"Populizm" – słowo kastet w partyjnej bijatyce, ale i realny problem polskiej polityki. Czy w czasach, gdy "populista" stał się obelgą, którą określa się przeciwników niezależnie od ich poglądów, to słowo cokolwiek jeszcze znaczy?
W ostatnim programie Tomasza Lisa w TVP 2, którego gościem był Sławomir Nowak, zażarcie dyskutowano o fotoradarach. W pewnym momencie w gorącej wymianie argumentów minister transportu odwołał się do wywiadu z kobietą, której syn zginął potrącony przez nietrzeźwego kierowcę. Lis takie argumenty nazwał populizmem i grą na ludzkich uczuciach. – Chciałbym, abyście jako PO nie posługiwali się argumentami emocjonalnymi – mówił. Z kolei Sławomir Nowak w dalszej części rozmowy odpowiadał na argument o populizmie mówiąc:
Rozmowa w programie Tomasza Lisa to jednak tylko jeden z wielu przykładów użycia oskarżeń o populizm w politycznych i medialnych sporach. Gdyby przeanalizować język polityków oraz dziennikarzy, okazałoby się, że mało który z aktorów naszej sceny politycznej nie dostał jeszcze etykietki “populisty”. Czy to trafna diagnoza stanu polskiej polityki, która jako całość jest po prostu populistyczna? A może nadużywamy tego określenia jako obelgi tak często, że dziś nie znaczy już właściwie nic?
Populizm jak kastet
– To słowo rzeczywiście zrobiło się bardzo pojemne – przyznaje prof. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Obok określenia “demagog”, stało się jedną z ulubionych obelg, których politycy i dziennikarze używają wtedy, gdy chcą kogoś lub coś zdeprecjonować – ocenia Pietrzyk-Zieniewicz. Jej zdaniem problem polega właśnie na tym, że mało kto zważa już na autentyczny sens samego określenia, przez co funkcjonuje ono jako swoisty “kastet” w politycznych pojedynkach.
Prof. Ewie Pietrzyk-Zieniewicz wtóruje dr Artur Wołek, politolog z PAN. – Mam wrażenie, że używanie tego określenia w politycznych sporach ma już dzisiaj nikły sens, bo będąc jedynie epitetem, “populizm” nie pozwala nam wcale lepiej zrozumieć rzeczywistości. Służy tylko do wzajemnego okładania się przez aktorów sceny politycznej – mówi Wołek.
Politolog zaznacza jednak, że w naukowym czy publicystycznym opisie świata termin “populizm” wciąż może być przydatny. Trzeba go jednak nieco precyzyjniej zdefiniować, bowiem w potocznym rozumieniu oznaczać może zarówno demagogię, głupotę, niekompetencję, granie na emocjach, upraszczanie i zniekształcanie rzeczywistości, a także bezpodstawną, “totalną” krytykę.
Znak czasów
– Według mnie populizm należy rozumieć przede wszystkim jako formę manipulacji. Mam na myśli takie sytuacje, kiedy jakiś polityk z premedytacją mówi coś, co ludzie chcą usłyszeć, podczas gdy sam sądzi inaczej lub np. gdy nie zamierza poprzeć swoich słów działaniami – mówi politolog. W jego ocenie w czasach, kiedy uprawianie polityki w coraz większym stopniu opiera się na sondażach i badaniach fokusowych, populizm staje się realnym wyzwaniem.
– Dzisiejsi politycy w znacznie mniejszym zakresie niż np. sto lat temu zabiegają o to, by być autentyczną elitą, która wyznacza społeczeństwu pewne cele, narzuca poglądy i śrubuje standardy – ocenia politolog. Według niego polityka w XXI wieku to raczej wsłuchiwanie się w głos wyborców i “obsługiwanie” ich grupowych interesów. Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji mówienie tego, co chce usłyszeć “lud”, jest kuszącym sposobem uprawiania polityki.
Wszyscy są populistami?
Czy w Polsce są jeszcze partie, które oparły się pokusie populizmu? – Wydaje mi się, że można raczej mówić o konkretnych politykach starających się dbać o poziom publicznej debaty. Jednak elementy populizmu, objawiające się zwłaszcza w ogromnym nasycaniu politycznych sporów emocjami, są wszechobecne i ponadpartyjne – mówi prof. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Dr Wołek również przyznaje, że zjawisko populizmu (rozumianego jako sposób uprawiania polityki) jest w Polsce, a także w całym naszym regionie, znacznie bardziej rozpowszechnione niż w tzw. starych demokracjach.
– W “klasycznym” modelu populizm opiera się na społecznej reakcji na “zamknięcie” elit. W Polsce proces ten również miał miejsce, czego dowodem był wyborczy sukces Samoobrony. Jednak o ile na Zachodzie partie populistyczne łatwo odróżnić od tych pozostających w głównym nurcie, u nas wszystko się pomieszało – elity szybko przyswoiły wiele elementów populistycznego stylu w polityce – mówi politolog.
Czytaj też:11 listopada, Powstanie Styczniowe, Edward Gierek – polska polityka potrzebuje potyczek historycznych jak tlenu
Powszechność populizmu w polskiej polityce sprawia, że choć sam termin pozwala na ukazanie pewnych niepokojących tendencji i mechanizmów, to niezbyt dobrze służy do opisywania politycznego krajobrazu: nie można jednoznacznie powiedzieć, że np. Samoobrona to populiści, a PO już nie. – Większość partii jest w mniejszym lub większym stopniu populistyczna. Oczywiście nie zawsze i nie we wszystkich aspektach, ale wszyscy dzisiaj korzystają z mechanizmów, które przyniosły powodzenie Samoobronie – kwituje politolog.
Gdybym szukał pustej popularności, zwalczałbym fotoradary. Łatwo być takim trybunem. Dużo trudniej powiedzieć, jestem za fotoradarami, bo dzięki temu zginie mniej osób. CZYTAJ WIĘCEJ
"Populizm"
według "Słownika Języka Polskiego"
popieranie lub lansowanie idei, zamierzeń, głównie politycznych i ekonomicznych, zgodnych z oczekiwaniami większości społeczeństwa w celu uzyskania jego poparcia i zdobycia wpływów lub władzy.
Cezary Michalski
do Janusza Palikota
Używając określenia „hitlerowiec” i mówiąc o locie do Smoleńska jako „pijackiej wyprawie Lecha Kaczyńskiego”, użył pan tej samej metody politycznej, co Jarosław Kaczyński, kiedy mówi o „zamordowaniu 96 osób” albo kiedy politycznym konkurentom zarzuca pracę dla Berlina i Moskwy. Obaj jesteście populistami. CZYTAJ WIĘCEJ
Aleksander Smolar
o Donaldzie Tusku
Populizm Platformy też był liberalny: postulaty odcięcia partii od budżetu, likwidacji Senatu czy jednomandatowe okręgi wyborcze. Natomiast dzisiaj u Tuska występuje coraz silniej także populizm nieliberalny. Wszyscy mogliśmy oglądać w telewizji jego spotkanie z przedstawicielami OFE, kiedy ich strofował jak Putin. CZYTAJ WIĘCEJ
Włodzimierz Cimoszewicz
o SLD
Nie zgadzam się ze stanowiskiem SLD w sprawie emerytur. Z przykrością stwierdzam, że jest populistyczne, spowodowane wynikami sondaży, a nie odpowiedzialności za finanse publiczne. CZYTAJ WIĘCEJ