Pół wieku temu Daniela Olbrychskiego i Marylę Rodowicz łączyło wyjątkowe uczucie. Obydwoje złamali niejedno serce, wspinając się po drabinie sukcesu. Aktor jakiś czas temu przyznał, że to wokalistka sprawiła, iż uznał, że "nie warto być lojalnym wobec kobiet". W najnowszym wywiadzie powrócił temat tej relacji, a gwiazdor dość gorzko podsumował jej zakończenie.
Reklama.
Reklama.
W latach 70. głośno było o związku Maryli z Danielem Olbrychskim. Para zakochała się w sobie, kiedy aktor był żonaty z Moniką Dzienisiewicz, z którą ma syna Rafała
Gwiazdor opuścił rodzinę i czekał na rozwód, pomieszkując u swojej ukochanej "Mańki", jak nazywał Rodowicz
Para była ze sobą przez trzy lata. Jak w najnowszym wywiadzie Olbrychski wspomina tamten czas i rozstanie?
Daniel Olbrychski wymownie podsumował związek z Rodowicz. "Odciąłem ją"
– To nie był romans. Romans to jest dwutygodniowa znajomość dwie randki i dziękuję. Trzyletni związek to nie jest romans! – oznajmiła Maryla Rodowicz w rozmowie z Pomponikiem w ubiegłym roku, dając do zrozumienia, że nie lubi jak w ten sposób określa się to, co łączyło ją z Danielem Olbrychskim.
Na początku lat 70. piosenkarka była związana z czeskim producentem muzycznym - Františkiem Janečkiem. Rodowicz przeprowadziła się dla niego do Pragi, ale uczucie nie przetrwało i po dwóch latach gwiazda wróciła o kraju.
Następnie zakochała się w Danielu Olbrychskim. Para zaczęła się spotykać, kiedy aktor był jeszcze żonaty. Do dzisiaj pozostają jedną z najbardziej rozchwytywanych par lat 70. Warto wspomnieć, że artyści mieli nawet zostać rodzicami. Wokalistka była w ciąży, ale poroniła. Oboje bardzo to przeżyli.
Olbrychski ostatnio udzielił wywiadu serwisowi "Co za tydzień". W rozmowie zaznaczył, że swoją legendarną rolę Kmicica zadedykował właśnie ukochanej Maryli.
– Kiedy była premiera "Potopu" i kiedy dostawałem nagrodę za najlepszego aktora, a wtedy byliśmy z Marylą razem, powiedziałem jej "ofiarowuję ci tę rolę" i to obowiązuje do dzisiaj. Nie mogłem tego odebrać, wtedy ją kochałem i tak postanowiłem – podkreślił w rozmowie.
Dziennikarka zapytała aktora o to, czy często w wywiadach, których udziela, przewija się wątek związku z piosenkarką. On wspomniał o zabawnym incydencie.
– Trochę się tym bawimy. Maryla ładnie odpowiedziała, kiedy zagrałem w "Polityce" u Patryka Vegi, gdzie pokazywałem tyłek i w którymś tabloidzie pokazali ten kadr na okładce i zapytali Marylę, czy rozpoznaje ten tyłek, na co ona powiedziała, że nie oglądała tego tyłka od 50 lat i proszę jej o to nie pytać – przytoczył.
Olbrychski oznajmił, że związek z wokalistką nie był dla niego przełomowy. Z sentymentem wspomina stare czasy, ale jednocześnie ma do tego dużo dystansu.
– Ona, jak to się mówi na Podlasiu, poszła mi w szkodę. A ja ją sobie pięknie odciąłem, tak, jak amputuje się nogę lub rękę. To było tak brutalne, odciąłem ją bez znieczulenia. Jak powiedziałem to Andrzejowi Wajdzie, to zadedykował mi tytuł filmu "Bez znieczulenia" – wyjawił.
– Kiedy ją widzę, myślę o niej: fajna piosenkarka, wspaniała, podziwiam ją, ale tak ją skutecznie odciąłem, że mgliście pamiętam, że mnie z nią coś łączyło – oznajmił.
– Teoretycznie o tym wiem, ale już tak prywatnie nie wzbudza we mnie, ani negatywnych, ani pozytywnych uczuć, ani emocji. Podziwiam ją za twórczość, bardzo lubię jej dzieci, podziwiam ojca dwójki Krzysztofa Jasińskiego – skwitował aktor.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.