"Wyborcza" dotarła do nagrania, z którego wynika, w jakich okolicznościach Barbara Piotrowicz zdała egzamin na aplikację sędziowską podczas pierwszych rządów PiS w 2006 roku. Wypłynęło nagranie, na którym egzaminatorowi przekazywane jest, co ma na sobie córka Stanisława Piotrowicza, a także jakim kolorem tuszu będzie pisać pracę.
Reklama.
Reklama.
Barbara Piotrowicz jest córką Stanisława Piotrowicza, który przed 1989 rokiem był członkiem PZPR, a za rządów Prawa i Sprawiedliwości doprowadził do paraliżu Trybunału Konstytucyjnego (teraz jest jego członkiem)
Zaczynała jako adwokatka, a później bezkonkursowo została wcielona do Prokuratury Krajowej
Wyborcza sugeruje, że córka Piotrowicza brała udział w egzaminie, na którego przebieg i wyniki prawdopodobnie próbowano wpłynąć
"Wyborcza" na razie zdradza niewiele. Wiadomo, że jest nagranie, a na nim mowa o "broszce-kamei", białej bluzce i czarnym długopisie.
"Ona będzie miała taką - mi opisał taką kameę - broszkę pod szyją do białej bluzki, i przy sprawdzaniu (...) to ona będzie czarnym długopisem wypełniać" – brzmi opublikowany cytat, którym gazeta zapowiada swój jutrzejszy artykuł. Słowa, jak wynika z zapowiedzi, prawdopodobnie należały do któregoś z egzaminatorów obecnych w czasie zdawania na aplikację sędziowską Barbary Piotrowicz. "Wyborcza" wyjaśnia, że będzie mowa również o "oczekiwaniach" stawianych przez Stanisława Piotrowicza.
Autor tekstu, Wojciech Czuchnowski, mówi naTemat, że nagranie sprzed lat powstało w "towarzyskich" okolicznościach. Egzaminator, który miał nielegalnie "pomóc" córce Piotrowicza w zostaniu sędzią, swego czasu podzielił się tą historią ze znajomymi. Pytany przez "Wyborczą" o swoją rolę w sprawie ucina rozmowę komentarzem, że trudno mu o tym mówić. Nie zaprzecza jednak słowom Czuchnowskiego.
Te z kolei – relacjonuje dziennikarz – potwierdza "Gazecie Wyborczej" inny sędzia-egzaminator, który wcześniej był motywowany do "pomocy" Barbarze Piotrowicz. Mężczyzna odmówił popełnienia przestępstwa i wyłączył się ze składu komisji egzaminacyjnej.
Tajemnicza kariera Barbary Piotrowicz
O Barbarze Piotrowiczpisaliśmy już w naTemat w kontekście jej błyskawicznego awansu do elitarnego wydziału Prokuratury Krajowej. Niespełna dwa lata temu, po zaledwie 4,5 roku pracy w Prokuraturze Rejonowej w Rzeszowie została ona oddelegowana do tzw. pezetów, czyli najbardziej elitarnego wydziału. Podlega on bezpośrednio Prokuraturze Krajowej, a decyzje w sprawach takich transferów podejmuje prokurator generalny, Zbigniew Ziobro.
– Osoba ubiegająca się o nominację musi spełnić takie warunki jak: posiadać
polskie obywatelstwo, mieć powyżej 26 lat i być zatrudniona jako asesor prokuratorski lub sądowy przez co najmniej rok – informował wówczas prokurator Maciej Kujawski. Tymczasem 33-letnia wówczas Barbara Piotrowicz była adwokatką z niewielkim stażem, zajmowała się m.in. sprawami rozwodowymi, karnymi i spadkowymi.
Na stanowisko powołano ją na podstawie art. 80. ustawy o prokuraturze, który daje możliwość powołania kandydata wskazanego we wniosku Prokuratora Krajowego. Nie musiała brać udziału w konkursie.