"Nic takiego nie zrobiłem...". Jerzy Stuhr zabrał głos po ogłoszeniu wyroku
redakcja naTemat
01 marca 2023, 18:19·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 marca 2023, 18:19
W środę 1 marca ogłoszono wyrok ws. spowodowania kolizji i prowadzenie przez Jerzego Stuhra samochodu pod wpływem alkoholu. Aktorowi zasądzono karę grzywny i zakaz pojazdów na okres trzech lat. Jeden z tabloidów poprosił o komentarz samego zainteresowanego. Oto co odpowiedział.
Reklama.
Reklama.
Sąd uznał Jerzego Stuhra za winnego i skazał go na karę grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów na okres trzech lat
"Fakt" po rozprawie skontaktował się z aktorem. Jego wypowiedź jest bardzo krótka, ale wymowna
Wyrok ws. Jerzego Stuhra
1 marca odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie aktora Jerzego Stuhra, który w październiku 2022 roku brał udział w kolizji z motocyklistą w Krakowie. Artysta nie pojawił się na sali sądowej. Ale był tam jego adwokat.
Mecenas złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, ale z uwagi na zbyt niską karę grzywny zaproponowaną przez Stuhra, prokurator złożył sprzeciw wobec tego wniosku. Bartłomiej Legutko domagał się surowszej kary: uznania aktora za winnego i wymierzenie kary grzywny w wysokości 45 tys. zł oraz przekazania 25 tys. zł na fundusz osób pokrzywdzonych w wypadkach.
Obrona aktora wnioskowała o wyrok skazujący, ale chciała, by kara grzywny nie przekroczyła 12 tys. zł, a kwota przekazana na fundusz - 5 tys. zł. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury, ale podniósł kwotę na fundusz o tysiąc złotych. Wyrok nie jest prawomocny.
Komentarz Jerzego Stuhra po wyroku sądu
Po tym, jak rozprawa się zakończyła, do Stuhra zadzwonili dziennikarze z redakcji "Faktu". Aktor powiedział, że nie zna jeszcze treści wyroku. Wówczas dziennikarka wspomniała, że jego kara jest tą najniższą przewidzianą przez Kodeks karny za jazdę pod wpływem alkoholu, na co on odparł: – No wie pani, nic takiego nie zrobiłem. Afera jest straszna...
Na tym zakończył swoją wypowiedź, nie chciał więcej komentować sprawy.
A jak do całej sprawy odniósł się motocyklista? – Mam paraliż w lewej dłoni, w ostatnich miesiącach funkcjonuję tylko dzięki antydepresantom – opowiadał dziennikarzom w sądzie.
Ponadto pan Sławomir twierdzi też, że nagranie tamtego zdarzenia, które zarejestrowała jego kamerka umieszczona na motocyklu, zostało zmienione.
– Nie ma na nim samego momentu kolizji. Wycięta jest także ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia – oznajmił mężczyzna, który oryginalne nagranie ma przekazać wkrótce mediom.
Motocyklista nie potrafi odpowiedzieć, po co prokuratura miałaby zmieniać kluczowy dowód. Powiedział, że kilka dni po wypadku został napadnięty. – Dwóch mężczyzn powiedziało, że jeśli udostępnię nagranie z wypadku, będę miał kłopoty. Mieli ze sobą broń – przekazał pan Sławomir.
Prokuratura zaprzecza tym twierdzeniom. – Nagranie zostało dostarczone przez pełnomocnika tego pana, który uczestniczył w zdarzeniu drogowym. Zapewniam, że zawiera niezmanipulowany obraz, bo został zabezpieczony przez biegłego z oryginalnego nośnika. Zawiera dźwięk, jest w kolorze, osobiście je odtwarzałem i nie było wcześniej żadnych uwag – zaznaczył prokurator Bartłomiej Legutko.
– Proszę wziąć pod uwagę, że ten pan w tym postępowaniu nie jest stroną, nie występuje jako poszkodowany, ale jako świadek – przekazał prokurator, dodając, że w tej sprawie wyodrębnione zostało inne postępowanie.