Internet rozgrzany jest do czerwoności pogłoskami, jakoby Liam Hemsworth miał pozwać Miley Cyrus za zniesławienie go w piosence "Flowers". Jeśli to prawda, były mąż Miley chyba chce pogrzebać swoją karierę na amen.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Miley Cyrus wydała kawałek "Flowers" w połowie stycznia. Utwór promuje jej płytę "Endless Summer Vacation", której premiera zaplanowana jest na 10 marca 2023 roku.
Chociaż w kawałku nie padło żadne bezpośrednie nawiązanie, fani artystki odkryli ukryty przekaz, który ich zdaniem skierowany był do Liama Hemswortha. Miley nigdy jednak tego nie skomentowała.
Teraz Internet huczy od pogłosek, że jej były mąż pozwał ją za zniesławienie. Czy Liam już zupełnie stracił rozum?
Styczeń miesiącem Shakiry i Miley Cyrus
Początek tego roku minął pod znakiem dwóch kobiet – Shakiry oraz Miley Cyrus. Obie artystki wypuściły kawałki, w których rozprawiały się ze swoją przeszłością, a mówiąc wprost – ze swoimi byłymi.
Kolumbijska artystka zrobiła to w bardziej dosadny sposób, gdyż nie tylko przemyciła nazwisko byłego partnera oraz imię jego nowej dziewczyny, ale raz za razem uderzała w nich w piosence w bardzo bezpośredni sposób.
"Zostawiłeś mnie z twoją mamą jako sąsiadką. Prasa u moich drzwi i dług w urzędzie skarbowym. Myślałeś, że mnie skrzywdzisz, ale uczyniłeś mnie silniejszą. Życzę ci powodzenia z moim tak zwanym zastępstwem. Nawet nie wiem, co się stało. Zachowujesz się tak dziwnie, że nawet cię nie poznaję. Zamieniłeś Ferrari na Twingo, zamieniłeś Rolexa na Casio" – śpiewa Shakira.
Bez znajomości kontekstu piosenka Miley brzmi z kolei jak hymn niezależnych kobiet, które nie potrzebują mężczyzn do szczęścia. Fani dotarli jednak do wskazówek sugerujących, że utwór w subtelny sposób celuje w nikogo innego, jak byłego męża artystki.
Miley uderza w "Flowers" w byłego męża?
Pierwszą wskazówką, że kawałek jest skierowany do Liama Hemswortha, był fakt, że Miley zdecydowała się go wypuścić dokładnie w jego 33. urodziny. Co więcej, dom, w którym nagrano znaczną część teledysku, miał być miejscem Hemswortha do sprowadzania kochanek (Miley wykonuje w nim ćwiczenia fizyczne, gdyż ówczesny mąż miał twierdzić, że odwiedza w tym czasie siłownię).
W przeciwieństwie do tekstu piosenki Shakiry o Gerardzie Pique, słowa "Flowers" brzmią dość niewinnie. "Mogę kupić sobie sama kwiaty (...) Mogę tańczyć sama i mogę trzymać się za rękę" – śpiewa Cyrus w refrenie.
Fani zwrócili jednak uwagę, że prawdopodobnie jest to nawiązanie do piosenki Bruno Marsa "When I Was Your Man", którą Liam kiedyś zadedykował Miley.
"(..) Powinienem kupić Ci kwiaty i trzymać Cię za rękę/ Powinienem był oddać Ci cały mój czas, kiedy miałem szansę/ Zabierać na każdą imprezę, bo wszystko, czego chciałaś to tańczyć" – słyszymy w tekście piosenki. Parodiując te słowa Miley najprawdopodobniej chciała zakpić z Hemswortha i jego pustych obietnic.
Nie bez znaczenia są również zdaniem fanów Miley outfity, które piosenkarka nosi na sobie w teledysku. Męski garnitur od marki Yves Saint Laurent ma być tym samym kompletem, w którym na premierze filmu "Avengers: Koniec gry" Liam powiedział Miley, że ma się "zachowywać".
To jednak nie koniec. Na początku teledysku Cyrus przechadza się ulicami Los Angeles w złotej kreacji. Sukienka do złudzenia przypomina tą, którą Jennifer Lawrence nosiła podczas promocji "Igrzysk śmierci", czyli serii, w której występował również Hemsworth. Zdaniem social mediowych komentatorów Miley w ten sposób sugeruje, że były mąż zdradzał ją również z koleżanką z planu.
Miley ani razu nie potwierdziła, czy wykryte przez fanów easter eggi rzeczywiście odnoszą się do Liama, jednak media komentujące wszystkie teorie na temat piosenki sprawiły, że w ogólnej świadomości słuchaczy "Flowers" to piosenka-zemsta na Hemsworth'cie. Utwór bez wątpienia stawia australijskiego aktora w złym świetle i robi mu czarny PR. W ostatnich dniach stało się to zarzewiem pogłosek, że Liam... pozwał Miley za zniesławienie.
Plotka brzmiała całkiem wiarygodnie. Zgodnie z nią czarę goryczy podobno miało przelać to, że Hemsworth rzekomo niemal nie stracił tytułowej roli w "Wiedźminie"Netfliksa przez stawiający go w złym świetle kawałek. Brzmiało to wiarygodnie – gigant streamingu mógł nie chcieć angażować aktora będącego pod ostrzałem mediów, szczególnie że fani serialu i tak są wściekli odejściem Henry'ego Cavilla.
Na Twitterze pojawił się nawet dokument, który miał być dowodem na potwierdzenie tej rewelacji. Szybko jednak odkryto, że pochodzi on z internetowego kreatora podobnych pism.
Wcale nie dziwi mnie, że pogłoski na chwilę obecną nie znalazły potwierdzenia i najprawdopodobniej nie znajdą – Hemsworth musiałby oszaleć, żeby pozwać byłą żonę.
Po pierwsze, w tekście piosenki nie pada ani słowo o jego osobie, więc udowodnienie, że w tekście chodzi właśnie o niego, byłoby naprawdę trudne. Ponadto tak jak wspomniałam wyżej, Cyrus nie skomentowała ani nie potwierdziła żadnej z fanowskich teorii. Ba, nie puściła nawet żadnego oczka do słuchaczy, by zasugerować im, że mają rację.
Po drugie... co właściwie Liam mógłby udowodnić przed sądem? Że nie zdradzał Miley? Że nie próbował jej "ustawiać" na publicznych wydarzeniach? To byłaby kpina.
Po trzecie, pozwanie artystki najprawdopodobniej byłoby gwoździem do jego (powiedzmy sobie szczerze) nieszczególnie pełnej sukcesów kariery. Pozywać uwielbianą przez rzesze fanów na całym świecie oraz powszechnie szanowaną jako artystkę Miley Cyrus z pozycji zdradzającego ją faceta i oczekiwać poklasku? To byłoby naprawdę głupie.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.