Uczeń szkoły w Kartuzach miał trafić "na dywanik" do dyrektorki po tym, jak stwierdził, że na godzinie wychowawczej nie powinno poruszać się tematu "szkalowania" Jana Pawła II. Do szkoły mieli też zostać wezwani jego rodzice. Dyrekcja zaprzecza, nastolatek miał dostać zakaz komentowania sprawy, ale tę chętnie relacjonują jego koledzy z klasy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Uczeń Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Kartuzach miał trafić "na dywanik" do dyrektorki
Chłopak stwierdził na lekcji, że na godzinie wychowawczej nie powinno poruszać się tematu "szkalowania" Jana Pawła II, bo wokół polskiego papieża jest wielki szum
Dyrekcja szkoły zaprzeczyła, że doszło do zdarzenia, ale już w kolejnym mailu stwierdziła, że wyjaśni sprawę
O sprawie informuje trójmiejski oddział "Gazety Wyborczej". Podczas godziny wychowawczej w Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Kartuzach nauczycielka wuefu pokazała uczniom klasy drugiej film o Janie Pawle II dostępny na YouTube. W materiale pada stwierdzenie, że Jan Paweł II był najwybitniejszym Polakiem w historii, a teraz jest szkalowany.
Uczeń z Kartuz nie chciał słuchać o Janie Pawle II. Trafił na dywanik
Z artykułu dowiadujemy się, że jeden z uczniów miał się sprzeciwić tym tezom. Głośno powiedział, że na godzinie wychowawczej nie powinno rozmawiać się na takie tematy, szczególnie teraz, gdy wokół polskiego papieża zrobił się taki szum.
Nauczycielka miała się zdenerwować na słowa swojego ucznia i kazać mu iść do gabinetu dyrektorki. Na odchodne miała też mu powiedzieć, że nie powinien obrażać Jana Pawła II, bo jest autorytetem.
"Uczeń był 'na dywaniku' u dyrektorki do końca lekcji, przez całą przerwę i przez połowę kolejnej lekcji, jaką była historia. Po powrocie był zły, kolegom i koleżankom z klasy miał powiedzieć, że takie rzeczy nie powinny dziać się w ich szkole" – czytamy.
Dyrekcja zaprzecza, uczniowie potwierdzają zajście w szkole
W gabinecie dyrektorki miała też się pojawić pedagożka szkolna, a następnego dnia do szkoły wezwano rodziców nastolatka. Ci nie chcą jednak komentować sprawy, z kolei uczeń miał dostać zakaz mówienia o całym zajściu. Chłopak miał powiedzieć swoim koleżankom i kolegom, że "jeśli będzie z kimś o tym rozmawiał, to będzie miał kłopoty".
– Mój kolega z klasy miał rację. Jan Paweł II nie jest tematem na godzinę wychowawczą – stwierdził jeden z uczniów, który był świadkiem całej sytuacji. Jak dodał, "każdy ma prawo do wyrażania własnej opinii".
Dyrekcja zaprzecza, że uczeń został wezwany "na dywanik". W mailu do autorki tekstu napisano, że "opisana sytuacja nie miała miejsca". "Dyrekcja szkoły nie wzywała 'na dywanik' żadnych rodziców w sprawie przekonań dotyczących Jana Pawła II" – dodano.
Redakcja gazety otrzymała też drugiego maila, w którym dyrekcja ZSZiO podziękowała za zasygnalizowanie problemu i zobowiązała się do wyjaśnienia sprawy. Tłumaczy jednak, że "nie sposób rozstrzygnąć powyższy problem, ponieważ przez nikogo nie został on zgłoszony".
"Pragnę zapewnić, że jeżeli którykolwiek uczeń, rodzic czy nauczyciel zasygnalizuje problem wykraczający poza standardy pracy szkoły, natychmiast spotka się to z moją właściwą reakcją" – cytuje odpowiedź "Gazeta Wyborcza".
Barbara Nowak zwróciła się z prośbą, aby we wszystkich placówkach oświatowych znalazły się portrety polskiego papieża. W komunikacie, który został opublikowany na oficjalnej stronie kuratorium w Krakowie, stwierdziła, że "w ostatnich miesiącach prowadzona jest szczególnie podła kampania szkalowania naszego Wielkiego Rodaka".
"Niech Jego dobra twarz wita młodych ludzi, pracowników i gości. Bądźmy ludźmi honoru. Budujmy wspólnotę odważnych obrońców Wielkiego Polaka" – podsumowała.