"Sukcesja" powróciła z czwartym i niestety ostatnim sezonem. Pierwszy odcinek nawet na chwilę nie pozwolił złapać tchu i pokazał kierunek, w którym będziemy podążać w finałowych odcinkach. Szykujmy się na wojnę o władzę między tyranem Loganem Royem, a jego niesfornymi i równie bezwzględnymi dzieciakami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Sukcesja" to satyra na współczesne media, korporacje i bogoli. Kręci się wokół rodziny Royów, która jest inspirowana m.in. Murdochami. Rupert Murdoch założył News Corporation, które składało się z m.in. "The Sun", "Wallstreet Journal", Fox i wielu innych kanałów, gazet i stacji.
Twórcą serialu HBO jest Jesse Armstrong, a jedynymi z producentów Adam McKay, który wcześnie wyreżyserował "The Big Short" czy "Nie patrz w górę".
W rolę Logana Roya wcielił się po mistrzowsku Brian Cox. Następców tronu grają Jeremy Strong - Kendall, Kieran Culkin - Roman, Sarah Snook - Siobhan ("Shiv").
Za nami premiera pierwszego odcinka 4. sezonu "Sukcesji". W sumie będzie ich 10. Będą wychodzić co tydzień. Można je oglądać online na HBO Max.
"Sukcesja" to serial, który po przeczytaniu zajawek, obejrzeniu zdjęć i trailera, zniechęca... jeśli oczywiście nie lubimy klimatów obrzydliwie bogatych elit i ich perypetii. Satyrycznych produkcji na ten temat jest w ostatnim czasie od groma (np. "Biały Lotos", też od HBO, czy "Menu", też wyprodukowany przez Adama McKaya), ale żadna nie jest tak perfekcyjnie zagrana, napisana, zaskakująca i emocjonująca jak ten z pozoru nudny dramat będący przeciwieństwem "Dynastii".
"Sukcesja" to serial, którego zapowiedzi nie zwiastował sukcesu. A jednak to najlepsza produkcja telewizyjna od lat
Od "Sukcesji" trudno się oderwać przede wszystkim za sprawą bohaterów, których kochamy nienawidzić. Sami już nie wiemy, kto w tej wybuchowej mieszance jest najgorszy, bo co scenę dokładają do pieca i ranking o tytuł największego skur... czybyka zmienia się jak w kalejdoskopie. Co też nie znaczy, że nie sympatyzujemy z niektórymi - ulubieńcem widzów jest z pewnością Roman, grany przez Kierana Culkina, czyli brata Macaulaya (tak, obaj grali w "Kevinie sam w domu").
Jednak i tak wszyscy mogą czyścić buty Brianowi Coxowi. Już pierwszym odcinku czwartego sezonu pokazał, że ten jeden Złoty Glob to jest jakiś śmiech na sali. Powinien dostawać tę nagrodę co roku do końca życia, bo te jego westchnienia słychać aż tutaj w Polsce. Na początku epizodu są jego urodziny, ale gości nazywa "potwornickimi" (taki jest też tytuł odcinka) i nie rozumie "z czego, k*rwa, się tak cieszą".
Jest wkurzony, jak zawsze zresztą, bo rozpoczęła się wojna z trojgiem jego dzieciaków (Romanem, Kendallem i Shiv), którzy w końcu zawiązali sojusz. Nie będę rzecz jasna opisywał, jak się kończy ten odcinek, ale jego głównym wątkiem jest przejęcie Pierce Global Media, czyli konkurencyjnego konglomeratu medialnego należącego do rodziny Pierce'ów. Zakup molocha zdefiniuje cały finałowy sezon, a przynajmniej na to się zapowiada. I także już sami nie wiemy, komu będziemy kibicować.
Nowy odcinek 4. sezonu "Sukcesji" jest jak pilot serialu - zawarto w nim to co najlepsze
Jednak "Sukcesja" to nie tylko negocjacje biznesowe, ale też bardziej "ludzkie" historie... o ile rzecz jasna możemy lekką ręką wydać 100 milionów dolarów na własną kampanię, jak Connor (Alan Ruck), który "boi się", że nie powiedzie mu się w wyborach. Pierwszy odcinek nowego sezonu przypomina nam właśnie inny ważny aspekt tego serialu - czarny, często absurdalny humor i ostre jak brzytwa dialogi.
Wspomniane rozterki Connora, "sekstaśma" kuzyna Grega (Alan Ruck) czy igrający z ogniem roast Logana, bo mu się nudziło, to jest to, co pozwala na chwilę odpocząć od korpo-paplaniny, od której puchnie głowa. To też te momenty, które utwierdzają nas to, co wiemy o zepsutych elitach, ale znęcanie się nad nimi na ekranie to coś, co jest nie tylko przyjemnością, ale i obowiązkiem.
Pierwszy odcinek jest trochę jak pilot nowego serialu, bo jest w nim samo mięso, a nie jechanie na sukcesie i popularności. To jakby nowe otwarcie, ale ze sprawdzonymi elementami. Jeżeli cały sezon będzie poprowadzony na podobny poziomie, to "Sukcesja" okaże się najlepszym serialem HBO z XXI wieku. Z bólem serca będę żegnać tę popraną rodzinkę i ich oderwane od szarej rzeczywistości problemy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.