Nowe doniesienia ws. wypadku w Lublinie.
Nowe doniesienia ws. wypadku w Lublinie. Fot. Andrzej Zbraniecki/East News
Reklama.
  • W Lublinie doszło do tragicznego w skutkach wypadku
  • Sprawca początkowo twierdził, że kobieta zemdlała, jednak później przyznał się do potrącenia
  • Pojawiły się nowe doniesienia w sprawie
  • Przypomnijmy: w środę 15 lutego w godzinach popołudniowych, na ul. Szeligowskiego w Lublinie kierowca auta dostawczego wjechał w kobietę, która prowadziła wózek z dwuletnim dzieckiem. Mężczyzna cofał na przejściu dla pieszych. Potrącona kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Dziecku nic się nie stało.

    Jak poinformowała WP, z jej ustaleń wynika, że kobieta zmarła w sobotę 25 lutego. Przeprowadzona zostanie sekcja zwłok.

    Kilka dni po potrąceniu, prokuratura postawiła kierowcy zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego i ucieczki z miejsca zdarzenia.

    Kierowca mieszał w zeznaniach. Ostatecznie przyznał się do winy

    Do ustalenia, że kobieta nie była winna temu, że została potrącona, potrzebny był monitoring. Kierowca zeznał bowiem, że musiała ona zemdleć i dlatego przewróciła się na jezdnię. Prawda wyszła jednak na jaw, dzięki interwencji ojca dziecka.

    Niania pracowała dla znanego z mediów społecznościowych lekarza Jakuba Kosikowskiego. Jak napisał on na Twitterze, na jego wniosek sprawdzony został monitoring, z którego wynikało, że to nie omdlenie było przyczyną wypadku, ale zachowanie kierowcy.

    "Kierowca wątpliwej trzeźwości na wstecznym zmiótł z przejścia mojego syna z opiekunka. Ruszył jak byli w połowie przejścia, jak wchodzili stał. Syn ok, pasy i wózek uratowały mu życie, Niania walczy o życie" – napisał Kosikowski.

    Ostatecznie sprawca zgłosił się na policję, o czym w TVN24 mówił Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji. – Po pewnym czasie od zdarzenia na komendę zgłosiło się dwóch mężczyzn w wieku 29 i 30 lat, którzy stwierdzili na początku, że byli świadkami tego, jak kobieta przewróciła się na przejściu. Ostatecznie jednak podczas rozmowy z funkcjonariuszami przyznali się, że jeden z nich był kierowcą, a drugi pasażerem i że doszło do potrącenia – powiedział. Obaj mężczyźni zostali przebadani alkomatem. Kierowca był trzeźwy, a drugi z mężczyzn miał nieznaczną ilość alkoholu w wydychanym powietrzu.