Jerzy Stuhr 1 marca został skazany na karę grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów na okres trzech lat. Zaskakujące są jednak słowa motocyklisty, który uczestniczył w kolizji z samochodem. Mężczyzna twierdzi, że z nagrania zarejestrowanego przez jego kamerkę przy motocyklu wycięto najważniejszy moment, a także dźwięk, by nie było słychać momentu uderzenia. Poza tym mówił o grożących mu bronią mężczyznach. Do sprawy odniosła się już prokuratura.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pan Sławomir, czyli motocyklista, który brał udział w kolizji, spowodowanej przez aktora twierdzi, że filmik z jego kamerki został zmodyfikowany
Mężczyzna uważa, że brakuje w nim kluczowego momentu
W rozmowie z mediami stwierdził, że podczas śledztwa doszło do nieprawidłowości
Zaskakujące słowa motocyklisty w procesie Jerzego Stuhra
Przypomnijmy, że 17 października Jerzy Stuhr spowodował kolizję, będąc pod wpływem alkoholu – miał 0,7 promila w wydychanym powietrzu. Na al. Mickiewicza w Krakowie potrącił 44-letniego motocyklistę i przyznał się do winy. Dzisiaj 1 marca w czasie procesu został skazany na karę grzywny i zakaz prowadzenia auta na trzy lata.
Na rozprawie nie było samego aktora, ale jego adwokat składał wniosek o jego dobrowolne poddanie się karze. Motocyklista mówił natomiast o tym, że znajduje się w ciężkim stanie psychicznym od czasu kolizji. – Mam paraliż w lewej dłoni, w ostatnich miesiącach funkcjonuję tylko dzięki antydepresantom – podkreślał.
Poza tym 44-latek mówił, że w czasie śledztwa doszło do wielu nieprawidłowości, a teraz stwierdził również, że filmik nagrany przez jego kamerkę umieszczoną na motocyklu, został zmodyfikowany.
– Nie ma na nim samego momentu kolizji. Wycięta jest także ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia – oznajmił mężczyzna, który twierdzi, że oryginalne nagranie ma przekazać wkrótce mediom.
"Z nagrania zniknął kluczowy moment"
Pan Sławomir nie był w stanie wyjaśnić, po co prokuratura miałaby zmieniać kluczowy dowód. Powiedział natomiast, że kilka dni po wypadku został napadnięty. – Dwóch mężczyzn powiedziało, że jeśli udostępnię nagranie z wypadku, będę miał kłopoty. Mieli ze sobą broń – przekazał.
Prokuratura zaprzecza tym twierdzeniom. – Nagranie zostało dostarczone przez pełnomocnika tego pana, który uczestniczył w zdarzeniu drogowym. Zapewniam, że zawiera niezmanipulowany obraz, bo został zabezpieczony przez biegłego z oryginalnego nośnika. Zawiera dźwięk, jest w kolorze, osobiście je odtwarzałem i nie było wcześniej żadnych uwag – zaznaczył prokurator Bartłomiej Legutko, cytowany przez Onet.
Prokurator podkreślał również, że 44-latek kierujący motocyklem nie jest w sprawie jako poszkodowany, ale jako świadek. Dodał, że w tej sprawie wyodrębnione zostało inne postępowanie.
Przypomnijmy, że Jerzy Stuhr przyznał się do tego, że prowadził pojazd, będąc pod wpływem alkoholu. – Miało to wynikać z faktu, że był wcześniej umówiony z pewną osobą, która przypomniała mu o tym spotkaniu nagle, on zapomniał o tym spotkaniu w związku z tym, czując się dobrze po kilku godzinach od spożycia alkoholu, wsiadł do samochodu i jechał na to spotkanie – przekazał wówczas podczas konferencji prasowej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.