
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Mateusz Morawiecki został zapytany m.in. o wstrzymanie dostaw rosyjskiej ropy do Polski, o czym przed dwoma dniami poinformowali Rosjanie. W 2022 roku polski rząd sprowadzał ją do Polski, także wtedy, gdy nakładano już sankcje na Rosję za wojnę w Ukrainie. Politycy opozycji krytykują decyzję polskich władz, na Twitterze udostępniając m.in. posty z hashtagiem "#krwawaropa".
Czytaj też: "Jest to kompromitujące dla państwa polskiego". Sprawa ropy z Rosji i Orlenu zbulwersowała Polaków
Morawiecki pytany na konferencji o ropę z Rosji. Przytoczył słowa Zełenskiego
– Jak to się ma do pana deklaracji, żeby nie współfinansować wojny: mam na myśli to, że ropa z Rosji do Polski płynęła? – zapytała premiera jedna z dziennikarek.
– Szanowni państwo: można opodatkować spółki podatkiem od nadzwyczajnych zysków i wtedy te pieniądze z budżetu przeznaczać na obniżki cen energii czy paliwa. My zdecydowaliśmy się na taki mechanizm, tylko zrealizowany w inny sposób, jest to ujęte również w odpowiednich regulacjach. One polegają na tym, że spółki biorą te środki, które zarobiły, i przeznaczają je na obniżkę cen gazu, obniżkę cen energii elektrycznej – tłumaczył Morawiecki.
– To są dziesiątki miliardów złotych, które zarówno Orlen, jak i spółki energetyczne przeznaczają na obniżkę naszych rachunków – dodał premier, wciąż nie odnosząc się wprost do pytania. - Proszę spojrzeć do tego mechanizmu ujętego w rozporządzeniach. To się składa na znacząco niższe ceny gazu, ceny energii cieplnej – mówił.
– Druga sprawa dotyczy kupowania rosyjskiej ropy. Aby uniknąć tych manipulacji, które pojawiły się w przestrzeni publicznej, mogę powiedzieć jasno słowami prezydenta Wołodymyra Zełenskiego – powiedział premier.
Następnie przytoczył słowa Zełenskiego. – On bardzo dziękuje Polsce i osobiście Andrzejowi Dudzie, i mnie, za to, żeby sankcje były jak najtwardsze dla Rosji. No, to jeżeli najbardziej zainteresowany sankcjami kraj, czyli Ukraina, tak nam dziękuje, to czy to oznacza, że mogliśmy my, Polska, jeszcze zrobić coś więcej? Moglibyśmy nie odbierać ostatniego 10 proc. ropy od Rosji, a i tak musielibyśmy im płacić – powiedział premier.
– Są z tego dokładne stenogramy, że Polska o sankcje na Rosję prosiła. A pan Tusk i Platforma Obywatelska, która brała z Rosji blisko 100 procent ropy po napadzie na wschodnią Ukrainę [nie było to 100 proc., a 88,5 procent, wyjaśnienie w danych poniżej – red.], oni teraz próbują zastosować starą strategię "łapać złodzieja", to jest w ich stylu, bardzo często to robią. I chcą na nas przerzucić odpowiedzialność – mówił Morawiecki.
– Ale nie uda się to wam, fakty i liczby są jednoznaczne. One mówią, że my byliśmy głównym inspiratorem nałożenia sankcji na Rosję – mówił dalej Morawiecki, dodając, że od 2016 roku rząd redukował import ropy z Rosji. – I udało się, zmniejszyliśmy to do 10 procent. A ci, którzy brali prawie sto procent, chcą nas oskarżać – mówił.
Dziennikarka do premiera: "Ale ja nie pytam o Platformę"
Wówczas dziennikarka weszła mu w słowo. – Ale ja nie pytam o Platformę. Pytam, czy nie ma takiego poczucia zgrzytu, że to strona rosyjska zdecydowała o tym, że ta ropa przestanie płynąć? – dopytała premiera.
– Jeszcze raz... – poprosił Morawiecki.
– Panie premierze, pytam, czy nie ma takiego poczucia zgrzytu? Opozycja wprost na to wskazuje, że to jest hipokryzja, że z jednej strony nawołujemy, żeby odciąć się od rosyjskich surowców... – pytała dalej.
– Właśnie starałem się to wyjaśnić. Jaki może być zgrzyt? Skoro opozycja, kiedy była u władzy, i Donald Tusk osobiście decydował o wszystkim, wtedy się ściskał z Putinem, chodził z nim po molo, pamiętamy lata rządów Platformy Obywatelskiej... – mówił dalej Morawiecki.
– Ale ja pytam o ostatni rok wojny – nie dawała za wygraną dziennikarka.
– To już było po brutalnym ataku Rosji na Ukrainę. A my do tej redukcji doprowadziliśmy w latach 2016-2022 i my pchaliśmy całą Unię Europejską do sankcji – skwitował Morawiecki.
Przypomnijmy: od grudnia 2014 roku przywołany przez premiera Donald Tusk był już przewodniczącym Rady Europejskiej, premierką była Ewa Kopacz.
Co więcej, dziennikarze serwisu Konkret24.pl sprawdzili, jak mają się słowa premiera o "prawie stu procentach ropy" sprowadzanych do Polski w czasach rządów PO-PSL. W roku 2010 import z Rosji do polskich rafinerii wynosił 90,4 proc., w roku 2013: 93,3 proc., w 2015 roku 88,5 procent (a nie "prawie sto procent"). w kolejnych latach te liczby wynosiły odpowiednio: 81,4 proc. w 2016 roku, 69,7 proc. w 2020 roku i 60,9 proc. w 2021 roku.
Morawiecki pytany o słowa ojca
Na tej samej konferencji pojawiło się jeszcze inne pytanie o stosunki z Rosją. Jeden z dziennikarzy zacytował premierowi słowa o tym, że "Polska powinna bardziej zwracać uwagę na polepszenie stosunków z Rosją", wypowiedziane w 2018 roku przez jego ojca, Kornela Morawieckiego. – Czy przed inwazją Rosji na Ukrainę uznałby pan te słowa za dyskwalifikujące? – zapytał dziennikarz.
– Jak wiecie, szanowni państwo, umarli nie mogą się bronić, i na tym poprzestanę. Gdyby mój ojciec żył, a oddałbym za to naprawdę wszystko, to myślę, że wyjaśniłby panu redaktorowi – skwitował premier.