nt_logo

Profesor splagiatował pracę studentki. Po odkryciu sprawy został... dyrektorem w ministerstwie

Katarzyna Florencka

13 lutego 2023, 12:36 · 3 minuty czytania
Profesor Uniwersytetu Łódzkiego Jacek Reginia-Zacharski skopiował dużą część pracy magisterskiej swojej studentki. Choć plagiat został mu oficjalnie udowodniony, Reginia-Zacharski wciąż jest zatrudniony jako dyrektor departamentu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – i nie tylko.


Profesor splagiatował pracę studentki. Po odkryciu sprawy został... dyrektorem w ministerstwie

Katarzyna Florencka
13 lutego 2023, 12:36 • 1 minuta czytania
Profesor Uniwersytetu Łódzkiego Jacek Reginia-Zacharski skopiował dużą część pracy magisterskiej swojej studentki. Choć plagiat został mu oficjalnie udowodniony, Reginia-Zacharski wciąż jest zatrudniony jako dyrektor departamentu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – i nie tylko.
Zbigniew Rau i Przemysław Czarnek zatrudniają Jacka Reginię-Zacharskiego pomimo tego, że splagiatował on pracę swojej studentki Fot. Wojciech Olkusnik/East News
  • Dr hab. Jacek Reginia-Zacharski z Uniwersytetu Łódzkiego skopiował kilkadziesiąt stron pracy magisterskiej swojej własnej studentki
  • Komisja dyscyplinarna uznała, że jest on winny plagiatu i ukarała naganą
  • Pomimo udowodnionego plagiatu, Jacek Reginia-Zacharski pozostaje dyrektorem departamentu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych

Dyrektor w MSZ splagiatował pracę studentki

Problemy profesora UŁ zaczęły się w 2021 r., kiedy jego plagiat został wykryty przez innego łódzkiego politologa, dr. hab. Macieja Potza. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", chodzi o treść książki "Rwanda: wojna i ludobójstwo", którą Reginia-Zacharski opublikował w 2012 r. nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.

Znalazło się w niej kilkadziesiąt stron z pracy magisterskiej "Organizacja Narodów Zjednoczonych wobec ludobójstwa w Rwandzie w 1994 roku", którą pod kierunkiem Jacka Reginii-Zacharskiego napisała w 2009 r. Marta Kozakiewicz. 23 sierpnia 2021 r. rektor UŁ wszczął wobec pracownika uczelni postępowanie dyscyplinarne. Zaledwie osiem dni później szef MSZ Zbigniew Rau powołał jednak Reginię-Zacharskiego na stanowisko dyrektora departamentu w swoim resorcie.

Na tym zresztą nie koniec. Jacek Reginia-Zacharski jest również członkiem rady Instytutu Strat Wojennych (z dietą wynoszącą 5 tys. zł) oraz rady Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. Ta ostatnia po otrzymaniu informacji o plagiacie napisała do ministra edukacji Przemysława Czarnka z prośbą o "pilne działania" mające chronić dobre imię instytucji. Resort w tej sprawie jednak nie reaguje – tłumacząc jedynie, że Reginia-Zacharski "nie jest przedstawicielem MEiN" w radzie, więc to nie MEiN może go odwołać.

Z kolei MSZ w odpowiedzi na pytania dziennikarzy "Wyborczej" przesłał oświadczenie samego Jacka Reginii-Zacharskiego, który podkreśla, że od decyzji rady dyscyplinarnej złożył odwołanie, a fragmenty były skopiowane z pracy magisterskiej przypadkowo. "Od pojawienia się donosu skierowanego do Dziekana WSMiP UŁ, wbrew twierdzeniom pojawiającym się w przestrzeni informacyjnej, podtrzymuję stanowisko o własnej niewinności" – pisze profesor UŁ.

Żona byłego posła PiS skazana za plagiat doktoratu

W zeszłym roku pisaliśmy w naTemat o wyroku, który zapadł w sprawie Magdaleny G., właścicielki Wyższej Szkoły Handlu i Usług w Poznaniu. Jest ona żoną wieloletniego działacza PiS, który po zakończeniu kariery politycznej zajął się prowadzeniem uczelni. Obecnie jest jej kanclerzem, a Magdalena G. figuruje jako właściciel szkoły.

Żonie byłego posła PiS zależało na doktoracie prawdopodobnie dlatego, by móc zostać rektorem prowadzonej przez siebie uczelni. Temat doktoratu miał dotyczyć uczestnictwa kobiet w zajęciach fitness, a Magdalena G. miała bronić go na poznańskiej AWF. Przed obroną doniesiono jednak, że praca może być plagiatem, rektor AWF zawiadomił prokuraturę, a teraz ustalenia śledczych potwierdził Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto.

Sprawa wzbudziła konsternację na AWF, bo to pierwszy przypadek plagiatu doktoratu na tej uczelni. Tym bardziej że autorką plagiatu jest założycielka i współwłaścicielka innej uczelni wyższej. Skazana Magdalena G. musi zapłacić grzywnę w wysokości 9,9 tys. zł oraz pokryć koszty sprawy. Tak wysoka grzywna, jak tłumaczył sąd, ma być przestrogą dla Magdaleny G. oraz dla innych osób, które także chciałby zrobić doktorat "na skróty".