Oprah Winfrey i Lance Armstrong – druga część wywiadu. To miała być rozmowa o sponsorach, fundacji, rodzinie. O kontrowersjach, o dużych kwotach pieniężnych. Niestety – było głównie o rodzinie. I ciężko to nazwać merytorycznym wywiadem, przypominało raczej rozmowę terapeuty z pacjentem. Z jednej strony Lance Armstrong, mówiący o swoim synu, któremu w końcu powiedział prawdę. Armstrong, w którego oczach są łzy. I z drugiej strony Oprah, przejęta tymi słowami. Liczyłem na szczery wywiad, a dostałem odcinek "Bez tajemnic".
Lance rozkleił się, gdy poruszono wątek dzieci. – Luke był moim obrońcą, gdy prawda zaczynała wychodzić na powierzchnię. Bronił mnie, ale nigdy wprost nie pytał jaka jest prawda – mówił, a w jego oczach pojawiły się łzy. Musieli na chwilę przerwać.
Kristin? Miała o tym pewną wiedzę
Potem Armstrong jeszcze opowiedział o tym, jak wziął najstarszego syna na rozmowę i powiedział mu, by już go dłużej nie bronił. – Powiedziałem, by nie odpowiadał, że tata jest niewinny. Tylko by mówił, że tata przeprasza – tłumaczył wzruszony. Ci, którzy żywo interesują się całą sprawą, mieli prawo czuć się w tym momencie zażenowani. Ci, którzy włączyli na program Oprah, licząc głównie na dawkę emocji i wzruszeń, mogli być zadowoleni.
Fragment wczorajszego wywiadu - Armstrong broni ludzi ze środowiska:
Podobnie, jak w innym momencie. Oprah pyta Armstronga o byłą żonę, Kristin. Kobietę, która miałą nie dość, że wiedzieć o dopingu małżonka, to jeszcze brać czynny udział w przygotowywaniu mu niedozwolonych substancji. Zresztą nie tylko jemu. Miała zawijać niedozwolone substancje i przekazywać je Lance’owi i innym kolarzom. Co powiedział Armstrong? Jedynie tyle, że Kristin miała pewną wiedzę o jego dopingu i powtarzała mu, że prawda wyzwala.
Eufemizm – to za mało powiedziane. Ale taka jest już strategia Amerykanina. W pierwszej części, zapytany o kontrowersyjnego lekarza, z którym współpracował, też zaczął go bronić, mówiąc przy okazji, że nie wszystkie osoby w tym środowisku są potworami.
W pierwszej części powtarzał też, że był tyranem i sukinsynem. Że trochę mu głupio, gdy widzi dawnego Armstronga. Teraz, gdy Oprah pokazała mu kolejny film sprzed kilku lat, mieliśmy taki dialog:
- To chore. Nie lubię tego gościa.
- Kim jest ten facet?
- To facet, który sądził, że jest niepokonany.
Gdy rozmowa zeszła na fundację Livestrong, z której Lance odszedł, bo inaczej odeszliby wszyscy sponsorzy, też było dużo patosu, a zabrakło rozmowy o faktach. – To moje szóste dziecko. Bardzo ciężko było je opuścić – powiedział. Potem, na pytanie ile na tym wszystkim, stracił pieniędzy, odpowiedział, że 75 milionów dolarów.
Brak pytań? A może część rozmowy wycięto?
Zabrakło mi w tym wszystkim rozmowy o innych sumach. O 30 milionach dolarów, które niezależna agencja rządowa US Postal wydała na sponsorowanie zespołu, który, jak się okazało wszystkich oszukiwał. Albo nawet o milionie funtów, którego domaga się od Lance’a „The Sunday Times”. Gazeta w 2006 roku zasugerowała, że Armstrong oszukuje w sprawie dopingu. Kolarz wytoczył proces. Wygrał, dostał 300 tys. odszkodowania. Dziś to jakiś absurd.
Armstrong miał też zaoferować przekazanie organizacji antydopingowej USADA 250 tysięcy dolarów. Oprah o to akurat zapytała. Usłyszała, że nic takiego nie miało miejsca. Niedosyt – w sumie ciekawy jestem, czy prowadząca unikała ciągnięcia tego wątku, czy też na skutek działań prawników kolarza pewne fragmenty rozmowy wycięto.
Armstrong wygrywający :
Mówi się, że spowiedź Armstronga u Winfrey była mu potrzebna, bo ten chce jeszcze wrócić do sportu. Bo jest od niego uzależniony, chciałby wystartować jeszcze w triathlonie i maratonie, a teraz to niemożliwe, Organizatorzy każdej takiej imprezy stosują się do ogólnoświatowego kodeksu antydopingowego, a Armstrong podlega karze dożywotniej dyskwalifikacji.
Hipokryzją jest wbić go na pal
Są nawet głosy, że nieprzypadkowo upiera się przy tym, że po 2005 toku nic nie brał. Niektórzy przekonują, że mówi tak, w dodatku zapowiada współpracę z władzami, po to, by jego dyskwalifikację skrócono do 8 lat. 8 lat, liczonych od 2005 roku. Czyli już niedługo mógłby wrócić do sportu.
Mocny głos po programie Oprah zabrał na Twitterze Zbigniew Hołdys. „Hipokryzją jest złąpać jednego, wbić go na pal, a potem deptać, jakby był wyjątkowo inny niż reszta. Był lepszy niż reszta” – napisał. A chwilę później dodał: „Powtarzam, nie mam żalu do Armstronga, nie czuję się oszukany, wszyscy pokonani przez niego też zostali złapani. Taki świat. Entertainment”.
Reklama.
Zbigniew Hołdys:
Armstrong na koksie pokonal wszystkich, którzy też byli na koksie za wiedzą koksowiedzących trenerow i działaczy. Czyli i tak był najlepszy.