W szybę biura poselskiego ministra obrony i wicepremiera, Mariusza Błaszczaka, poleciały "co najmniej trzy kamienie" - przekazał rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, Rafał Bochenek. Sprawcy nie są jeszcze znani, ale Bochenek, informując o ataku, zaapelował: "opozycjo, przestać jątrzyć".
Reklama.
Reklama.
O tym, że w biuro poselskie Mariusza Błaszczakaw Legionowie zostało obrzucone kamieniami, poinformował rzecznik PiS Rafał Bochenek we wtorek wieczorem. Do zniszczenia szyby w biurze szefa Ministerstwa Obrony Narodowej i wicepremiera doszło tego samego dnia.
Biuro Mariusza Błaszczaka obrzucone kamieniami
Informację o zdarzeniu potwierdziła w rozmowie z Polską Agencją Prasową komisarz Justyna Stopińska z policji w Legionowie, precyzując, że zgłoszenie w sprawie wpłynęło do funkcjonariuszy po godzinie 18, a w momencie obrzucania biura kamieniami "w środku nikogo nie było". Jak zaznaczyła, policja prowadzi czynności w tej sprawie. Sprawcy są na razie nieznani.
Rafał Bochenek, informując o zdarzeniu, uderzył w opozycję, obwiniając ją o "jątrzenie".
"Gdy nie mają argumentów merytorycznych, stosują argument siły i agresji... Opozycjo, przestań jątrzyć! Dzisiaj co najmniej trzy kamienie z rąk nieznanych sprawców poleciały na szybę biura poselskiego wicepremiera Mariusza Błaszczaka w Legionowie" - napisał, na końcu dopisując jeszcze: "STOP agresji!".
Dewastacje biur polityków: niektórych sprawców udaje się zatrzymać
Co jakiś czas pojawiają się informacje o dewastacji biur polityków, a niektórych sprawców udaje się później ująć policji. Było tak m.in. z 35-latkiem, który we wrześniu 2021 roku zanieczyścił drzwi nieznaną substancją wejście do małopolskiego biura PiS, także, jak opisywała policja, "przy użyciu tępego narzędzia dokonał wgnieceń oraz zniszczył wizjer".
Nagrały go kamery monitoringu, ale jego rozpoznanie było utrudnione, bo na twarzy miał maseczkę, a na głowie: czapkę. Policjantom z Krakowa udało się to jednak ostatecznie zrobić. Mężczyzna przyznał się do zniszczenia młotkiem drzwi biura poselskiego, a swoje działanie tłumaczył tym, że reprezentuje odmienne poglądy polityczne od partii rządzącej.
W ubiegłym roku zdewastowana została też siedziba posłów Prawa i Sprawiedliwości w Bydgoszczy. Przód budynku ochlapano czerwoną farbą i zostawiono tam kartkę z wiadomością dla posłów partii rządzącej, która brzmiała: "Macie krew na rękach". Część komentujących wskazywała, że mogło to mieć związek z informacjami o śmierci 37-letniej ciężarnej Agnieszki z Częstochowy (sprawę wiązano z zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Polsce).
Z kolei przed laty w Gdyni nieznani sprawcy zdewastowali tablicę informacyjną biura poselskiego Roberta Biedronia. Imię i nazwisko polityka pokryto czarnym napisem "pedał". – Nadal będziemy udawali, że nie mamy problemu z nienawiścią i homofobią? – pytał wówczas Biedroń.