- Ruch Palikota chce legalizować wszystko po kolei: narkotyki, aborcje, a teraz przyszła kolej na prostytucję. To kpina, państwo nie może czerpać zysku z nierządu. Trzeba to eliminować, a nie wspierać - oburza się Stefan Niesiołowski, poseł PO.
- Tak, legalizacja prostytucji to doskonały pomysł, wręcz cała Polska czeka na to z utęsknieniem - ironizuje polityk. Poseł PO jest zupełnie innego zdania niż Andrzej Rozenek z RP i tłumaczy, że państwo nie może czerpać zysku z prostytucji. - To jest przestępstwo i nie widzę powodu, żeby przed przestępczością się uginać. Ten proceder trzeba likwidować, a nie w pewnym sensie wspierać - wyjaśnia już poważniej.
Nie ma znaczenia fakt, że ewentualne opodatkowanie przyniosłoby dodatkowe wpływy do budżetu. Gdyby prostytucja została zalegalizowana to państwo zmieniłoby się w sutenera. - Państwo jest elementem, który musi opierać się na postawach moralnych - mówi. - Idąc tym tokiem myślenia można opodatkować złodziei, albo producentów bimbru - wylicza Stefan Niesiołowski.
Dyskusja na ten temat trwa już od kilkunastu lat i wszystkie argumenty zostało dawno powiedziane. - Ruch Palikota nie wymyślił nic nowego. Nie wiem, może liczy na głosy prostytutek i sutenerów. To pokazuje, że nie ma żadnych zahamowań, żeby zbierać głosy szemranych środowisk - mówi Niesiołowski.