Polsce grozi demograficzna katastrofa. W przyszłości nie będzie emerytur ani rąk do pracy. Polskę uratować mogą już tylko obywatelki-heroski, które wiedzione patriotycznym obowiązkiem będą rodzić kolejne dzieci. Uczestnicy dyskusji o demografii wytaczają coraz cięższe działa. Ale czy miotane przez nich hasła przekonają kogokolwiek do powiększenia rodziny?
Ekonomista Robert Gwiazdowski w serwisie Fronda.pl przedstawił katastroficzną wizję przyszłości: "zajmujemy się wyborami w 2014 r., więc kto się będzie teraz tym martwił co będzie 2065? A będzie wtedy katastrofa emerytalna. Jeśli wyż demograficzny stanu wojennego nie osiągnie takiego samego wyniku jeśli chodzi o dzietność, czyli jeśli nie będzie dzieci - to będziecie w czarnej d... Całej tej młodzieży należy to mówić dzień po dniu".
W podobnym tonie już wcześniej wypowiadał się także nasz bloger, Maciej Borowicz, który w jednym z wpisów nakłaniał do tego, by w temacie posiadania dzieci brać przykład z Izraelczyków, dla których jest to nie tylko normą, ale też w pewnym sensie obowiązkiem:
Tymczasem, według cytowanych przez "Wprost" badań Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej, ponad połowa Polaków w wieku 20-39 lat przekonuje, że nie zamierza mieć dzieci w najbliższych trzech latach. Czy wielkie słowa ich przekonają?
Żłobki i przedszkola
Używania takich kategorii, jak patriotyzm, ratowanie wspólnoty narodowej nie podoba się Dorocie Zawadzkiej. Zdaniem psycholog rozwojowej i matki dwóch synów takie słowa z pewnością nie przekonają ludzi do posiadania dzieci.
– Nikt nie będzie o tym myślał podejmując decyzję – mówi. – Kiedy rozmawiam o dzieciach z kobietami, z matkami, okazuje się, że najważniejsze są dla nich pieniądze, zapewnione świadczenia emerytalne i zdrowotne, a także zaplecze infrastrukturalne: żłobki, przedszkola. Tego wszystkiego w Polsce brakuje – dodaje.
Potwierdzają to badania dr Stanisława Kluzy ze Szkoły Głównej Handlowej. Według niego polityka socjalna naszego państwa jest wręcz antyrodzinna. Jego zdaniem rodziny ponosząc wyższe wydatki związane z kosztami utrzymania dzieci, płacą również wyższe podatki pośrednie, a do tego osoby wychowujące dzieci ponoszą wyższe koszty alternatywne. Z jednej strony w okresie aktywności zawodowej (niższe zarobki, wolniejsza kariera zawodowa, mniej wolnego czasu na rekreację), a z drugiej także w okresie późniejszym, kiedy ich dzieci dorosną i będą w większym stopniu płacić emerytury tym, co wybrali jedynie ścieżkę rozwoju zawodowego.
Zdaniem Doroty Zawadzkiej o posiadaniu dzieci decyduje także szereg motywacji, które nie są związane z chłodną kalkulacją.
– Czasem kobiety myślą, że po prostu będą miały kogoś do kochania. Dla innych ważny jest status, który zyskuje się wraz z macierzyństwem. W jeszcze innych małżeństwach trzeba z kolei mieć dziecko, bo to jest naturalne. Akceptuje się to, że konsekwencją uprawiania seksu jest posiadanie dzieci – wylicza. – Dla niektórych kobiet bycie matką wiąże się z głębszą filozofią, dopiero wtedy czują się spełnionymi kobietami. Kto inny czuje społeczną presję, że w pewnym wieku po prostu trzeba być już matką i żoną. Ile kobiet, tyle motywacji – podsumowuje.
A czy Was przekonuje argument o tym, że posiadanie dzieci jest patriotyzmem?
"Bardzo przepraszam, ale ja od kilku lat twierdzę, iż jestem patriotką, a oznaką tego jest rodzenie i wychowywanie dzieci na miarę swych możliwości. A więc myślę o demografii!!!"
Na decyzję o posiadaniu dzieci może wypływać nie tylko to, czy "w pracy są projekty czy nie", nie tylko zegar biologiczny, ale też jakieś elementarne poczucie odpowiedzialności za wspólnotę. Wspólnocie, a zresztą, niech padnie tu to piękne słowo, POLSCE kobiety mogą ofiarować rzecz najważnieszją - persepktywę przetrwania, albo - w wariancie bardziej optymistycznym - trwania w dobrobycie i komforcie. CZYTAJ WIĘCEJ