę, to podszedł i bez problemu rozdawał autografy. Porozmawiał chwilę zawsze, jak ktoś coś chciał. (...) Normalny, spokojny chłopak. Ani razu nie widziałam, żeby z jakimś piwem szedł... – mówiła.

    Ustalenia ws. śmierci Mateusza Murańskiego

    Przypomnijmy, że Murański był znanym w środowisku freak fighterem. Walczył w Fame MMA i High League. Równocześnie rozwijał karierę aktorską.

    Głos po śmierci 29-latka zabrało wielu jego znajomych związanych ze sztukami walki. Jego wieloletni przyjaciel Arkadiusz Tańcula przekazał, że "Muran" walczył z depresją i był ofiarą potężnego hejtu, z którym coraz bardziej sobie nie radził. Napomknął również o jego ucieczce w używki. 10 lutego w serwisie RMF24 mogliśmy przeczytać, że specjaliści ocenili, iż prawdopodobną przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Zlecono także badanie toksykologiczne i histopatologiczne. Na ich wyniki trzeba będzie jednak poczekać. Może to potrwać kilka tygodni. Natomiast se.pl ustalił, że to ojciec Jacek Murański zaalarmował służby, ponieważ nie mógł skontaktować się z synem, a potem wejść do jego mieszkania. Te wieści nieoficjalnie potwierdza prokuratura.