Chociaż oficjalnie dekada kończy się za rok, przymknijmy na to oko, bo nadchodzący 2020 zachęca już do podsumowań. Jaka była więc ta dekada dla seriali? Wyjątkowa. Po pierwsze, telewizja musiała podzielić się miejscem z platformami VOD, które zupełnie zmieniły i oblicze seriali, i to jak je oglądamy. Po drugie, nigdy wcześniej mniejsze seriale nie były aż tak konkurencyjne dla wielkich produkcji z budżetem i rozmachem. A po trzecie, przez te 10 lat seriale nie bały się polityki czy ostrych społecznych komentarzy: to była dekada i kultury "woke", i herstorii, czyli głosu kobiet. Oto 50 najlepszych seriali wybranych przez naTemat. Warunek? Tytuł musiał mieć premierę po 2010 roku i być emitowany w Polsce.
Na liście najlepszych seriali dekady nie mogło zabraknąć "Orphan Black". Dlaczego? Głównie z powodu Tatiany Maslany, która w tym kanadyjskim thrillerze science fiction gra aż kilka zupełnie różnych postaci. I gra je wszystkie mistrzowsko. Ale "Orphan Black" to również trzymająca widza na skraju fotela zawiła intryga, świetnie skonstruowany dystopijny świat (który z roku na rok wydaje się niestety coraz bardziej realny) i piękne w swojej głębi relacje między bohaterami.
49. Chewing Gum (2015-2017)
Mijająca dekada była triumfem seriali o kobietach – były one przedstawione czasem do bólu realnie, czasem niejednoznacznie, a czasem w sposób komicznie przerysowany. Jednym z takich tytułów jest absolutnie niepoprawny brytyjski sitcom "Chewing gum" o młodej kobiecie z głęboko religijnej rodziny, która za wszelką cenę chce stracić dziewictwo. Brzmi nieciekawie? Oj, nie. Żaden temat nie jest tu świętością, każde tabu zostaje roztrzaskane w drobny mak. Serial Michaeli Coel jest tak histerycznie komiczny, niezwykle spostrzegawczy i brutalnie szczery, że momentami aż... niesmaczny i "krindżowy". I o to Coel chodziło.
48. Artyści (2016)
Dobre, bo polskie. A mówiąc poważnie: "Artyści" twórców teatralnych Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego to najlepsza rzecz, jaką TVP zaoferowało nam w ostatnich latach. Kulisy funkcjonowania warszawskiego teatru w oparach, często absurdalnej, polskości i krytyka Polski, w której sztuka musi walczyć o przetrwanie. Rzecz zabawna, autoironiczna do bólu i świetnie zrobiona. Największa wada "Artystów"? Tylko jeden sezon.
47. Brooklyn 9-9 (2013-)
Jeśli ktoś myślał, że po "The Office" i "Parks and Recreation" skończyła się era doskonałych amerykańskich sitcomów, to bardzo się pomylił. "Brooklyn 9-9" z komikiem Andym Sambergiem to godny następca tych komediowych dzieł sztuki. Serial, który opowiada o grupie detektywów z posterunku policji na Brooklynie w Nowym Jorku, zachwyca oryginalnymi żartami, przerysowanymi, ale sympatycznymi bohaterami oraz ciepłą, luźną atmosferą. A do tego wygrywa również postacią komendanta Raymonda Holta – ten nieumiejący wyrażać emocji intelektualista to jeden z najciekawszych szefów policji we współczesnej popkulturze.
46. Most nad Sundem (2011-2018)
Skandynawowie opanowali sztukę kryminału do perfekcji, a duńsko-szwedzki "Most nad Sundem" jest tego jednym z najlepszych telewizyjnych przykładów. W każdym z czterech sezonów intryga kryminalna jest ambitna, zaskakująca, zniuansowana i wciągająca. "Most nad Sundem" porywa też iście skandynawską, mroczną atmosferą, a także świetnymi psychologicznymi portretami niejednoznacznych i bardzo ludzkich bohaterów, szczególnie zimnej, ale zagubionej detektyw Sagi Norén.
45. Peaky Blinders (2013-)
"By order of the Peaky Blinders!" – aż chce się zakrzyknąć. "Peaky Blinders" o gangsterskiej rodzinie Shelbych z Birmingham, która od 1919 roku stopniowo buduje swoje kryminalne imperium, to dzieło skończone: wizualnie powalające, hipnotyzujące rozmachem i zachwycające aktorsko. To obecnie jeden z najbardziej stylowych (ach, kaszkiety!), a zarazem brutalnych seriali w telewizji. A grana przez Cilliana Murphy'ego głowa rodziny, Tom Shelby, to jedna z najbardziej intrygujących serialowych postaci tej dekady.
44. Barry (2018-)
Ta czarna komedia to smakowicie absurdalna historia płatnego mordercy z zespołem stresu pourazowego, który postanawia... zostać aktorem teatralnym. W "Barrym" świetny humor przeplata się z egzystencjalnym smutkiem, przemocą i pesymistyczną diagnozą współczesnego świata. Jeśli jakiś serial miałby najlepiej oddać kondycję dzisiejszego człowieka, to byłby to właśnie "Barry". Dodatkowo Bill Hader, komik i współtwórca tego show, błyszczy w głównej roli.
43. Ślepnąc od świateł (2018)
Stuprocentowo czysty towar. Serial Krzysztofa Skoniecznego o warszawskim dilerze narkotyków uzależnia, mimo że dostrzegamy jego wady. Chociażby można zarzucić odtwórcy głównej roli, wówczas debiutantowi Kamilowi Nożyńskiemu, drewnianą grę aktorską i wypowiadanie drętwych kwestii jednym tonem. Ale tak właśnie miało być – Kuba miał być zdystansowany, obojętny i pozbawiony emocji. Taki Ryan Gosling w "Drive". Od obu nie można oderwać wzroku mimo ich pozornej drętwoty. "Ślepnąc od świateł" odurza hipnotyzującym przekrojem nocnej Warszawy (zblazowana warszawka i społeczny margines), przemocą, wulgaryzmami w każdym zdaniu, powoli rozkręcającą się intrygą (ale jak już się rozkręci, to szybko nie zwolni), zwrotami akcji oraz genialnymi rolami Jana Frycza, Roberta Więckiewicza i Eryka Lubosa.
42. Dziewczyny (2012-2017)
Serial, który urzeka, tak samo jak irytuje. Ale przecież tak samo jest z ludźmi. Lena Dunham w "Dziewczynach" właśnie tak przedstawia swoje bohaterki, cztery młode mieszkanki Nowego Jorku: raczej je lubimy, ale czasami mamy ochotę wrzucić je pod pociąg. Serial HBO to negatyw "Seksu w wielkiej mieście" – u Dunham nic nie jest polukrowane, atrakcyjne i łatwe. Życie to pełen pułapek labirynt, związki są męczące, seks dziwaczny, a przyjaźń między kobietami trudniejsza, niż wejście na Mount Everest. Mimo wad "Dziewczyny" to jeden z najbardziej wpływowych seriali dekady – wszystkie późniejsze produkcje o kobietach z krwi i kości wzorowały się właśnie na show Leny Dunham.
41. Hannibal (2013-2015)
Bryan Fuller to telewizyjny wizjoner, którego seriale ("Gdzie pachną stokrotki", "Herosi", "Amerykańscy bogowie") są tak szalone, że na papierze wydają się aż nie do zrobienia. A najbardziej szalony wydawał się "Hannibal" o słynnym doktorze Hannibalu Lecterze, estecie, intelektualiście i... kanibalu. Kolacja złożona z ludzkich narządów, policyjne śledztwo i wręcz erotyczna fascynacja między Lecterem (Mads Mikkelsen) i konsultantem FBI Willem Grahamem (Hugh Dancy) nie powinny iść w parze (a raczej w trio), ale idą. Do tego stopnia, że "Hannibal", który skasowano po trzech sezonach, błyskawicznie stał się obiektem kultu – jego fanów można było poznać po... wiankach na głowie.
40. Opowieść podręcznej (2017-)
"Opowieść podręcznej" to serial, do którego można podchodzić ambiwalentnie. Z jednej strony świetnie się go ogląda, bo jest świetnie zrealizowany i zagrany, trzyma w napięciu, a antyutopijna historia wciąga jak czarna dziura. Z drugiej strony wywołuje gniew i przerażenie, bo przedstawiona w nim rzeczywistość robi się coraz bardziej aktualna – czy to w Stanach Zjednoczonych, czy w Polsce. Kolejne sezony niestety nie dorastają do pięt genialnej pierwszej części (opartej na powieści Margaret Atwood), więcej już w nich gloryfikacji przemocy, niż analizy dystopijnego społeczeństwa. Jednak "Opowieść podręcznej" wciąż pozostaje serialem, który w minionej dekadzie miał niezwykły – i kulturowy, i obyczajowy, i polityczny – impakt.
39. Mindhunter (2017-)
Trudno było się domyślić, że serial o genezie terminu "seryjny morderca" stanie się hitem, jednak tak się stało. Wyprodukowany przez Davida Finchera "Mindhunter" dosłownie przykuł widzów do ekranu, a to dzięki ponurej, dusznej atmosferze, mrożącym krew w żyłach sprawom kryminalnym sprzed lat i niepokojącym portretom psychologicznym największych seryjnych morderców w historii USA. "Mindhunter" tylko udowodnił, że my, ludzie, kochamy historie o zabójcach i degeneratach. A szczególnie jeśli jest nim Charles Manson. Scena w drugim sezonie ze słynnym sekciarskim guru trwa tylko kilka minut, ale przyprawia o ciarki i aż pulsuje od napięcia.
38. Wikingowie (2013-)
Wszyscy wiemy, jaki musi być serial o Wikingach. Brutalny do bólu, krwawy, nieokrzesany i dziki. I taki właśnie jest ten epicki serial Michaela Hirsta. Tylko że dziesięć razy bardziej. Jednak "Wikingowie" o wikińskich podbojach to nie tylko celebracja przemocy i seksu, jak często w przypadku seriali historycznych czy fantasy bywa. Owszem, tego "wikingowie" nie unikają, ale skupiają się jeszcze na czymś innym – psychologii postaci, celebracji siły i odwagi oraz studium władzy. Mimo że dalsze sezony są słabsze od tych pierwszych, "Wikingowie" dalej pozostają serialem, który przywrócił Wikingów do kulturowej świadomości i stał się inspiracją do kolejnych opowieści o tych skandynawskich wojownikach (patrz: "Przybysze").
37. GLOW (2017-)
"GLOW" to propozycja, której trudno się oprzeć. To bowiem prawdziwa historia kobiet, które w latach 80. postanawiają zostać wrestlerkami. Historia, która aż tapla się w kiczu epoki: tapirowanych fryzurach, obcisłych, błyszczących body i legginsach w panterkę. Jest campowo, zabawnie, ale i do bólu realnie – kiedy wrestlerki schodzą z ringu i zmywają swój pawi makijaż, wracają do codzienności, która wcale nie jest dla nich łaskawa. "GLOW" to intensywny seans – zapewnia świetną rozrywkę, a jednocześnie wzbudza w widzach emocje, których ci wcale się nie spodziewają.
36. Unbreakable Kimmy Schmidt (2015-2019)
Sitcom, którego współtwórczynią jest amerykańska aktorka komediowa Tina Fey, to absurdalna i przezabawna historia tytułowej 29-latki Kimmy, która po 15 latach zostaje uwolniona z podziemnego bunkra, w której uwięził ją założyciel sekty. Brzmi absurdalnie? To dopiero początek. Kimmy przeprowadza się do Nowego Jorku, gdzie zamierza żyć na sto procent. Tam poznaje przyjaciół, którzy dorównują jej dziwnością, pracuje z robotem i walczy z kukiełkami oskarżonymi o molestowanie seksualne. To nie tylko genialny i do bólu dziwaczny sitcom, na którym można popłakać się ze śmiechu, ale również opowieść o sile, odwadze bycia sobą i przepracowywaniu życiowych traum.
35. Stranger Things (2016-)
"Stranger Things" nikomu przedstawiać nie trzeba, bo to jeden z największych hitów Netflixa w jego całej historii. Jasne, część fanów nadal uważa, że najlepszy jest wciąż pierwszy sezon, a dalsze częście to tylko odcinanie kuponów. Jednak sezon drugi daje radę, a trzeci jest naprawdę świetny. Jasne, "Stranger Things" nie byłby takim sukcesem, gdyby nie nasza nostalgia za przeszłością – serial przywrócił modę na lata osiemdziesiąte – ale broni się także sam w sobie: świetnie skonstruowanymi postaciami (Eleven i Hopper to jedni z najciekawszych serialowych bohaterów tej dekady), szczerym obrazem przyjaźni i pierwszej miłości oraz intrygującymi potworami, które weszły już do popkulturowego kanonu.
34. Orange Is the New Black (2013-2019)
Produkcji o więziennym życiu jest jak mrówków. Jednak dotąd była w nich dziura – prawie nikt nie zajmował się więźniarkami. "Orange Is The New Black" tę dziurę zapełniło i to w najlepszym możliwym stylu. Ten serial to los Amerykanki z każdej pozycji klasowej oraz mniejszości rasowej i seksualnej w pigułce. Każda więźniarka ma swoją niepowtarzalną historię, każda jest inna i każda prawdziwa (przed "Orange Is the New Black" większość seriali zdawała się zapominać, że kobiety chodzą do ubikacji, uprawiają seks, golą pachy, mają okres i też popełniają przestępstwa). To nie tylko bystra analiza kondycji współczesnego amerykańskiego społeczeństwa i systemu więziennictwa, ale również idealne połączenie humoru i dramatu. Plus genialna obsada aktorska.
33. Daredevil (2015-2018)
Fani Marvela mieli używanie nie tylko w kinie – w marvelowskim uniwersum powstały również świetne seriale, w tym te Netflixa: "Jessica Jones", "Luke Cage", "Iron Fist", "Punisher", "The Defenders", "Daredevil". I mimo że "Jessica Jones" również zasługuje na miano jednego z lepszych seriali dekady (niestety ilość miejsc jest w naszym zestawieniu ograniczona), to ten ostatni tytuł okazał się być wzorcowym wręcz serialem o superbohaterach. A to dzięki postaci Matta Murdocka – wcale nie kryształowej i płaskiej, napięciu, które nie spada ani na chwilę, mrocznej atmosferze i doskonałej realizacji. Scena walki w korytarzu z pierwszego sezonu wciąż pozostaje jedną z najlepiej zrealizowanych scen akcji w telewizji.
32. Mr. Robot (2015-)
Kiedy "Mr. Robot" pojawił się w telewizji, widzowie oniemieli. Thriller psychologiczny o hakerach z chorobą psychiczną i krytyką społeczeństwa w tle? I to taki, który wizualnie zapiera dech w piersiach każdą sceną? Było to coś nowego i ekscytującego. Ba, wciąż takie pozostaje. Jednak dalsze sezony "Mr. Robota" pokazały, że to nie tylko "serial o hakerach" z szokującymi zwrotami akcji i niezliczoną ilością konspiracyjnych teorii, ale również – a może przede wszystkim – opowieść o samotności i potrzebie relacji z innymi ludźmi. Plus wyśmienity Rami Malek i kultura woke w czystej postaci.
31. Dark (2017-)
Drugi sezon, który jest lepszy niż pierwszy, to rzadkie zjawisko. A jednak zdarza się, czego ostatnim przykładem jest niemiecki hit Netflixa "Dark". Jego druga część tylko przypieczętowała status "Dark", jako najbardziej przemyślanego i najoryginalniejszego serialu science-fiction, który możemy obecnie oglądać. I najbardziej zagmatwanego – zawiłe płaszczyzny czasowe i konotacje rodzinne sprawiają, że "Dark" nie da się oglądać bez drzewa genealogicznego bohaterów. Jednak ten, kto nie bał się skomplikowanej fabuły, był usatysfakcjonowany – niesamowite zwroty akcji, pasjonujące tajemnice i walory wizualne rekompensują każdy trud.
30. Wielkie kłamstewka (2017-)
"Wielkie kłamstewka" to kolejny doskonały w tym dekadzie serial o kobiecych doświadczeniach i z perspektywy kobiet. Perspektywy, która jeszcze kilka lat wcześniej często była pomijana. Owszem, seriale o kobietach powstawały wcześniej, ale zwykle w kontekście romansów i życia rodzinnego. Miłość i rodzina istnieją oczywiście również w "Wielkich kłamstewkach", ale nie tylko one. Przemoc seksualna, zdrady, problemy rodzicielskie, kobieca przyjaźń, kłopoty finansowe, kariera zawodowa – serial HBO porusza wszystkie tematy, które mieszczą się w kręgu kobiecych doświadczeń. Do tego intryga kryminalna i genialne kreacje aktorskie Reese Witherspoon, Nicole Kidman, Laury Dern czy Meryl Streep.
29. Wataha (2014-)
Może kulisy pracy Straży Granicznej w Bieszczadach nie brzmiały jak najbardziej emocjonujący temat na serial, ale "Wataha" HBO udowadnił, że liczy się pomysł i wykonanie. Serial HBO trzyma widzów w żelaznym uścisku od początku aż do końca. Napięcie wzrasta z każdym odcinkiem i nie siada nawet na chwilę, bohaterowie nie są czarno-biali, ale złożeni i niejednoznaczni, a Bieszczady zapierają dech w piersiach. Właśnie takich telewizyjnych produkcji – wykonanych "po zachodniemu", ale w polskich realiach – potrzebujemy.
28. Dobre miejsce (2016-)
Michael Schur z serialu na serial udowadnia, że jest królem amerykańskiego sitcomu – to on jest współodpowiedzialny za sukces "The Office", "Parks and Recreation", "Brooklyn 9-9" czy "Specjalisty od niczego". Nie dziwi więc fakt, że stworzone przez niego "Dobre miejsce" to kolejny triumf telewizyjnej komedii. To jednak nie jest komedia typowa, na co wskazuje już sam pomysł serialu Netflixa – losy ludzi, którzy po śmierci trafiają do tak zwanego Dobrego Miejsca, odpowiednika Nieba. Mimo że "Dobre miejsce" niesamowicie bawi i sprawia, że człowiekowi robi się cieplej na sercu, to nie unika trudnych tematów z zakresu religii, filozofii czy etyki. Bo jak żyć, żeby żyć dobrze? Ten oryginalny sitcom wyróżnia się także szokującym zwrotem akcji, którego nikt się spodziewał oraz znakomitymi rolami Kristen Bell i Teda Dansona.
27. House of Cards (2013-2018)
O Kevinie Spacey'u lepiej mówić jak najmniej, jednak nie można nie wspomnieć, jak genialny byli w roli Franka Underwooda. Równie doskonała była Robin Wright, jednak ostatni sezon, który nakręcono już bez Spacey'ego, pokazał, że "House of Cards" bez Underwooda to już nie to samo. Serial Netflixa to jednak nie tylko świetne aktorstwo – to bezkompromisowe spojrzenie na politykę w całej jej mrocznej, zepsutej i bezwzględnej krasie. A nawet nie tyle na politykę, co polityków – albo tych, którzy potrzebują nimi zostać. "House of Cards" bez wątpienia pozostanie flagowym thrillerem politycznym ostatnich lat.
26. Ostre przedmioty (2018-)
Dawno nie było w telewizji czegoś tak psychologicznie złożonego, estetycznie doskonałego i intrygującego, jak oparty na powieści Gillian Flynn miniserial "Ostre przedmioty" twórców świetnych "Wielkich kłamstewek". I czegoś co aż tak bardzo, mówiąc kolokwialnie, drąży i serce, i mózg. Zaczyna się tendencyjnie: Camille Preaker, dziennikarka z wielkiego miasta, wraca do rodzinnego sennego miasteczka, aby opisać sprawę morderstwa dwóch nastolatek. Ale to co dzieje się później, wykracza poza wszystkie schematy. Sen przeplata się tu z jawą, przeszłość z teraźniejszością, piękno z brzydotą, a kryminalna intryga z odcinka na odcinek zyskuje na dynamice i bardzo zaskakuje (nie wyłączajcie ostatniego odcinka na napisach!). Plus wyśmienite kreacje aktorskie Amy Adams, Patricii Clarkson i Elizy Scanlen.
25. Zawód: Amerykanin (2013-2018)
Serial "Zawód: Amerykanin" o Philipie (Matthew Rhys) i Elizabeth (Keri Russell) Jenningsach, radzieckich agentach udających zwyczajne amerykańskie małżeństwo z przedmieść, opanował sztukę kamuflażu do perfekcji. Dlaczego? Ponieważ pod pozorem bycia kolejnym tytułem o Zimnej Wojnie, jest opowieścią o związku. Wątki szpiegowsko-polityczno są tu tak samo ważne (a czasem nawet odchodzą na drugi plan), jak skomplikowana i złożona relacja bohaterów, małżonków i rodziców. "Zawód: Amerykanin" to więc jedna z najbardziej oryginalnych i intensywnych historii miłosnych w historii telewizji. I to jak zagrana!
24. Sherlock (2010 - 2017)
"Sherlock" to jeden z tych seriali, który, ni stąd, ni zowąd, odmienił oblicze telewizji. Nieźle jak na show, który przez siedem lat doczekał się zaledwie 13 odcinków. Uwspółcześniona historia najsłynniejszego fikcyjnego detektywa już na papierze brzmiała jak hit, ale to co zrobili z niej twórcy, Steven Moffat i Mark Gattis, przekroczyło wszelkie wyobrażenia. "Sherlock" okazał się bowiem triumfem krótkiej formy (każdy odcinek to inna kryminalna intryga) i prawdziwą ucztą dla fanów popkultury. A to dzięki nieskończonej ilości odniesień, doskonałym rolom Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana, uroczemu, lecz skomplikowanemu bromance'owi oraz labiryntowi zagadek, które porażają nawet największego mózgowca. "Sherlock" spotkał się z prawdziwie histeryczną reakcją fanów i doczekał się jednego z największych fandomów spośród seriali, co czyni go jednym z największych popkulturowych zjawisk ostatniej dekady.
23. The Crown (2016-)
Niełatwo jest nakręcić serialową biografię osoby wciąż żyjącej i to tak wielkiego formatu, jak królowa Elżbieta II. Twórcy "The Crown" ryzykowali, ale ryzyko się opłaciło. Produkcja Netflixa to ucieleśnienie stylu, klasy i elegancji – nie tylko w formie, ale również w treści. Fabuła – która jest oczywiście oparta na faktach, ale ściśle się ich nie trzyma – jest wydestylowana ze wszystkich zbędnych elementów i zachowuje zasady decorum, podobnie jak zachowuje je królowa Elżbieta. Nie oznacza to jednak nudy – życiorys królowej i jej bliskich ogląda się wyśmienicie, nierzadko ze łzami w oczach czy trzęsąc się z emocji. A to duży wyczyn w przypadku dość chłodnej rodziny Windsorów. "The Crown" to również aktorski popis całej obsady: młoda Elżbieta II już zawsze będzie miała twarz Claire Foy.
22. Halt and Catch Fire (2014-2017)
To serial, o którym mówiło się stosunkowo za mało i który zdominowały inne – większe i lepiej reklamowane – tytuły. A szkoda, bo to telewizyjna perła. Osadzony w latach 80. i 90. "Halt and Catch Fire" to historia rozwoju komputerów personalnych i internetu. Historia, która wbrew pozorom jest wyjątkowo emocjonująca, szczególnie w tym doskonale zrealizowanym serialu ze świetną obsadą. Jednak przede wszystkim "Halt and Catch Fire" to opowieść o ludziach pełnych marzeń, którzy chcieli stworzyć coś wielkiego, a to czyni ją uniwersalną.
21. Narcos (2015-2017)
"Narcos" Netflixa to serial, który w niektórych kręgach doczekał się już statusu kultowego. Ta opowieść o królu kokainy Pablo Escobarze to niby znowu utarty schemat i telewizyjno-kinowy samograj (narkotyki-kartele-baroni narkotykowi–Ameryka Południowa), ale jednak broni się i to w świetnym stylu. Akcja jest szybka i zwarta, fabuła dynamiczna, aktorstwo świetne. "Narcos" broni się jednak opowieścią o Escobarze jako człowieku-śmiertelniku i odpowiada na pytanie: jaką cenę poniósł ten król narkotyków za swoją nieskończoną (do czasu) władzę? "Narcos" uzależnia, ale i niszczy nerwy widzów. A po tym można poznać właśnie bardzo dobry serial.
20. Zadzwoń do Saula (2015-)
Spin-offy to ryzykowny biznes. Często to tylko skoki na kasę bez ładu i składu, czasem – jeśli dobrze pójdzie – dają radę. W przypadku "Zadzwoń do Saula" twórców "Breaking Bad" Vince'a Gilligana i Petera Goulda wszystkie te reguły można było włożyć między bajki. Prequel z Bobem Odenkirkiem w roli cwanego i moralnie ambiwalentnego prawnika Saula Goodmana okazał się być równie dobry, co jego serial-matka. Chociaż trudno te seriale porównywać, bo to jednak produkcje w zupełnie innym stylu. Widzowie, które uwielbiają połączenie personalnych tragedii, egzystencjalnego smutku i nieoczywistego humoru, poczuli się w "Zadzwoń do Saula" jak w domu.
19. Strażnicy (2019-)
Tak, pierwszy sezon "Strażników" jeszcze się nie skończył. Ale nie sposób wyobrazić sobie naszego zestawienia bez tego serialu HBO. Mimo że nie wszyscy fani komiksu "Watchmen" są zachwyceni, a wielu Amerykanów ta produkcja zdenerwowała, to wystarczyło kilka odcinków, żeby zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z produkcją kompletną, która wychodzi poza schematy i zupełnie zmieni nie tylko definicję serialu, ale i komiksowej adaptacji jako takiej. To serial odważny i kompromisowy, który pod płaszczykiem historii o zakapturzonych strażnikach robi wiwisekcję współczesnego społeczeństwa. "Strażnicy" nie unikają tematów politycznych i rasowych i nie boją się wkładać kija w mrowisko. A to czyni z nich nie tyle świetny serial, co kulturowe zjawisko.
18. Kruk. Szepty słychać po zmroku (2018-)
My, Polacy, kochamy seriale kryminalne – im mroczniejsze, tym lepsze. Jeśli się postaramy, umiemy je też robić i to świetnie, czego przykładem jest właśnie "Kruk...". Reżyser Maciej Pieprzyca czerpie w tym serialu od najlepszych, czyli Skandynawów, królów kryminału. Jednak nie udaje, że nie jesteśmy w Polsce. I właśnie to połączenie skandynawskiego mroku i polskich, również mrocznych, realiów daje mieszankę doskonałą – serial kryminalny bliski ideału. Do tego świetne kreacje aktorskie Michała Żurawskiego i Cezarego Łukaszewicza, widmowe Podlasie oraz klimatyczna muzyka.
17. Detektyw (2014-)
"Detektyw" Nica Pizzolatto jest w tym zestawieniu głównie z powodu sezonu pierwszego z Matthew McConaughey'em i Woodym Harrelsonem, który jest telewizyjnym arcydziełem. Druga część zupełnie nie wyszła, ale trzecia znowu odzyskała chwałę tej intrygującej antologii. Atmosfera całości jest gęsta i mroczna, bohaterowie złamani przez życie i pogubieni, intryga zawiła, dramatyczna i nie uciekająca od mistyki (pierwszy sezon). To serial, który wciąga po uszy, ale jednocześnie topi widza w bagnie pesymizmu. Ale w przypadku "Detektywa" każdy topi się w nim z własnej woli.
16. Sukcesja (2018-)
Serial-perełka. Niby nic specjalnego, ot historia bogatej i wpływowej rodziny potentata medialnego wzorowanej na familii Murdochów. Jednak nie "co" ma tutaj znaczenie, ale "jak". Rodzinne kłótnie, zdrady, upadki, urazy są tutaj przedstawione ostro, kompleksowo i bez krztyny kiczu rodem z "Mody niż sukces". "Sukcesja" to żadna telenowela – to cięta satyra, bezkompromisowe spojrzenie na tych, którzy dzierżą władzę i odpowiedź na pytanie, gdzie kończy się rodzina, a zaczyna biznes. Serial Jessego Armstronga obfituje również w mistrzowskie sceny rodzinnych spotkań (w których zniewagi i docinki latają w powietrzu, jak dobrze naoliwione strzały), ironiczny humor i fascynujące zwroty akcji.
15. Czarne lustro (2011-)
To serial nierówny – niektóre odcinki w tej antologii są doskonałe ("San Junipero", "USS Callister"), inne zawodzą ("Rachel, Jack and Ashley Too"). Jednak pomimo tych nierówności "Black Mirror" pozostaje jednym z najbardziej aktualnych, apokaliptycznych i celnych w swoich obserwacjach seriali w tej dekadzie. To pierwsza jak dotąd serialowa produkcja, która pochyliła się nad tematem, jakie zagrożenia wiążą się dla nas z rozwojem technologii. I pierwsza, która przypomniała nam, że technologią technologią, ale człowieczeństwa nie będzie potrafiła ona ocalić. Bo ludzie zawsze pozostaną ludźmi.
14. Rick i Morty (2013-)
Justin Roiland i Dan Harmon mają za nic serialowe schematy i tropy. Uwielbiają za to nihilizm, science-fiction i oscylujący wokół estetyki sitcomu humor. Te wszystkie trzy składniki wlewają do wielkiego kotła, zupełnie nie biorąc pod uwagę ilości i proporcji, czego wynikiem jest absurdalny i "niszczący mózg" "Rick and Morty". To animacja-petarda i to wcale nie dla dzieci. Bo mimo że jednym z bohaterów jest 14-latek, to jednak lepiej oszczędzić dzieciom takich tematów, jak lęk egzystencjalny, nihilistyczna pustka czy samotność geniusza. Jeśli myślisz, że widziałeś już wszystko, nie widziałeś "Ricka i Morty'ego".
13. Russian Doll (2019-)
"Russian Doll" to tegoroczny strzał Netflixa w dziesiątkę. Twórcom wystarczyło tylko osiem odcinków po niewiele ponad 20 minut, aby przedstawić historię tak zagmatwaną, nietypową i metaforyczną, że naprawdę nie da się nie pochłonąć jej w jeden wieczór. Wciągamy się w "Russian Doll", tak jak bohaterka Nadia została wciągnięta w pętlę czasową, z której nie może się wydostać. Pomysł, że postać raz za razem umiera i ciągle budzi się w tym samym momencie – na imprezie z okazji jej 36. urodzin – mógł być monotonny, ale nie jest. To nie tylko dzięki sprawnej fabule, zwrotom akcji, ironicznemu humorowi i pięknej relacji między głównymi bohaterami, ale również dzięki doskonałej Natashy Lyonne w roli cynicznie nastawionej do życia Nadii.
12. Obsesja Eve (2018-)
Agentka MI5, morderczyni na zlecenie i ich wzajemna fascynacja. To przepis na sukces, co pokazuje serial "Obsesja Eve" – odwrócony dramat szpiegowski, w którym aż kipi od czarnego humoru i seksualnego napięcia między dwiema bohaterkami Eve i Villanelle. W tym serialu stworzonym przez niezrównaną Phoebe Waller-Bridge ("Fleabag") nic nie jest takie, jakie się wydaje, a bohaterki co krok zaskakują – wszystkie konwenanse, normy i kulturowe tropy można wyrzucić do kosza. Seans "Obsesji Eve" to więc jazda bez trzymanki i rozrywka najwyższych lotów. Atutem są również znakomite Sandra Oh i Jodie Comer, a także grana przez Comer Villanelle, chyba najbardziej intrygująca i nieoczywista postać kobieca w tym zestawieniu.
11. Twin Peaks (2017)
Trzeci sezon kultowego serialu Davida Lyncha z lat 90., który można potraktować jako odrębny sequel, jest tak samo dziwaczny i niezrozumiały jak oryginał. I w tym, że nic nie rozumiemy, tkwi właśnie jego siła. Można nawet zaryzykować tezę, że gdybyśmy nagle zaczęli rozumieć produkcje Davida Lyncha, bylibyśmy zawiedzeni. A już na pewno byłby to znak, że Lynch "się kończy". "Twin Peaks", które można nazwać wprost "mindfuckiem", to dowód na to, że słynny reżyser trzyma formę. Ten unikalny, tajemniczy do bólu serial to jedno z jego najlepszych dzieł. I jak dobrze znowu zobaczyć agenta Coopera.
10. Atlanta (2016-)
"Atlanta" to prawdziwy popis Donalda Glovera – muzyka, aktora, współczesnego człowieka renesansu. Stworzony przez niego serial to przyszłość telewizji – wyróżnia się ciętym i bystrym komentarzem na każdy ważki temat (czy to polityka, czy rasa, czy muzyka), surrealistycznymi scenami, które zbijają widza z pantałyku oraz kompletnym odwróceniem utartych schematów i tropów. "Atlanta" zaskakuje na każdym kroku, jak chociażby w znakomitym epizodzie, w którym Glover ma na twarzy... whiteface (w dobie wznowionej dyskusji o blackface). Perełka.
9. Wspaniała pani Maisel (2017-)
Ta osadzona w latach 50. w Nowym Jorku historia kobiety, która postanawia zostać komiczką, mogłaby wyjść tak, jak brzmi ten opis, czyli niezbyt porywająco. Serial, który idealnie odwzorowuje absurdalne płciowe ograniczenia tamtych czasów, na tym się jednak nie zatrzymuje – to triumf humoru, stylu i ironii. Jego siłą są także bohaterki – złożone i żyjące na przekór konwenansom, które klną, lubią sobie wypić i nie stronią od wulgarnych i seksualnych żartów. Ta mieszanka komizmu i realizmu jest iście wybuchowa, a aktorzy w głównych rolach (Rachel Brosnahan, Alex Borstein czy Tony Shalhoub) są wyśmienici i zasługują na wszelkie nagrody (które zresztą dostają).
8. Fargo (2014-)
Był kiedyś taki film. Tak, serial-antologia "Fargo" jest inspirowany słynnym dziełem braci Coen (tutaj są producentami) z 1996 roku. Telewizyjna produkcja wcale od tego świetnego obrazu nie odstaje. Nie, "Fargo" dalej zuchwale miesza czarny humor, przemoc, małomiasteczową mentalność i teorię, że o wszystkim tak naprawdę decyduje przypadek. Mało to optymistyczne, ale jakże doskonale się to ogląda. Każdy sezon to odrębna historia i żaden nie jest gorszy od drugiego. Plus fantastyczni aktorzy z Billym Bobbym Thorntonem, Martinem Freemanem, Kirsten Dunst i Ewanem McGregorem na czele.
7. The OA (2016-2019)
"The OA" to bez wątpienia jeden z najoryginalniejszych, najdziwniejszych i najbardziej tajemniczych seriali Netflixa. Trudno powiedzieć, o czym jest, żeby nie zdradzić fabuły, a z pewnością znajdą się tacy, którym ta specyficzna estetyka w ogóle nie leży. Tak, to nie jest serial dla wszystkich. Jednak jest to tytuł, który łamie fabularne zasady, przekracza granice telewizji, nie boi się transcendentalnych motywów i jest wizualnym objawieniem, absolutnym dziełem sztuki. Nietrudno więc o podziw, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że to całkowicie autorski pomysł dwóch osób: Brit Marling i Zalq Batmanglija. Decyzja Netflixa o skasowaniu tego show po drugim sezonie, to największy błąd, jaki ta platforma VOD mogła popełnić.
6. Czarnobyl (2019)
Serial o największej katastrofie w historii energetyki jądrowej można było zrobić po hollywoodzku – z eksplozjami, aktorami jak z wybiegu i maksymalnym stężeniem patosu. Jednak Amerykanin Craig Mazin, twórca "Czarnobyla", poszedł inną drogą – pokazał katastrofę z perspektywy pojedynczych jednostek, skupił się na stronie technicznej i ujawnił kulisy radzieckiej polityki, które dziś szokują tak, jak sama tragedia. Wyszła mu historia mroczna, bez zbędnego efekciarstwa, wręcz dokumentalna. Taka, która wstrząsa widzem, nawet jeśli ten wie, jak to się wszystko skończyło (a jak się okazało, nie wszyscy to wiedzą – zwłaszcza za oceanem). Plus pieczołowicie odwzorowana scenografia i genialna muzyka Hildur Guonadóttir.
5. American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona (2016)
Spytacie: po co przekładać na ekran historię, która jest wszystkim (w tym wypadku Amerykanom) znana? Odpowiedź brzmi: po to, żeby mogły powstać takie telewizyjne arcydzieła jak "American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona". Ten serial o słynnym procesie oskarżonego o morderstwo żony i kelnera futbolisty O.J. Simpsona jest absolutnie bezbłędny. Kilkuodcinkowy proces sądowy ogląda się tu jak najlepszy thriller. Napięcie nie opada nawet na chwilę, a żaden dialog czy scena nie są tu zbędne. Geniusz tej produkcji to również zasługa znakomitych aktorów. O takie seriale walczyliśmy.
4. BoJack Horseman (2014-)
Czy "BoJack Horseman" to jeden z najlepszych seriali animowanych w historii? Tak. Co do tego nie ma wątpliwości – to geniusz absolutny. Po pierwsze, historia kiedyś znanego aktora, który boryka się z egzystencjalnym kryzysem i depresją – nawet jeśli jest to człowiek-koń – jest do bólu prawdziwa. Po drugie, mimo że odcinków było już kilkadziesiąt, w "BoJack Horsemanie" nie ma ani krztyny wtórności, nudy czy przewidywalności. Po trzecie, to idealne połączenie świetnej kreski animatorów, ironicznego humoru, psychologii postaci i popkulturowych kontekstów. Nic dodać, nic ująć, to się Netflixowi udało.
3. Gra o tron (2011-2019)
Tak, później się popsuło. Tak, ósmy sezon był koszmarny, a zakończenie rozczarowało każdego. Jednak nie zmienia to faktu, że "Gra o tron" to fenomen mijającej dekady, który całkowicie zmienił nie tylko oblicze telewizji, ale i nasze postrzeganie telewizyjnego serialu. Śmierć głównego bohatera w najmniej spodziewanym momencie, seksualne orgie, obrzymi, jak na telewizyjną skalę rozmach, panika przed spoilerami czy doświadczenie zbiorowego oglądania serialu, które wcześniej miało chyba miejsce za "Niewolnicy Isaury" – tego wcześniej aż w takim stopniu nie było. "Gra o tron" to już kulturowe zjawisko, które złotymi zgłoskami zapisało się w historii. Żal że świetny poziom tego serialu nie utrzymał się do końca, jednak to wciąż serial wielki. Dosłownie i w przenośni.
2. Fleabag (2016-2019)
Zanim ktoś się oburzy, że na drugim miejscu wylądował brytyjski komediodramat o sfrustrowanej singielce – w Polsce nie jest tak szeroko znany, jak w Wielkiej Brytanii czy USA, gdzie panuje fleabagmania – proponuję włączyć chociaż jeden odcinek "Fleabag" (polski, zupełnie nietrafiony tytuł – "fleabag" oznacza wszarza – to "Współczesna dziewczyna"). Najlepiej sezonu drugiego, chociaż pierwszy też jest znakomity. Ale jego kontuacja to po prostu spektakularna telewizja, fenomen, rzecz bez precedensu, dzieło niepodobne do czegokolwiek innego. Humor, dystans, sarkazm, brutalna szczerość, bezkompromisowe pokazanie pełnej wad, ale prawdziwej bohaterki, regularne burzenie czwartej ściany i zaskakujące rozwiązania fabularne (jak... Seksowny Ksiądz) składają się na obraz serialu, po którym telewizja już nigdy nie będzie taka sama. A Phoebe Waller-Bridge (twórczyni "Fleabag" i "Obsesji Eve", aktorka w głównej roli, a obecnie współscenarzystka najnowszego Bonda) to globalny skarb.
1. Pozostawieni (2014-2017)
Dwa procent ludzkości zniknęło z powierzchni ziemi – pozostałe 98 procent nie wie co, gdzie i jak. Kiedy czytało się zajawkę "Pozostawionych", nie miało się wątpliwości, że to będzie jeden z wielu tytułów z kategorii "science-fiction/tajemnica/przetrwanie". Tacy "Zagubieni" 2.0". Ale kiedy serial pojawił się już na antenie HBO, szybko było jasne, że jesteśmy w błędzie. "Pozostawieni" mają bowiem schemat za nic – nie zamierzają rozwiązywać tajemnicy czy odpowiadać na (niezliczone) pytania, a to już samo w sobie jest śmiałym i ryzykownym posunięciem. To nie o tajemnicę tu chodzi. A o co? O człowieczeństwo, o sens życia, o egzystencjalną ciekawość. Może brzmi to sentymentalnie, ale wcale takie nie jest – "Pozostawieni" nie boją się smutku, żałoby, samotności, lęku. Ba, nawet metafizyki czy pytań o Boga. Jednak kiczu czy tandety nie ma tu ani trochę. To serial pionierski i serial wielki, taki, który uczy życia, ale bez taniego moralizatorstwa i wielkich słów. Pierwsze miejsce nie mogło być inne – to złota telewizyjna liga.