Litewski wywiad wojskowy ustalił, że Rosatom oraz reżim Łukaszenki zataiły ważne informacje dotyczące Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w Ostrowcu, która znajduje się blisko granicy z Polską. Strona białoruska twierdzi, że to niepotwierdzone informacje, które mają na celu m.in. zdyskredytować Białoruś na arenie międzynarodowej.
Reklama.
Reklama.
Litewski wywiad wojskowy co roku sporządza raport dotyczący oceny zagrożeń bezpieczeństwa
Jak ustalono, Rosja miała zataić informacje o groźnych incydentach w Białoruskiej Elektrowni Jądrowej, która znajduje się ok. 250 km od polskiej granicy
"Dostępne informacje wywiadowcze sugerują, że Białoruś i Rosatom zataiły informacje o incydentach, które miały miejsce w Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w Ostrowcu, a także o defektach, które zostały zidentyfikowane w reaktorach" – głosi raport litewskiego wywiadu wojskowego.
W kwietniu 2022 roku jeden z bloków elektrowni został odłączony z powodu konserwacji. Znaleziono wówczas pęknięcia na obudowie reaktora. Według opinii ekspertów, aby usunąć defekt, trzeba zdemontować reaktor. Ta możliwość nie była brana pod uwagę ze względów politycznych. O defekcie nie poinformowano także odpowiednich organów.
Dodatkowo w lutym 2022 roku "stwierdzono zmiany w składzie chemicznym wody krążącej w obiegu pierwotnym reaktora". W jej obiegu znajdowała się żywica. "Konieczne było mechaniczne oczyszczenie systemu rur obiegu pierwotnego, a także zespołów paliwowych. Zespoły paliwa jądrowego zostały rozładowane, oczyszczone, niektóre z nich trzeba było wymienić na nowe" - czytamy w raporcie.
Białoruskie ministerstwo energii: to działania dyskredytujące
Do sprawy odwołał się rząd białoruski. Resort energii stwierdził, że to "ukierunkowane działania mające na celu zdyskredytowanie projektu". Ministerstwo stwierdziło, że "rozpoczęła się kolejna kampania informacyjna, mająca na celu kształtowanie negatywnego nastawienia do Białoruskiej Elektrowni Jądrowej, polegająca na wyolbrzymianiu wyimaginowanego zagrożenia dla społeczności międzynarodowej".
Z kolei treść raportu określono jako "niepotwierdzoną", mającą na celu zszokowanie społeczeństwa, upolitycznienie sytuacji i zdyskredytowanie Białorusi na arenie światowej. Ponadto urzędnicy twierdzą, że podczas konserwacji nie znaleziono żadnej usterki, która stwarzałaby zagrożenie.
Ukraiński wywiad alarmuje. Rosja ma szykować prowokacje przy granicy białoruskiej
Jak informowaliśmy w czwartek, Główny Zarząd Wywiadu ukraińskiego MON przekazał, że Rosja przygotowuje prowokacje na szeroką skalę przy granicy Białorusi z Ukrainą. Ukraiński wywiad informował, że Rosja wysłała w tym celu kilka grup Rosjan na Białoruś. "Plany okupantów prawdopodobnie obejmują groźbę zniszczenia infrastruktury i ewentualnych ofiar cywilnych" – napisano w oświadczeniu.
Celem Kremla jest wywołanie negatywnych nastrojów na Białorusi w stosunku do Ukraińców, co w efekcie ma doprowadzić do zapewnienia pełnego udziału sił zbrojnych Białorusi w wojnie u boku Putina. – Przypominamy, że Ukrainanie prowadzi żadnych operacji wojskowych na terytorium Białorusi – zaznaczył ukraiński wywiad.
Jak donosiła "Ukraińska Prawda", na Białoruś ma przyjechać rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow, który będzie szczegółowo relacjonował prowokację. 11 marca planowane jest zorganizowanie transmisji telewizyjnej i radiowejoraz transmisji na żywo ze sceny dla państwowych mediów Federacji Rosyjskiej.