Posłowie zajęli się we wtorek obywatelskim projektem "Aborcja to zabójstwo", proponowanym przez Fundację Życie i Rodzina Kai Godek. Projekt zakłada karę do nawet ośmiu lat więzienia za nakłanianie do aborcji w przypadku, "gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej".
Reklama.
Reklama.
Sejm odrzucił większością głosów projekt obywatelski proponowany przez Fundację Życie i Rodzina Kai Godek
Projekt "Aborcja to zabójstwo" przewidywał kary za m.in. informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą
Podczas wtorkowego posiedzenia Sejmu posłowie zajęli się obywatelskim projektem proponowanym przez Fundację Życie i Rodzina Kai Godek - "Aborcja to zabójstwo".
Projekt zakładał, że za propagowanie możliwości przerywania ciąży, nakłanianie do zabiegu czy informowanie o sposobach aborcji innych niż wymienione w ustawie, można trafić do więzienia na dwa lata.
Sejm odrzucił projekt proponowany przez Fundację Kai Godek
Sejm większością głosów odrzucił w pierwszym czytaniu obywatelski projekt proponowany przez Kaję Godek. Wniosek o odrzucenie projektu zgłosiły Koalicja Obywatelska, Lewica, Koalicja Polska i Polska2050.
Za odrzuceniem projektu było 300 posłów, 99 było przeciwnego zdania, a 27 wstrzymało się od głosu.
"Polkom w bezpiecznej i legalnej aborcji powinno pomagać ich własne państwo"
Głosowanie w Sejmie poprzedziły wystąpienia parlamentarzystów. – Polkom w bezpiecznej i legalnej aborcji powinno pomagać ich własne państwo. Ale tak długo, jak długo w Polsce rządzą prawicowi fanatycy, to my, kobiety, musimy sobie wzajemnie pomagać – powiedziała posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i dodała, że ten projekt jest "barbarzyński".
Głos zabrała również Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050, która stwierdziła, że "ten projekt jest zły, ten projekt jest niebezpieczny i jak najszybciej powinien zniknąć z Sejmu". – To takie projekty sprawiły, że dzisiaj Polki jeżdżą po świecie, szukając pomocy. Bo w Polsce bardzo często tej pomocy na czas otrzymać nie mogą – podkreśliła.
"Aborcja to zabójstwo" - co zakładał projekt?
Pod koniec grudnia ubiegłego roku Fundacja Życie i Rodzina Kai Godek, działaczki antyaborcyjnej, złożyła w Sejmie obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz innych ustaw. Pod projektem ustawy podpisało się niemal 150 tysięcy osób.
Projekt przewidywał kary za m.in. informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą, jednocześnie zakazywał publicznego propagowania jakichkolwiek działań umożliwiających przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami.
W Kodeksie karnym miał wprowadzać przepis, zgodnie z którym osoba nakłaniająca kobietę do przerwania ciąży ma podlegać karze pozbawienia wolności do 3 lat. Od 6 miesięcy do lat 8 miało grozić osobie, która namawia do aborcji, "gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej". Jeśli kobieta w wyniku aborcji by umarła, nakłaniającemu groziłoby do 12 lat więzienia.
To już kolejny projekt ustawy proponowany przez Kaję Godek, który został odrzucony. Wcześniej niepowodzeniem zakończyły się inne obywatelskie projekty: w kwietniu 2020 roku "Zatrzymaj aborcję" oraz w październiku 2021 roku "Stop LGBT".