Matka chłopca, który popełnił samobójstwo, powiedziała dziennikarzom tygodników "Newsweek" i "Wprost", że winne jego śmierci są narkotyki. Przeciwko artykułom protestują zwolennicy legalizacji marihuany, zaś eksperci oceniają: Nie można mówić o bezpośrednich związkach przyczynowo-skutkowych.
– Marihuana i narkotyki to śmierć – powiedział w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej poseł Solidarnej Polski Patryk Jaki. Spotkanie z dziennikarzami zostało zorganizowane w Sejmie pod hasłem “Ile jeszcze osób powiesi się przez Palikota?”.
Odwołując się do opisanego przez “Wprost” i “Newsweek” przypadku samobójczej śmierci szesnastolatka, poseł SP zapowiedział złożenie projektu ustawy zaostrzającej karę za posiadanie narkotyków. Wypowiadając się o śmierci chłopca, Jaki powiedział:
Zdaniem posła Jakiego odpowiedzialnością za problemy i tragedie młodych ludzi zażywających narkotyki należy obciążyć m.in. Janusza Palikota, apelującego o legalizację marihuany. Uproszczony wniosek? Niewątpliwie. Wydaje się jednak, że także dziennikarze, którzy rozmawiali z matką chłopca, nieco zbyt łatwo założyli, iż przyczyną jego problemów psychicznych i w konsekwencji śmierci, były narkotyki.
Marihuana przyczyną, czy skutkiem?
– Gdyby ktokolwiek powiedział nam wcześniej, że jego problemy mogą się brać z tego, że pali trawę, być może wtedy ta układanka ułożyłaby nam się wcześniej – mówi w rozmowie z magazynem “Wprost” pisarka Anna Fryczkowska, której 16-letni syn popełnił w grudniu samobójstwo. Z wywiadu z kobietą wyłania się tragiczna historia młodego, wrażliwego i utalentowanego człowieka, który w pewnym momencie popadł w depresję, zaczął mieć problemy w szkole, a także odczuwał stany lękowe. W tle rozmowy pobrzmiewa założenie, że to narkotyki mogły doprowadzić do tragedii. Podobny ton ma tekst w “Newsweeku”. Wzbudził on ostrą reakcję zwolenników legalizacji marihuany z czasopisma “Spliff. Gazeta konopna”:
Dr n. med. Bogusław Habrat z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii uważa, że często dochodzi do rozbieżności między obiektywnym osądem bulwersujących, najczęściej złożonych zagadnień a koniecznością przekazywania przez dziennikarzy kwestii w sposób, który ma na celu zwrócić uwagę opinii publicznej na sprawy niedostrzegane, ukrywane, ale za to bolesne. Dodaje jednocześnie, że jako lekarz nigdy nie podjąłby się publicznie jednoznacznej oceny przyczyn i skutków w konkretnym przypadku, bo albo znając wszystkie okoliczności musiałby dotrzymywać tajemnicy lekarskiej, albo nie mając do nich dostępu, wypowiadałby się w sposób nieuprawniony i pochopny.
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Jabłoński z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. – Choć prawdą jest, że działanie odurzające nakładając się na chorobę psychiczną, może zwiększyć ryzyko popełnienia samobójstwa, jestem daleki od stwierdzenia, że można mówić o bezpośrednich związkach przyczynowo-skutkowych – ocenia. Przyznaje jednak, że palenie marihuany z całą pewnością jest dla młodych ludzi szkodliwe. – Palenie nie jest bezpieczne. Są badania, z których wynika, że z powodu marihuany o 30-40% wzrasta ryzyko występowania schizofrenii – podkreśla.
Nie ma łatwych odpowiedzi
– Prawdą jest, że na poziomie statystycznym istnieją związki między używaniem substancji psychoaktywnych a m.in. zaburzeniami lękowymi i samobójstwami, ale czy w konkretnym przypadku ten statystyczny fakt zachodził, a jeśli tak, to w jakim stopniu, może być tylko przedmiotem spekulacji – mówi dr Habrat. – Nawet u pacjentów długo przebywających pod naszą opieką mamy często trudności w ocenie, czy pierwotne było używanie substancji, a wtórne stany lękowe lub depresyjne, czy też odwrotnie. W przypadku zmarłych, takie jednoznaczne wnioskowanie jest najczęściej nieuprawnione. A jeśli mówimy o samobójstwach, pamiętajmy, że w każdym przypadku splot okoliczności prowadzących do tego dramatycznego kroku może być inny. Najczęściej samobójstwa nie wyjaśnia jeden czynnik – mówi ekspert.
Marek Balicki, były Minister Zdrowia, poproszony o komentarz zwraca z kolei uwagę, że zdecydowanie większym problemem w polskich warunkach są skutki konsumpcji alkoholu. Dlaczego więc media chętniej piszą o narkotykach? – Trudno mi to komentować. Oczywiste jest, że ten temat jest bardziej nośny – mówi Balicki.
Liczby, liczby, liczby
– Trochę martwi, że dziennikarze zajmują się tragicznymi z punktu widzenia rodziny, ale jednak jednostkowymi problemami, a trochę pomijają problemy masowe. Z powodu chorób odtytoniowych rocznie w Polsce umiera ok 60-70 tys. osób. Zgonów związanych z alkoholem jest 12-24 tys. rocznie, tymczasem w związku z zażywaniem narkotyków w ciągu roku umiera ok. 200-300 osób. Jeśli zaś chodzi o tzw. dopalacze, to w ostatnim roku odnotowano tylko dwa przypadki zgonów. Jednak rola "dopalaczy" nie została w tych sytuacjach w pełni wyjaśniona – mówi dr Habrat.
Oczywistym jest, że liczba osób, które ponoszą śmierć w okolicznościach, które sugerować mogą wpływ tych czy innych używek, nie powinna być decydującą miarą rozmiaru problemu. Ludzkich nieszczęść, ani złożonych skutków działania różnych substancji nie powinno się sprowadzać do prostego, liczbowego zestawienia. Nikt nie ma wątpliwości, że używanie narkotyków, dopalaczy, alkoholu i tytoniu, może być szkodliwe. Jednak dane, które przywołał dr Habrat, są aż nadto wymowne. Czy na problem narkotyków potrafimy jeszcze patrzeć trzeźwo?
Dzisiaj już wiemy, że ten młody człowiek zażywał od kilku miesięcy marihuanę. Rodzice twierdzą, że to miało największy wpływ na jego postępowanie. My wiemy, że takich przypadków było bardzo dużo.
"Spliff. Gazeta konopna"
Fakt, że nastolatek używał marihuany nie daje jakichkolwiek podstaw do twierdzenia, że była ona źródłem jego problemów. Doświadczenie pokazuje, że w większości przypadków jest raczej środkiem, który ma pomóc w radzeniu sobie z problemami, których źródło leży gdzie indziej. CZYTAJ WIĘCEJ
Dr n. med. Bogusław Habrat
Instytutu Psychiatrii i Neurologii
Z powodu chorób odtytoniowych rocznie w Polsce umiera ok 60-70 tys. osób. Zgonów związanych z alkoholem jest 12-24 tys. rocznie, tymczasem w związku z zażywaniem narkotyków w ciągu roku umiera ok. 200-300 osób. Jeśli zaś chodzi o tzw. "dopalacze", to w ostatnim roku odnotowano tylko dwa przypadki zgonów.