"I can buy myself flowers" zaśpiewała Miley Cyrus po swoim zerwaniu ze zdradzającym ją facetem i masa kobiet na całym świecie mocno ten przekaz poczuła. Ale znała go już wcześniej – mam wrażenie, że ostatnie lata uczenia nas o selfcare i selflove (czy jak kto woli, o samomiłości i samodbałości) przyniosły efekty. To pierwsze walentynki, w które nie jestem z każdej strony atakowana wizerunkami słodkozakochanych par. Przestaliśmy udawać?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mam wrażenie, że walentynki z roku na rok coraz mniej bazują na przekazie wyłącznie dla zakochanych par
Single już nie muszą bać się walentynek – w święto miłości słyszę coraz więcej o selfcare i selflove
Nawet reklamy walentynkowych okazji są już kierowane do indywidualnej osoby, nie tylko do partnera, który ma sprawić prezent drugiej połówce
W myśl piosenki Miley Cyrus możecie same kupić sobie kwiaty i zacząć stosować masturdating, czyli wyjść na pierwszą randkę z samą sobą – czemu nie w walentynki?
Walentynki inne niż wszystkie
W walentynki jak co roku tworzą się dwie opozycyjne grupy. I wcale nie mam na myśli singli i osób w parach – to zostawmy sobie na inny podział. Chodzi o samo podejście do tego święta.
Jedni starają się zaplanować sobie ten dzień w sposób ogólnie uznawany za romantyczny – organizując randkę z drugą połówką lub wybierając się przynajmniej na towarzyskie spotkanie w tym duchu. Inni z uporem maniaka powtarzają, że święta tego wręcz nie znoszą, podkreślając niesamowicie odkrywcze hasło, że "miłość trzeba sobie okazywać codziennie". (Ale ciekawe, kiedy bez okazji kupili swojej kobiecie kwiaty, prawda?).
Na gruncie nienawiści do walentynek powstają zresztą wszelkie imprezy, eventy i reklamy nazywane "antywalentynkami". Na których samo święto traktowane jest w sposób prześmiewczy, podkreśla się jego sztuczność, żałosną zachodnią tradycję. Imprezy i reklamy w stylu antywalentynek były jednak na marginesie, a mainstreamowy komercyjny przekaz był jeden – jeśli nie dostaniesz na 14 lutego kwiatów lub czekoladek (nawet jeśli to mega komercha) to trochę słabo.
Kup sobie sama kwiaty i czekoladki
I uszczypnijcie mnie, ale mam wrażenie, że to pierwszy raz, kiedy widzę walentynkowe reklamy, które zamiast przekonywać "kup to drugiej połówce, wybierz opcję dla dwojga, idealny prezent dla niej/niego", zwracają się nie do osób w związkach, ale do osób – samych w sobie.
Reklamy nie są już nawet skierowane do singli z podkreśleniem tego, jak żałośni są ci zakochani obchodzący sztuczne święto. Są skierowane do każdej osoby niezależnie od statusu w związku i płci, która może zrobić sobie prezent sama sobie.
"10 proc. zniżki na kod <<ukochaj się>>, zrób sobie SAMA prezent na walentynki, wyrwij się ze sobą na wyjazd, zamów to na święto miłości do samego siebie" – grzmią nowe reklamy. Ktoś powie – taka sama komercha, tylko inna forma reklamy. Okej, ale...
Ale przekaz w społeczeństwie już został zaszczepiony, a może raczej reklamy skierowane do samodzielnych osób, a nie dwupaków wyrosły na wieloletnim tłumaczeniu ludziom czym jest selfcare i selflove.
Wygląda na to, że jako społeczeństwo doszliśmy do momentu, w którym nie nazywamy rozpieszczania siebie egoizmem, a kobieta kupująca sobie sama czekoladki czy kwiaty nie jest desperatką, czy wariatką, a raczej niezależną kobietą i być może fanką piosenki "Flowers" Miley Cyrus...
Masturdating nie tylko w walentynki
Miłość do samej siebie nie ma objawiać się tym, że całujemy swoje odbicie w lustrze i umieszczamy swoje zdjęcie na tapecie telefonu (chociaż oczywiście możecie!). Polega na zrozumieniu, że my sami powinniśmy być w swoim życiu priorytetowi.
I to nie dlatego, że nie możemy liczyć na ludzi wokół nas, więc obudujemy się pancerzem "ja sama dla siebie i sobie". A dlatego, że ostatecznie jesteśmy jedyną osobą, która towarzyszy nam w życiu od początku do końca i to od niej będzie zależało nasze przyszłe szczęście.
Zrobiliśmy jednak z selfcare i selflove hasło wydmuszkę – większość z nas pamięta, że chodzi w nim o zjedzenie zdrowej owsianki na śniadanie, zrobienie jogi, nałożenie maseczki na twarz i ciałopozytywne odpieprzenie się od swojej fałdki na brzuchu. Niewiele pamięta, że chodzi także o otaczanie się wspierającymi nas ludźmi, ale realizowanie swoich marzeń i zachcianek samemu.
Sama nieraz łapałam się na tym, że chociaż uważałam się za niezależną osobę, myślałam, że fajnie byłoby czegoś doświadczyć, jednak muszę z tym poczekać na mojego partnera/koleżankę/kogoś, kto mi potowarzyszy i wesprze.
Lekcje pole dance? Super sprawa, poczekam czy moja koleżanka zgodzi się chodzić ze mną.
Nowa restauracja do przetestowania? Przecież nie pójdę sama, poczekam na chłopaka, o ile ta będzie mu odpowiadać.
Bukiet kwiatów tak piękny, że chciałabym dostać go w prezencie? Poczekam na okazję i osobę...
Czujecie, co powtarza się w każdym z tych zdań? Poczekam i zobaczę czy dostanę aprobatę. Ograniczam siebie, dopóki ktoś nie powie mi, że zrobi coś dla mnie lub ze mną. Uzależniam mój humor i plany od planów i humoru mojego partnera, a w razie jego braku – dostosowuję się i rezygnuję z moich potrzeb.
Jeśli sądzicie, że wyolbrzymiam, zastanówcie się, czy kiedykolwiek poszłyście same do ulubionej restauracji i siedziałyście przy stoliku bez skrępowania i myśli, że inni gapią się na was, oceniając, że jesteście samotne?
Czy byłyście same w kinie, myśląc o filmie, a nie o tym, że ktoś powinien siedzieć obok was?
Czy kupiłyście sobie kiedykolwiek same czekoladki, kwiaty, biżuterię czy inną rzecz, której bardzo chciałyście, ale zazwyczaj czeka się, aż ktoś nam ją podaruje, bo inaczej to desperackie?
Albo czy byłyście same na wakacjach lub nawet weekendowym wyjeździe?
A powinnyście. Zresztą styl życia, w którym same siebie zabieramy na randki ma nawet nazwę – masturdating. O tym trendzie mówi się, że kiedyś był nie do pomyślenia, bo samotne wyjście było po prostu oznaką tego, że jesteśmy "forever alone". Dzisiaj to raczej znak tego, że dobrze czujemy się w swoim towarzystwie i nie zamierzamy rezygnować z życia, tylko dlatego, że nie mamy akurat partnera. Albo nawet mamy, ale nie chcemy, żeby musiał nam towarzyszyć w każdej życiowe przyjemności.
Okazuje się, że walentynki w roku 2023 naprawdę mogą być o Tobie, a nie o Was. I w tym roku jako singielka bardzo chętnie posłucham komercyjnych reklam, które może namawiają mnie do kupowania głupot, ale przynajmniej namawiają MNIE i dla MNIE. Dlatego w tym roku, zamiast powtarzać "kup jej kwiaty, nie tylko w walentynki", powtarzajmy raczej "kup sobie kwiaty i zabierz siebie na randkę – nie tylko w walentynki". Ale od dziś możecie zacząć.