Ewa Krawczyk nieraz wspominała, że poświęciła całe życie swojemu ukochanemu i dbaniu o jego karierę oraz dobrostan. Mąż był jej oczkiem w głowie. Czuwała przy jego boku do ostatnich chwil. Ból i smutek po stracie zdecydowała się przekuć w coś, co pozwoli fanom jej męża, poznać go lepiej - w zbiór wspomnień.
"Super Express" zacytował jeden z fragmentów książki "Sława zniesławia. Rozmowa rzeka", której współautorem jest wieloletni menedżer i przyjaciel legendy estrady - Andrzej Kosmala.
Wdowa po Krzysztofie Krawczyku wyjawiła jeden z jego sekretów. Chodzi mianowicie o jego twarz i to, że używał makijażu. Kobieta zaznaczyła, że to nie ona namawiała go do tego, by poprawiał się na urodzie. Co więcej, to on dał jej jedną z pierwszych lekcji, jak się malować. "Ja się wtedy nie malowałam. Kiedyś Krzyś zapytał mnie, dlaczego się nie maluję, odpowiedziałam, że nie umiem i zaczęła się nauka. To mój mąż zrobił mi pierwszy w życiu makijaż" – zwierzyła się.
Krawczyk wyjaśniła, że mąż sam czuł potrzebę maskowania pewnych niedoskonałości pod warstwą pudru czy podkładu. Miał blizny po wypadku, którego doznał w 1988 roku podróżując razem z żoną i synem.
– To był ostatni dzień roku szkolnego, w siódmej klasie. Podobno pakowaliśmy się całą noc, przygotowując się do podróży. Około godz. 7 siadłem z przodu samochodu. Z tyłu położyła się spać małżonka taty – opowiedział reporterom "Uwagi!" w 2021 roku syn Krawczyka. Dodał, że w pewnym momencie jego ojciec zasnął za kółkiem, a pojazd wypadł z drogi.
To właśnie po tym nieszczęsnym zdarzeniu Krzysztof junior stał się niepełnosprawny. Do dziś walczy z padaczką i nie jest w pełni samodzielny.
Wdowa po wokaliście zaznaczyła w książce, że nadmiar kosmetyków często ją irytował, ale próbowała zrozumieć kompleksy męża i potrzebę nakładania makijażu.
"Żadne argumenty nie pomogły. Rozumiałam go, bo po wypadku dużo blizn trzeba było zakryć pudrem. Szczęka była przesunięta, policzki spłaszczone, więc było co robić przy twarzy" – wyjaśniła.
Czytaj także: Ewa Krawczyk wyjawiła, na co nie pozwalał jej mąż. "Kościół zabrania, więc..."
Ewa Krawczyk wspomniała także, że jej mąż był szczególnie wrażliwy na punkcie swoich włosów. Na zdjęciach, które wykonano w ostatnich latach jego życia, próżno szukać siwych pasm. Żona pomagała mu w pielęgnowaniu fryzury.
"Na szczęście włosami zajęłam się ja - obcinałam, a potem farbowałam. Krzysiu szybko zaczął siwieć, ale nikt nie mógł tego wiedzieć. Ludzie muszą widzieć swojego artystę zawsze młodego i bez siwych włosów, tak mówił" – przytoczyła jego słowa.