Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił we wtorek powództwo Joanny Lichockiej. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości pozwała Borysa Budkę o zniesławienie w związku z "negatywną kampanią prowadzoną przez Platformę Obywatelską". W jej trakcie użyto słynnych zdjęć, na których Lichocka pokazywała środkowy palec.
Reklama.
Reklama.
Sąd w Gliwicach oddalił prywatny pozew Joanny Lichockiej (PiS) wobec Borysa Budki (PO)
Lichocka domagała się przeprosin i zadośćuczynienia w wysokości 20 tys. zł za publikacje na jej temat
Chodziło o publikacje przedstawiające gest Lichockiej z 2020 r. po wygranym przez PiS głosowaniu ws. rekompensat dla TVP
Sąd zdecydował ws. "gestu Lichockiej"
Podczas wtorkowej rozprawy Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił powództwo Joanny Lichockiej przeciwko Borysowi Budce. Chodziło o sprawę, którą posłanka Prawa i Sprawiedliwości wytoczyła w związku z przypominaniem przez opozycyjną partię wydarzeń z lutego 2020 r.
Wówczas to Sejm, w którym PiS ma większość, opowiedział się przeciwko uchwale kontrolowanego przez opozycję Senatu ws. rekompensaty dla mediów publicznych w wysokości niemal dwóch miliardów złotych. Senat proponował, aby pieniądze te przeznaczyć na leczenie onkologiczne.
Po głosowaniu media społecznościowe zalały zdjęcia Lichockiej pokazującej środkowy palce. W całej Polsce pojawiły się także billboardy i plakaty z posłanką "w akcji". Sama posłanka od początku przekonywała, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana".
W 2001 roku Lichocka złożyła do sądu pozew w związku z "negatywną kampanią prowadzoną przez Platformę Obywatelską". Jak tłumaczył jej prawnik, posłanka czuła się pomówiona przez sugestie, iż pieniądze, które można było przekazać na rzecz onkologii, trafiły do TVP, a ona miała w tym udział.
– Pani Lichocka została pomówiona o to, że dzięki jej postawie te pieniądze trafiły nie tam, gdzie trzeba. To się wiązało oczywiście z całym kompleksem ataków billboardowych na nią. W całej Polsce pojawiły się billboardy, które musiały kosztować krocie, tylko po to, żeby posłance Lichockiej zrobić niedogodność – powiedział Andrzej Lew-Mirski w rozmowie z TVN24.
Posłanka PiS przegrała. Borys Budka skomentował decyzję sądu
Lichocka domagała się sprostowania publikacji na jej temat oraz wpłaty 20 tysięcy złotych. Gliwicki sąd nie przychylił się jednak do jej wniosku, oddalając powództwo. Jak poinformował w ustnym uzasadnieniu sędzia, polityk nie może odpowiadać za wskazane w pozwie materiały, w których wykorzystano jej zdjęcia. Posłanka powinna zaś uzasadnić i wskazać, jakimi działaniami Borys Budka naruszył jej dobra osobiste.
Decyzję tę skomentował we wtorek w mediach społecznościowych Borys Budka.
"Wygrała prawda, przegrały: hipokryzja, zakłamanie i buta. Sąd oddalił w całości absurdalne powództwo Joanny Lichockiej, w którym domagała się przeprosin za... swój słynny gest. Musi ona również pokryć koszty procesu. Dziękuję wszystkim za wsparcie!" – napisał na Twitterze Budka, dodając, że "jesienią również zwyciężymy".
Lichocka również skomentowała sprawę. "Sąd Okręgowy w Gliwicach uznał, że zasady demokracji pozwalają politykom na więcej niż zwykłym ludziom. Uznał, że pan Budka nic nie znaczył i nie miał nic do powiedzenia jako szef partii. No i uwierzył we wszystko panu Budce:) #sądownictwo#przyzwolenienahejt Będę się odwoływać" – stwierdziła.