Marihuana powoduje mniej zmian w mózgu, niż alkohol - twierdzą amerykańscy naukowcy. Inni dowodzą jednak, że u nastolatków palących trawkę znacząco spada poziom IQ
Marihuana powoduje mniej zmian w mózgu, niż alkohol - twierdzą amerykańscy naukowcy. Inni dowodzą jednak, że u nastolatków palących trawkę znacząco spada poziom IQ Fot. arindambanerjee / Shutterstock.com

Marihuana jest dla nastolatków zdrowsza od alkoholu? Takie wnioski nasuwają najnowsze badania naukowców z University of California w San Diego. Wynika z nich, że palenie marihuany powoduje u osób w wieku 16-20 lat mniejsze szkodliwe zmiany w mózgu, niż spożywanie alkoholu.

REKLAMA
Kalifornijscy naukowcy mniejszą szkodliwość marihuany od alkoholu spróbowali dowieść badając prawie setkę dorastających Amerykanów w wieku od 16 do 20 lat. Badanie trwało półtora roku i w tym czasie połowa nastolatków, którzy mieli już na swoim koncie liczne kontakty z zażywaniem marihuany i piciem alkoholu, nadal żyła imprezowym stylem życia nie stroniąc od tych używek, a druga zachowała abstynencję aż do osiągnięcia dorosłości.
Następnie przeprowadzono badania mózgu uczestników eksperymentu i poddano analizie ich obraz. I wówczas badacze stwirdzili, iż nastolatki gustujące głównie w alkoholu mają znaczące uszkodzenia tkanki mózgowej, a dokładnie istoty białej. Co oznacza dla nich problemy z pamięcią, koncentracją i podejmowaniem decyzji nie tylko w okresie dorastania, ale być może także w całym dorosłym życiu. Takie efekty u nastolatków przyniosło picie co najmniej pięciu drinków dwa razy w tygodniu.
Tymczasem ci młodzi ludzie, którzy są zadeklarowanymi palaczami marihuany i od drinka wolą co najmniej dziewięć razy w tygodniu zapalić trawkę, żadnych zmian w tkance mózgowej nie mają. Dr Susan Tapert, która jest szefową tego projektu badawczego na kalifornijskiej uczelni, w rozmowie z "The Huffington Post" sama zaznacza jednak, że jej praca opierają się jak na razie tylko na analizie obrazu tkanki mózgowej. Na żadnym etapie badań nie badano bowiem sprawności intelektualnej nastolatków.

Naukowcy nie są też jeszcze w stanie wytłumaczyć, dlaczego alkohol powoduje negatywne zmiany w mózgu młodych ludzi, a w przypadku konsumentów marihuany takowe nie występują. Susan Tapert sugeruje tylko, że taka zależność może mieć związek z tym, że "marihuana jest różna". Chodzi o to, że np. w różnych jointach można odnotować zupełnie inne stężenie THC, a także pozostałych substancji, które marihuana zawiera. Kannabidiol jest na przykład substancją, która w pewien sposób chroni komórki nerwowe. Nawet w najwymyślniejszym drinku tymczasem próżno takich związków szukać.
Amerykanie podkreślają też, że najnowsze odkrycie nie powinno być wprost argumentem przemawiającym za tym, że marihuana nie jest narkotykiem szkodliwym. Nawet badacze z San Diego przypominają bowiem o niedawnej publikacji ich kolegów z Duke University w Karolinie Północnej, którzy dowiedli, iż regularne popalanie marihuany w okresie dorastania powoduje znaczący spadek sprawności intelektualnej. Średnio o osiem punktów u młodych osób z przeciętnym IQ.

Zwolennicy powszechnej legalizacji marihuany przypominają jednak, że tamte badania dowiodły również tego, że podobnych zmian w poziomie prezentowanej inteligencji nie ma w przypadku osób dorosłych. A to nic nowego, że wszelki używki nie są dla dzieci.