Colin Farrell ujawnił na łamach amerykańskich mediów, że na galę Oscarową postanawia zabrać syna, który jest owocem jego związku z Alicją Bachledą-Curuś. Polska aktorka skomentowała te doniesienia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Colin Farrell zdradził na łamach "Vanity Fair", że na galę Oscarową wybiera się z synem.
Matka chłopca, czyli Alicja Bachleda-Curuś skomentowała te doniesienia.
Polska aktorka już wcześniej pogratulowała byłemu partnerowi nominacji do Oscara.
Alicja Bachleda-Curuś skomentowała udział syna w Oscarach
Jak informowaliśmy już wcześniej w naTemat, Colin Farrell zamierza zabrać na Oscarową galę swojego 13-letniego syna Henry'ego Tadeusza Farrella. Jak podaje "Vanity Fair" aktor ma już nawet plan na pierwsze wspólne wyjście na czerwony dywan. "Obaj założymy aksamitne smokingi" – zapowiada na łamach wspomnianego magazynu.
Ruch Colina może być dla wielu nie lada zaskoczeniem. Między innymi, dlatego że matce chłopca od dawna bardzo zależy na tym, aby trzymać syna jak najdalej od mediów z troski o jego prywatność.
Być może właśnie dlatego Onet poprosił Alicję Bachledę-Curuś o komentarz w tej sprawie. Polska aktorka potwierdziła, że mieszkający z nią na co dzień chłopiec będzie towarzyszyć ojcu w ceremonii rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej.
"Bardzo się cieszymy z tegorocznej nominacji i trzymamy mocno kciuki za Colina, a w szczególności Henry, który tym razem będzie mu towarzyszyć podczas ceremonii" – powiedziała Bachleda-Curuś.
"Colin na pewno zdobędzie Oskara. Znakomita rola i genialna interpretacja" – napisała podekscytowana Bachleda-Curuś i wstawiła nagranie, na którym ogłoszono nominację irlandzkiego aktora.
Pod wpisem Bachledy-Curuś pojawiło się entuzjastyczne komentarzy (niewiele, gdyż aktorka uniemożliwiła później możliwość komentowania). "Zawsze w niego wierzyłam", "Trzymamy kciuki bardzo", "Congratulations Colin", "No wreszcie" – czytamy w tych, które zostały dodane.
Drugie życie Colina Farrella
Colin Farrell parę lat temu nie był kojarzony z najlepszym aktorstwem (w 2004 roku został nawet nominowany do Złotej Maliny za film "Aleksander"). Zdaniem Bartosza Godzińskiego, przełom nastąpił w 2015 roku, gdy aktor zagrał w filmie "Lobster" greckiego reżysera Yórgosa Lánthimosa.
"Colin Farrell gra w nim niemal swoje przeciwieństwo: zwykłego, nudnego faceta z brzuszkiem i wąsem. Na ekranie jest bardzo powściągliwy i "bezbarwny", ale przy tym trudno oderwać od niego wzroku – nikt się nie spodziewał, że udźwignie tak ciężki film" – czytamy w tekście Godzińskiego.
Po występie w tym filmie zagrał w wielu ciekawych tytułach, takich jak "Zabicie świętego jelenia", "Yang", "Na wodach północy" czy "Batman". Ukoronowaniem tej wyliczanki są "Duchy Inisherin", za które Farrell otrzymał swoją pierwszą nominację do Oscara w kategorii Najlepszy aktor pierwszoplanowy.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.